BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała przegrywa z wicemistrzyniami Włoch

Po dotkliwej porażce z rumuńskim CSO Voluntari podopieczne Bartłomieja Piekarczyka miały jeszcze trudniejszą przeszkodę do przeskoczenia w następnej kolejności. Mierzyły się bowiem z wicemistrzyniami Włoch. Drużyna Savino Del Bene Scandicci, chociaż na swoim podwórku mistrzostwa do tej pory nie zgarnęła, to w ostatnich latach dość systematycznie zdobywała europejskie złota. Najpierw wygrała Challenge Cup (w sezonie 2021/22), a rok później dorzuciła do gabloty Puchar CEV. Do kompletu brakuje włoskiemu klubowi jeszcze triumfu w Lidze Mistrzyń. W poprzedniej odsłonie dotarł do ćwierćfinału.

Było już tak blisko

Z początku drużyna gospodyń nie wykorzystywała swoich możliwości do kontrataków, przy problemach przeciwniczek na przyjęciu serwisu. Dużo kłopotów defensywie BKSu sprawiała Ekaterina Antropowa. Rozkład punktów między drużynami był wyrównany do stanu 7:7. Od niego dzięki blokom Julity Piaseckiej i Martyny Borowczak oraz autowemu atakowi Indy Baijens urzeczywistniła się trzypunktowa przewaga klubu z Bielska-Białej. Ta na przestrzeni seta potrafiła się jeszcze zwiększyć, w głównej mierze dzięki skuteczności Piaseckiej. Niestety od 20:15 partia zaczęła przybierać coraz brzydsze oblicze.

REKLAMA

Przyjezdne jedną serią zasypały dzielący je dystans od rywalek, a na dodatek same przejęły inicjatywę w odgradzaniu się. Maja Ognjenović wraz z Antropową całkowicie zdemontowały obronę Bostiku. Ofensywa polskiego zespołu zardzewiała jak utopiony w jeziorze zegarek. BKS dosięgnął problem skutecznej finalizacji, co wykorzystała ekipa z Scandicci.

Lekki niedosyt

Chociaż BKS rozpoczął drugiego seta od błyskawicznej trzypunktowej przewagi (wytworzonej przez Piasecką i Pacak). Aczkolwiek ona również diametralnie szybko stopniała. W kluczowych momentach nie podwyższał wyniku, co w przeciwieństwie do nich robiły oponentki. Uderzenia Bielsko-Białej wydawały się nie mieć specjalnie wielkiej mocy. Do tego długo jej zagrywka była trochę zbyt bezpieczna (na co zwrócił uwagę w przerwie trener Piekarczyk przy 13:16). Ostatecznie nie udało im się wywrócić rezultatu do góry nogami, a trochę szkoda, ponieważ to również nie był zły set.

W rozdaniu numer trzy nadal wiele kłopotów sprawiała gospodynią atakująca Antropowa. Zresztą możliwości ofensywne Savino Del Bene musiały imponować każdemu. Bo nawet kiedy słabszą chwilkę miała wcześniej wymieniona Włoszka, to bolesny cios wyprowadzał ktoś inny (np. Ognjenović, Kara Bajema albo Britt Herbots). Ale pomimo tych przeciwności Polska strona nie poddawała się dalej. I ta wiara przyniosła rezultaty. Set przy 5:9 wydający się na już raczej przegrany, przeobraził się w kolejny zacięty bój.

Zawodniczki Bostiku dały radę wyrównać (11:11) i przez parę piłek powalczyć punkt za punkt. Dały radę nawet wrócić do rywalizacji, kiedy rezultat ponownie im się rozjechał. Kolejna czteropunktowa strata (15:19) ponownie została zneutralizowana (19:19), w dużej mierze dzięki asom serwisowym Marty Orzyłowskiej. Niestety te wielkie comebacki zdały się na nic i okazały się wyłącznie ostatecznie zniszczonymi momentami. Może z uwagi na brak doświadczenia w europejskich pucharach Bialska Stal nie potrafiła przechylić szali na swoją korzyść. Jednakże pomimo porażki pokazała dobry styl i daje nadzieje na szczęsliwe zakończenie fazy grupowej.

BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała – Savino Del Bene Scandicci 0:3 (22:25, 22:25, 23:25)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,756FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ