Beniaminkowie, których chce się oglądać. Dlaczego GieKSa i Motor radzą sobie w Ekstraklasie?

W ostatnich latach wielu beniaminków nie przystaje poziomem do Ekstraklasy. W poprzednich rozgrywkach dwa ostatnie miejsca zajęły ŁKS i Ruch. Dwa sezony temu na kilka kolejek przed końcem z elitą pożegnała się już Miedź Legnica. Jeszcze wcześniej z ligi spadło dwóch beniaminków – Górnik Łęczna i Bruk-Bet, a w sezonie przed powiększeniem rozgrywek do 18 zespołów dwa ostatnie miejsca przypadły beniaminkom – Podbeskidziu Bielsko-Biała i Stali Mielec. Mieliśmy też pozytywne przypadki, jak Radomiak czy jesień Widzewa, ale z reguły beniaminkowie boleśnie zderzają się z Ekstraklasą. W tym sezonie doświadcza tego Lechia, natomiast Motor Lublin i GKS Katowice nie potrzebował okresu adaptacji do nowego otoczenia.

Motor imponuje organizacją w defensywie

Głównym problemem zespołów przeskakujących do wyższej ligi – nie tylko w Polsce – jest przyzwyczajenie się do nowych warunków. Nagle z zespołu, który z reguły prowadził grę stajesz się drużyną, która za futbolówką biega. Stajesz po drugiej stronie barykady. Oczywiście, można próbować nadal grać tak samo, ale dwa ostatnie sezony ŁKS-u w roli beniaminka oraz Miedzi z rozgrywek 2022/23 sugerują, że kontynuowanie filozofii nastawionej na posiadanie piłki i rozgrywanie akcji krótkimi podaniami w lidze, w której masz jedną z najsłabszych jakościowo kadr mija się z celem. Beniaminkowie często wchodzą do Ekstraklasy nieprzygotowani pod kątem gry defensywnej. Nie potrafią przyzwyczaić się, że teraz muszą przez większość czasu bronić, a nie atakować.

REKLAMA

Motor Lublin w poprzednim sezonie Fortuna 1 Ligi, w którym wywalczył awans miał już status beniaminka. To był zespół bazujący przede wszystkim na organizacji w grze bez piłki. Do tego największą wagę przywiązywał Goncalo Feio i nie zmieniło się to po odejściu Portugalczyka, którego zastąpił Mateusz Stolarski. Zespół ze stolicy lubelszczyzny w ten sposób chce osiągnąć sukces w Ekstraklasie. W zespole nie widać wielkiej jakości w ataku. Przebłyski ma Ndiaye, natomiast brak zdobywanych bramek Motor nadrabia bardzo dobrą postawą w defensywie. W 11 meczach stracili 13 goli, ale aż pięć w jednym spotkaniu, przeciwko Legii. W statystyce goli oczekiwanych traconych (xGC) zamykają górną część tabeli (9. miejsce). Jak na beniaminka – bardzo dobry wynik.

Motor ma swój styl

Zespół Mateusza Stolarskiego lubi oddać rywalom inicjatywę i bardzo dobrze broni w niskim bloku. Ostatnie ligowe starcie z Lechem Poznań przy Bułgarskiej – a konkretnie czas od około 30 minuty – było meczem-wizytówką beniaminka w tym elemencie. Lech miał spore problemy, aby stworzyć sobie sytuację przeciwko Motorowi, który świetnie zamknął środkowy sektor i czyścił wszystkie piłki zagrane w pole karne z bocznych sektorów. Ekipa Mateusza Stolarskiego przy głębokiej obronie przechodzi na ustawienie 5-4-1, ponieważ defensywny pomocnik wkleja się w linię defensywy i pełni rolę dodatkowego stopera. Motor nie jest jednak aż tak defensywnie nastawiony jak mistrz poprzedniej jesieni w Ekstraklasie, Śląsk Wrocław. To zespół, który ponadto potrafi bronić bardziej agresywnie, założyć wysoki pressing, odzyskać piłkę na połowie rywala. Choć najlepiej dopracowaną mają obronę niską to generalnie mają pojęcie jak bronić we wszystkich fazach.

Letnie inwestycje w Katowicach

O GKS-ie Katowice również możemy powiedzieć, że są zespołem dobrze zorganizowanym bez piłki. Stracili tyle samo goli co Motor Lublin, natomiast statystyka w postaci współczynnika goli oczekiwanych straconych (xGC) sugeruje, że w tym elemencie gorsze są tylko trzy zespoły w lidze. Zespół Rafała Góraka momenty, w których nie ma futbolówki wykorzystuje w celach bardziej ofensywnych, czyli pod obiór piłki i jak najszybszy atak, aby stworzyć okazję strzelecką. GKS Katowice dobrze gra w wysokim pressingu. W liczbie odzyskanych piłek w tercji ataku zajmuje 6. miejsce w Ekstraklasie, a pod kątem kreowania okazji statystycznie – według oficjalnych statystyk Ekstraklasy – lepsza jest tylko Cracovia i Lech, którzy jako jedyni mają wyższy średni wskaźnik xG w przeliczeniu na mecz.

Siła ofensywna GieKSy nie byłaby tak imponująca, gdyby nie bardzo dobrze przepracowane letnie okienko transferowe. W Katowicach przystąpili do Ekstraklasy z jasno określoną strukturą kadrową. Trzon zespołu, który wywalczył awans został wzmocniony piłkarzami sprawdzonymi już na polskich boiskach. Jeśli GKS sprowadzał obcokrajowców – to z polskich zespołów. Jeśli negocjował z zagranicznymi klubami – to o polskich piłkarzy z przeszłością na naszych boiskach. W ten sposób drużynę beniaminka zasilili Borja Galan z Odry Opole i Adam Zrelak z Warty Poznań, a także Rafał Strączek z Bordeaux i Mateusz Kowalczyk z Brondby. Ponadto sprowadzono Sebastiana Milewskiego, Lukasa Klemenza, Alana Czerwińskiego i – tzw. „statement signing” – Bartosza Nowaka.

GieKSa ma jasno określony model gry

Rafał Górak stosuje system 3-4-3, w którym środkowi obrońcy muszą dysponować dobrymi warunkami fizycznymi, wahadłowi mają za zadanie wydatnie wspierać ofensywę i powinni być świetnie przygotowani motorycznie. Środkowi pomocnicy? Cechują się wszechstronnością – odpowiadają nie tylko za rozegranie i defensywę, ale też podłączają się do ofensywy. 9-tka ma być silna i sprawdzać się jako „target man”, punkt odniesienia w ataku, a wokół niej krążą mobilni, dobrze wyszkoleni technicznie zawodnicy na pozycjach nr 10. Pod taki system w Katowicach budowali kadrę w letnim okienku transferowym i dziś przynosi to efekty. Udało im się nawet sprowadzić graczy, którzy są w stanie zrobić indywidualnie przewagę w ofensywie.

Utrzymać dyspozycję

Po 11 meczach Motor Lublin i GKS Katowice zgromadziły 15 punktów. Utrzymać się w Ekstraklasie to nie jest łatwa sztuka, ponieważ w dwóch ostatnich sezonach spadały z ligi zespoły punktujące ze średnią 1,09 pkt/mecz, ale blisko połowę „oczek” potrzebnych do pozostania w elicie oba zespoły już zdobyły. Na ten moment lepszy dorobek punktowy mają tylko: Widzew, Legia, Pogoń, Jagiellonia, Cracovia, Raków i Lech. Czwórka, która ma potencjał znacznie większy niż reszta i najczęściej w ostatnich latach gra w europejskich pucharach, mistrz Polski oraz dwie drużyny uchodzące za plasujące się na ogół w środku tabeli. Motor i GKS od razu po wejściu do ligi zaczęli rozpychać się pomiędzy peletonem goniącym czołówkę.

Oczywiście, na pochwały dla całego projektu jaki tworzą w Lublinie i Katowicach jest jeszcze za wcześnie. Widzew w sezonie 2022/23 miał imponującą jesień, ale wiosna była tak słaba, że widmo spadku na poważnie zajrzało im w oczy. Motorowi i GKS-owi udało się optymalnie przygotować na wejście do Ekstraklasy, ale niedługo będą musieli udowadniać, że są też w stanie równorzędnie rywalizować w niej także wtedy, gdy entuzjazm związany z grą w wyższej lidze minie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,705FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ