Bayern zapłacił cenę za nieskuteczność. Jak bardzo brakowało Lewandowskiego?

31 strzałów, 12 celnych i 21 z pola karnego. Model spodziewanych bramek wyceniał sytuacje Bayernu na co najmniej 4 gole. Więcej strzałów i strzałów w światło bramki niż we wczorajszym meczu przeciwko PSG Bawarczycy oddał tylko raz – w rewanżowym meczu z Schalke. Mimo to podopieczni Hansiego Flicka zdobyli wczoraj tylko 2 bramki i przegrali na Allianz Arenie z Paryżanami 2:3.

REKLAMA

Różnica w skuteczności

Nieskuteczność – to może być najczęściej powtarzane słowo przez Bawarczyków w następnych dniach. Bayern w meczu z PSG był przeciwieństwem zespołu, który oglądamy przez cały sezon. W Bundeslidze z wartości blisko 60 spodziewanych bramek trafili do siatki aż 79 razy. W skrócie oznacza to, że piłkarze Hansiego Flicka są zabójczo skuteczni i nie potrzebują wielu okazji do zdobycia bramki. Różnica 19 goli na plusie. W pięciu czołowych ligach europejskich nikt nawet nie ma podjazdu do Die Roten. Dlatego przebieg wydarzeń we wczorajszym meczu dziwi jeszcze mocniej.

Wszystkie strzały Bayernu przeciwko PSG. Grafika: Whoscored.com

Paryżanie z kolei byli zabójczo skuteczni przy swoich kontratakach. W pierwszej połowie mieli tak naprawdę dwie akcje, oddali dwa strzały i zdobyli dwa gole. W całym meczu łącznie 6-krotnie uderzali na bramkę Manuela Neuera, a 4-krotnie piłka zmierzała w światło bramki. Trzy gole w tych okolicznościach to wynik ponad stan. Oczywiście, PSG prowadziło łącznie przez prawie 80 minut, więc głównie skupiali się na tym, aby bronić wyniku. To był ich nadrzędny cel. Wbrew pozorom zespół Mauricio Pochettino wcale nie sprawdzał obrońców Bayernu tak często, jak wskazuje na to wynik. Po prostu kiedy już to robił był w tym nad wyraz skuteczny. Decydowały indywidualności, jak znakomite podanie Neymara do Marquinhosa przy drugiej bramce, czy zimna krew Mbappe pod bramką rywala przy trzecim trafieniu.

Zabrakło Lewandowskiego

Pisząc o nieskuteczności Bayernu nie sposób wspomnieć o nieobecnym Robercie Lewandowskim. Polak w tym sezonie bije wszelkie rekordy strzeleckie i Hansi Flick może teraz tylko zastanawiać się, co by było gdyby w meczu z Andorą napastnik nie doznał kontuzji. Pod względem skuteczności Lewy też przeżywa swój najlepszy sezon w karierze. Z 26 przewidywanych goli w Bundeslidze strzelił 35. Dlatego też ciężko nie wierzyć w to, że gdyby Robert uczestniczył przy tym bombardowaniu bramki Keylora Navasa to Bayern strzeliłby chociaż jedną bramkę więcej. Nie tylko dlatego, że jest zwyczajnie skuteczniejszą „9-tką” od Choupo-Motinga, ale również z tego powodu, iż bardziej angażuje się w grę zespołu (przy 522 podaniach całego zespołu Kameruńczyk wykonał ich tylko 14) i samym swoim statusem ściąga na siebie uwagę obrońców, przez co koledzy z zespołu mają więcej miejsca, a co za tym idzie – lepsze sytuacje.

Choupo-Moting zaliczył wczoraj zaledwie 24 kontakty z piłką. Grafika: Whoscored.com

Jasne, obracamy się tylko w sferze domysłów, ale spróbujmy hipotetycznie założyć, jak wyglądałby ten mecz z Robertem Lewandowskim. Ja mam taką teorię, że Bayern niekoniecznie oddałby więcej strzałów, ale sytuacje, które by wykreował byłyby klarowniejsze i Bayern szybciej odrobiłby straty. Być może doświadczenie w ustawianiu się pomogłoby także Lewemu przy licznych dośrodkowaniach Bawarczyków. Danilo Pereira dwa razy niemal ściągnął z głowy Choupo-Motingowi piłkę na wyrównanie.

Bayern ma problemy na bokach

Przed rewanżem to PSG jest na pole position. Nie dość, że odnieśli cenne zwycięstwo to ponadto zdobyli 3 bramki na wyjeździe. Dlatego też spotkanie na Parc des Princes zapewne będzie wyglądało tak, jak kontynuacja tego, które skończyło się przed kilkoma godzinami. i to wcale nie musi przerażać Hansiego Flicka. Mimo, że na rewanż Robert Lewandowski nie będzie jeszcze gotowy (co potwierdził wczoraj w rozmowie z telewizją Sky) to drugi tak nieskuteczny mecz Die Roten raczej się nie zdarzy. Bayern wczoraj przekonał się, że z ich siłą ofensywną mur PSG jest do skruszenia. Największą przeszkodą może okazać się Keylor Navas. Zarówno mecz wczorajszy, jak i rewanż z Barceloną pokazał, że Kostarykańczyk to jeden z najlepszych bramkarzy na świecie i najpewniejszy punkt w defensywie Paryżan.

Na przekór końcowemu wyniku starałem się znaleźć w grze Bayernu pozytywy i światełko w tunelu przed rewanżem, jednak są aspekty (oczywiście oprócz postawy w defensywie), które i tak należałoby poprawić. PSG wygrało ten mecz także w dużej mierze dzięki zamknięciu środka i zmuszaniu rywali do gry w bocznych strefach boiska. A skrzydła Bayernu nie działały tak, jak powinny. Można nawet powiedzieć, że po raz kolejny, bo podobną taktykę zastosowała Borussia Moenchengladbach, która na początku stycznia pokonała Bawarczyków. Za mało jakości do gry wnosili Coman i Sane. Szczerze mówiąc, nie rozumiem wystawiania Niemca na prawej stronie, gdzie traci swój największy atut – odejście do linii i dogranie w pole karne.

Niemniej jednak, fakt, że Bayern nie wszedł wczoraj na najwyższe obroty i ponadto grał bez swojego najlepszego strzelca, podstawowego skrzydłowego oraz przez godzinę także bez jednego z najlepszych pomocników box-to-box, a mimo to potrafił oddać ponad 20 strzałów z pola karnego tylko pokazuje, jaka siła drzemie w ofensywie mistrzów Niemiec. Dla mnie to nadal oni są faworytem tego dwumeczu.

Obserwuj autora na Facebooku i Twitterze

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ