W ramach 2. kolejki LaLigi FC Barcelona zmierzyła się z Cadiz FC. Blaugrana była zdecydowanym faworytem w starciu z dużo słabszym rywalem. Ekipa Xaviego zaliczyła falstart w pierwszej kolejce i zremisowała bezbramkowo z Getafe. Dzisiejszy mecz na stadionie olimpijskim był zatem okazją do rehabilitacji. Z kolei Cadiz wygrało na otwarcie sezonu 1:0 z Deportivo Alaves.
W pierwszej połowie błyszczeli tylko bramkarze
Barcelona od początku przejęła inicjatywę i szukała swojego rytmu gry. Pierwszą dobrą sytuację miał Pedri w 15 minucie, po dośrodkowaniu Yamala. Młody pomocnik mógł zgrać piłkę Lewandowskiemu, jednak zdecydował się na strzał, który został łatwo obroniony przez bramkarza. W 29 minucie bliski szczęścia był Yamal. 16-latek wpadł w szesnastkę i strzałem po długim słupku chciał trafić do siatki. Świetną interwencją popisał się jednak Ledesma. Kilka minut później bramkarz Cadiz znów był bohaterem. Tym razem wybronił strzał Julesa Kounde. Już po chwili goście pędzili z kontrą, jednak tym razem świetną obroną popisał się Ter Stegen. Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando gospodarzy, jednak Barca zrobiła zdecydowanie za mało, aby zasługiwać na prowadzenie.
Dalsza niemoc Barcelony po przerwie
Na początku drugiej odsłony kilka razy zakotłowało się pod bramką gości. Ci znów próbowali zrewanżować się po szybkiej kontrze, jednak zabrakło im wykończenia. Obraz gry nie zmienił się względem tego, co obie drużyny prezentowały w pierwszej połowie. Barcelona bezskutecznie próbowała się dobrać rywalom do skóry. Natomiast Cadiz skupiało się na defensywie, od czasu do czasu próbując szczęścia w kontratakach. Gospodarze kontynuowali swój napór, jednak nadal bili głową w mur. Przełamanie nadeszło w 83. minucie.
Barcelona przeprowadziła składną akcję, po której Pedri wykorzystał podanie Gündogana. Już w doliczonym czasie gry Ferran Torres, po zgraniu głową przez Roberta Lewandowskiego, popędził w stronę bramki i ustalił wynik na 2:0.
Tym sposobem, Barcelona wygrała pierwszy mecz w tym sezonie, jednak martwić może niemoc strzelecka, która została przełamana dopiero w końcówce spotkania. W zespole Xaviego brakuje lidera, który byłby w stanie zrobić różnicę w ofensywie.