FC Barcelona mierzyła się dziś z Getafe w ramach 29. kolejki LaLiga. Drużyna walcząca o utrzymanie nie wydawała się specjalnie wymagającym rywalem dla lidera LaLiga. Rzeczywistość okazała się jednak nieco odmienna dla Roberta Lewandowskiego i spółki…
Piłkarska rywalizacja, czy popołudniowa siesta?
Takie pytanie całkiem poważanie mogli zadawać sobie widzowie dzisiejszego spotkania pomiędzy FC Barceloną a Getafe. „Widowisko” które byli w stanie zaoferować piłkarze obu drużyn prezentowało się po prostu żenująco. Ogromna w tym wina przede wszystkim nijakiej w kolejnym tygodniu z rzędu Barcelony.
Xavi postawił dziś w ataku na trójkę Balde – Lewandowski – Raphinha. To pokazuje, jak małym zaufaniem hiszpański szkoleniowiec darzy swoich nominalnych skrzydłowych. Problem w tym, że zawodnicy desygnowani przez Hiszpana do gry również nie zachwycali kreatywnością oraz skutecznością. Najlepszą okazję na zdobycie gola w pierwszej połowie mieli właśnie Balde i Raphinha. Brazylijczyk obił słupek przy pierwszej próbie, a reprezentant Hiszpanii mimo że miał przed sobą pustą bramkę, uderzył w piłkę na tyle nieczysto, że ta po raz kolejny niczym przyciągana magnesem odbiła się od tego samego słupka co chwilę wcześniej.
Wiadomo, że zespół Xaviego nie znajduje się w optymalnej formie i brakuje w nim wielu kluczowych postaci. Wiadomo również, że w przyszłych tygodniach Dumę Katalonii czekają starcia ze znacznie bardziej wymagającymi rywalami. Ale na miłość boską – to co od dłuższego czasu prezentują gracze Blaugrany jest wręcz poniżej minimum jakiejkolwiek przyzwoitości. A przecież mówimy tu o liderze LaLiga, posiadającym przed tym meczem 13 pkt przewagi nad Realem Madryt! Taka gra zwyczajnie nie przystoi zespołowi zmierzającemu po krajowe mistrzostwo.
Po odpoczynku przyszedł czas na drzemkę…
Jak zapewne domyślacie się po tytule tego akapitu, druga połowa spotkania nie zmieniła wiele w kontekście jego obrazu. A jeśli już zmieniła, to na gorsze. Po przerwie nadal można było szukać ze świecą ciekawych akcji ofensywnych ze strony obu drużyn, czy innych emocjonujących aspektów rywalizacji. Należy również wspomnieć, że Robert Lewandowski rozgrywał dziś kolejne słabe zawody. Polak momentami wyglądał tak, jakby musiał przebywać na boisku za karę. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach, większość kontaktów Lewego z piłką była co najmniej kiepskiej jakości. Obecnie coraz trudniej jest przypomnieć sobie Lewandowskiego, który swoją grą w barwach FC Barcelony nie irytował i wnosił pozytywny impuls do gry.
Przy takiej grze Duma Katalonia nie mogła dziś myśleć o niczym więcej niż bezbramkowym remisie. Punkt z Getafe na Coliseum Alfonso Perez to absolutnie wszystko, na co było dziś stać zespół z Camp Nou. Tym samym Barcelona notuje drugą stratę punktów z rzędu, w dodatku bez ani jednej strzelonej bramki. Przewaga nad Realem Madryt w lidze topnieje do 11 punktów, a Xavi ma sporo kwestii do przemyślenia po kolejnym wstydliwym występie swojej drużyny.