Bardzo ciekawą informację przekazał dziś Sergi Sole z „mundodeportivo.com”. Barcelona przed trzema tygodniami uzyskała zgodę socios na sprzedaż 49,9% swojej sieci handlowej „Barça Licensing and Merchandising” (BLM). Pozyskane środki miały pozwolić wyprostować sytuację ekonomiczną klubu, ale Joan Laporta ogłosił rezygnację z wcześniejszych planów.
Barcelona w piątek otworzyła swój siódmy oficjalny sklep
Zainteresowanie produktami z szyldem katalońskiego klubu jest tak ogromne, że kwestią czasu stało się stworzenie kolejnego sklepu. Tym razem w stolicy Hiszpanii. Barca chciała pozbyć się prawie połowy akcji swojej sieci handlowej, ale okazało się, że zyski rosną w zachwycającym tempie. O ile w okresie „covidowym” sprzedaż koszulek i gadżetów znacząco spadła, o tyle ostatnio znów nastąpił potężny boom. Osoby decyzyjne przekalkulowały sobie potencjalne zyski i straty. Uznali, że mogą albo zarobić raz 270 milionów euro – bowiem tyle podobno miało kosztować 49,9% akcji BLM, albo mieć minimum 30 milionów euro zysku co sezon z działalności BLM. Już na początku lipca Laporta uznał, że sprzedaż akcji sieci handlowej to ostateczność. Klub chce mieć pełną kontrolę nad biznesem, z którego zyski powinny systematycznie wzrastać
Otwarcie sklepu w Madrycie ma być takim impulsem, który jeszcze bardziej poprawi zyski. Działacze bardzo dużo obiecują sobie po ekspansji na Madryt. Dodatkowo, jeśli Barca zacznie notować dobre wyniki, koszulki i gadżety powinny sprzedawać się jak świeże bułeczki. Sergi Sole sugeruje, że środki uzyskane ze sprzedaży 25% praw telewizyjnych powinny i tak uspokoić sytuację w klubie (do tej pory sprzedano 10%).
Co z transferami? Wydaje się, że decyzja Laporty jest przemyślana. Mają pomysł na tworzenie kolejnych sklepów, więc kto wie? Może decyzja o wstrzymaniu się ze sprzedażą BLM jest sygnałem, że za chwilę w Katalonii pojawią się nowe gwiazdy, a klub zyska spore pieniądze na sprzedaży towarów z nimi związanymi?