W pierwszym meczu finałowym Asseco Resovia Rzeszów gładko pokonała SVG Luneburg 3:0. Jeszcze lepszą wiadomością był fakt, że to zwycięstwo miało miejsce na wyjeździe. Rzeszowianie na swoim terenie zamierzali dać radość kibicom i przypieczętować zdobycie pucharu CEV.
Emocje do samego końca
Na początku obie drużyny szły punkt za punkt. Jednak w pewnym momencie Torey De Falco zaserwował asa i zespół z Rzeszowa objął dwupunktowe prowadzenie. Niestety nie na długo. Przeciwnicy szybko odrobili straty i wyszli na punkt przewagi (6-7). Rzeszowianie starali się odrobić straty, jednak po wielu własnych błędach ich rywale zdobyli kolejne punkty na swoją korzyść (10-13). Na szczęście drużyna z Rzeszowa starała się i stopniowo zbliżała się do swoich przeciwników, doprowadzając do remisu (20-20). W końcówce rzeszowianie naprawdę wytrzymali presję. Bardzo dobrze odpowiadali na świetną grę przeciwników mimo niezbyt korzystnego przyjęcia. Set zakończył się fantastycznym blokiem Jakuba Kochanowskiego (27-25)!
MAMY PUCHAR!
Gracze SVG Luneburga zaczęli seta od świetnej gry i prowadzenia (0-2). Na szczęście po kilkunastu akcjach drużyna z Rzeszowa wzięła się w garść i dogoniła rywali. Dzięki poprawie przyjęcia udało im się nawet wyjść na dwa punkty przewagi (14-12). I od tego momentu rzeszowianie naprawdę się napędzili. Bardzo dobrze funkcjonował blok, zagrywką była świetna, ale też poprawiło się przyjęcie co dało naprawdę dużo jakości do gry Asseco Resovii. Po bloku Karola Kłosa Puchar wygraliśmy (25-18) i wiadomo było, że trofeum pozostanie w Rzeszowie! Mecz jednak trzeba było jednak rozegrać do końca.
Już prawie na początku seta zespół z Rzeszowa objął dwupunktowe prowadzenie (3-1). Mimo małych perturbacji gospodarzom przez dłuższy czas udało się utrzymać to prowadzenie. Niestety w pewnym momencie siatkarze z Luneburga doprowadzili do remisu (8-8). Przez błędy rzeszowian jakiś czas później przeciwnicy wyszli już na dwa punkty prowadzenia (12-14). Ale to nie załamało rzeszowian i dzięki konsekwencji gry doprowadzili do remisu. Zawodnicy gospodarzy pokazali, że w kryzysowych sytuacjach umieją trzymać nerwy na wodzy. Dzięki genialnym umiejętnościom w samej końcówce prowadzili (24-21). Atakiem Klemena Cebulja spotkanie zakończyło się wygraną w trzech setach (25-22).