As w rękawie Kloppa – z Thiago Liverpool nie traci punktów

Liverpool to jeden z głównych faworytów do końcowego triumfu w Lidze Mistrzów. Tworząc listę postaci, których forma może być kluczowa dla losów The Reds tej wiosny zapewne na samym szczycie umieścilibyśmy Mohameda Salaha, bocznych obrońców Trenta Alexandra-Arnolda i Andy’ego Robertsona, Van Dijka, Fabinho, czy nawet Diogo Jotę. Kibice The Reds powinni modlić się również o jeszcze jedną rzecz – zdrowie Thiago Alcantary.

Od kitu do hitu transferowego

Thiago miał bardzo trudne wejście do Liverpoolu. Tuż po debiucie złapał kontuzję kolana, która wyeliminowała go do końca 2020 roku. Po powrocie to nie był ten piłkarz, którego znamy. Zamiast mądrych podań, oczu dookoła głowy i perfekcyjnego wychodzenia spod pressingu jego wizytówką stały się stemple na nogach rywali. Spóźnione interwencje „nagradzane” żółtymi kartonikami. Krytykowano go za zbyt długie przytrzymywanie piłki, co spowalniało akcje zespołu. Padały przypuszczenia, że być może tempo Premier League jest dla niego zbyt wysokie i znacznie lepiej radzi sobie w ligach, gdzie intensywność nie jest tak wysoka (choć to typowe kierowanie się stereotypami, bo do Anglii przechodził z Bundesligi, czyli rozgrywek, które wyróżnia pressing i szybkie ataki).

REKLAMA

W obecnym sezonie jednak, kiedy Hiszpan pojawia się na boisku to widać, jak dużą wartością dodaną jest dla zespołu. Wnosi on do Liverpoolu spokój w drugiej linii i większą kontrolę. Gra odpowiedzialnie, potrafi napędzić atak progresywnym podaniem, ale nie podłącza się do ataku, a zabezpiecza zespół przed ewentualnym kontratakiem rywala. Po to, aby po stracie The Reds mogli szybko odebrać piłkę i nadal prowadzić grę. Sprawia, że Liverpool Jurgena Kloppa nabiera cech typowych dla Manchesteru City Pepa Guardioli. Staje się bardziej wszechstronny. A to kluczowa cecha topowych zespołów w dzisiejszym futbolu.

Liverpool z Thiago nie traci punktów

Rzućmy okiem na wyniki Liverpoolu w meczach, w których Thiago Alcantara wychodził w wyjściowym składzie:

  • 3:0 z Leeds
  • 3:0 z Crystal Palace
  • 4:0 z Arsenalem
  • 2:0 z Porto
  • 4:0 z Southampton
  • 4:1 z Evertonem
  • 1:0 z Wolves
  • 1:0 z Aston Villą
  • 3:1 z Newcastle
  • 2:0 z Leicester

10 meczów, 10 zwycięstw i tylko 2 stracone bramki. To jest bilans kosmiczny. Oczywiście, tych spotkań nie było dużo z uwagi na problemy zdrowotne, które ciągną się za Hiszpanem od dłuższego czasu, więc można próbować obalić jego przydatność argumentem, że to mała próbka, a rywale nieszczególnie wymagający. Niemniej jednak, każdy kto regularnie ogląda Liverpool w obecnym sezonie widzi różnicę pomiędzy grą z Hiszpanem w drugiej linii, a bez niego.

Problem oczywiście pojawia się ze zdrowiem 30-latka. W obecnym sezonie Premier League rozegrał zaledwie 37% możliwych minut. W Lidze Mistrzów tylko raz wyszedł w wyjściowej jedenastce. Klopp specjalnie oszczędza reprezentanta Hiszpanii, szafuje jego siłami (w niedzielnym meczu z Burnley wszedł na pół godziny), a on i tak często wypada z gry. Posiadanie tak klasowego zawodnika, ale zarazem tak podatnego na kontuzje to jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo.

Sam Thiago jednak nie wystarczy

Nieprzypadkowo często w obecnym sezonie możemy natrafić na zestawienia wyników spotkań, kiedy Hiszpan miał w środku pola obok siebie Fabinho. Brazylijczyk również jest niezwykle ważną kartą w talii Jurgena Kloppa, więc w 8 z 10 meczów, w których od 1. minuty wychodził Thiago – grał również Fabinho.

Kiedy Thiago i Fabinho grali razem w środku pomocy (podkreślam: w środku pomocy, ponieważ zdarzało się, że obaj rozpoczynali od 1. minuty, ale Brazylijczyk z braku nominalnych środkowych obrońców w zeszłym sezonie grał właśnie jako stoper) Liverpool z 17 meczów wygrał 16 i raz zremisował. Oboje wzajemnie się uzupełniają i tuszują największy mankament Liverpoolu. Podopieczni Jurgena Kloppa przez swój ryzykowny styl gry często są podatni na kontrataki. Ich linia obrony ustawiona jest średnio najdalej od własnej bramki spośród wszystkich zespołów Premier League, co stwarza rywalom okazje na zagrana za plecy defensorów. Zdarzają im się takie mecze, kiedy przeciwnik bez problemu wykorzystuje wolną przestrzeń. Duet Thiago-Fabinho ten problem rozwiązuje. Nie dość, że tak regulują tempo gry, iż zespół rzadko oddaje piłkę rywalom i nie tracą jej pod presją to ponadto obaj dają większą gwarancję zabezpieczenia przed kontratakami.

Najmocniejszy Liverpool za kadencji Jurgena Kloppa?

Wymienianie Thiago wśród jednego z najważniejszych piłkarzy w dalszej części sezonu, kiedy w kadrze jest Van Dijk, Robertson, Alexander-Arnold, Salah, czy Mane pokazuje też, jak świetny skład do dyspozycji ma obecnie Jurgen Klopp. Ciężko doszukać się słabych punktów w pierwszym garniturze The Reds. Większość piłkarzy moglibyśmy spokojnie wrzucić na półkę “klasa światowa” na swoich pozycjach. Liverpool nawet w mistrzowskim sezonie nie był aż tak silny. Boczni obrońcy weszli na jeszcze wyższy poziom, Salah jest w życiowej formie, a w ataku nie mieli tak bramkostrzelnego napastnika, jakim teraz jest Diogo Jota. 

No i oczywiście środek pola. Tutaj doszło do największych przetasowań. Mimo, że wraz z wiekiem forma Hendersona i Milnera spadła, a Wijnaldum odszedł tak teraz druga linia sprawia wrażenie bardziej kompletnej. Potrafi utrzymywać się przy piłce, wychodzić spod pressingu, kreować sytuacje z głębi pola, zbierać drugie piłki i zatrzymywać kontrataki. Robić wszystko to, czego potrzeba, aby przejąć kontrolę nad meczem. A to w środku pola rozgrywa się kluczowy pojedynek o to, kto będzie grał, a kto do tej muzyki tylko tańczył. 

REKLAMA

Liverpool ma wszystkie instrumenty, aby to oni tę muzykę grali. Warunek jest tylko (albo aż) jeden – Thiago musi być zdrowy. 

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ