Arsenal nowym liderem. 5 wniosków po 13. kolejce Premier League

Wracamy po przerwie reprezentacyjnej! Za nami 13. kolejka Premier League, a my klasycznie przygotowaliśmy podsumowanie minionej serii gier w formie 5 tematów, którym przyglądamy się bliżej. Dziś na tapecie znajdują się: występ Liverpoolu z Manchesterem City, potrzeby Arsenalu z przodu, walka Evertonu o utrzymanie, twierdza St. James’ Park i braki kadrowe w Tottenhamie.

Liverpool 2.0 to jeszcze nie to samo co Liverpool 1.0

Obecny Liverpool, po sezonie przejściowym i sporych zmianach, jakie zaszły w środku pola często określa się „Liverpoolem 2.0”. W ten weekend zespół Jurgena Kloppa stanął przed najtrudniejszym możliwym testem – wyjazd na Etihad Stadium. The Reds urwali punkty na stadionie Man City jako pierwszy zespół w 2023 roku. Teoretycznie powinna być to podstawa do pochwał, jednak – być może tutaj narazimy się kibicom Liverpoolowi – naszym zdaniem to spotkanie pokazało, że The Reds nie są jeszcze na poziomie walki o mistrzostwo Anglii.

REKLAMA

Na przestrzeni całego spotkania Manchester City był zespołem lepszym. Miał kontrolę nad meczem (najważniejsze dla Guardioli), utrzymywał się przy piłce na połowie rywala, stworzył sobie więcej sytuacji i generalnie dobrze zneutralizował atuty Liverpoolu. Pressing The Reds nie sprawiał im problemów, Salahem skutecznie zajął się Ake i nie dopuścił go do ani jednego strzału, groźnych kontrataków też nie było wiele. The Reds wykreowali tylko 0,5 xG (goli oczekiwanych), co jest ich najgorszym wynikiem w tym sezonie. Długo zapowiadało się, że będzie to zwycięstwo Man City, jakich z mocnymi rywalami odnosili już wiele – skromne, ale dość pewne – jednak Trent Alexander-Arnold zdobył wyrównującą bramkę. Liverpool to oczywiście nadal jeden z kandydatów do tytułu, jednak do najlepszych wersji tego zespołu za kadencji Jurgena Kloppa trochę im jeszcze brakuje.

Manchester City 1:1 Liverpool

Arsenal potrzebuje wybitnej indywidualności z przodu

Mecz z Brentford (wygrany 1:0 po golu Havertza w 88. minucie) był w wykonaniu Arsenalu taki, jakich w tym sezonie oglądaliśmy już wiele. Mieli kontrolę nad spotkaniem, gra przez zdecydowanie większą część czasu toczyła się w pobliżu pola karnego rywala, ale Kanonierzy nie potrafili znaleźć sposobu na wykreowanie klarownych sytuacji, jednocześnie skutecznie niwelując kontrataki rywali. Problemy Arsenalu w ostatniej tercji boiska, gdy rywal broni się tam w jedenastu to temat, który gramy już od dłuższego czasu. Mikel Arteta próbuje wielu rozwiązań – w sobotę jako „lewa 8-ka” zagrał Leandro Trossard, ponadto w ofensywie mogliśmy zaobserwować większą wymienność pozycji niż zwykle – ale ciągle czegoś brakuje.

Jeśli trener Arsenalu nie chce zaburzyć świetnie działającej defensywy, co może się stać po zmianie nastawienia na bardziej ofensywne to najprostszym rozwiązaniem byłoby sprowadzenie w zimie zawodnika, który będzie w stanie regularnie tworzyć przewagę indywidualną. Kanonierzy są obecnie pewniejsi w defensywie niż Manchester City, ale Obywatele mają większą siłę rażenia, w dużej mierze za sprawą indywidualności. Mają najlepszego (albo jednego z najlepszych) strzelca na świecie (Haalanda), kreatora (De Bruyne, obecnie akurat kontuzjowany), dryblera (Doku) i defensywnego pomocnika w fazie posiadania piłki (Rodri).

Brentford 0:1 Arsenal

Na Goodison Park nie powinni martwić się o utrzymanie

Już w trakcie przerwy reprezentacyjnej zaplanowaliśmy, że jeden wniosek będzie o Evertonie. Wszystko dlatego, że komisja ligi nałożyła na klub karę w wysokości 10 ujemnych punktów za złamanie zasad Premier League dotyczących zysku i zrównoważonego rozwoju. The Toffees spadli więc do strefy spadkowej na przedostatnią lokatę, a strata do bezpiecznego miejsca po tej kolejce powiększyła się do 5 punktów, ponieważ Luton wygrał swój mecz.

Everton automatycznie musi zredefiniować cele na ten sezon stawiając sobie za podstawową misję utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Naszym zdaniem to nie powinno być jednak problemem. Po dopisaniu ujemnych punktów przewaga nad strefą spadkową wynosiłaby 5 „oczek”, co nie jest dużym zapasem, jednak zespół Seana Dyche’a gra obiecująco. Z Manchesterem United, mimo porażki 0:3, w pierwszej połowie zdominowali przeciwnika, a energię stracili dopiero po drugim straconym golu z rzutu karnego. Największym problemem Evertonu w tym sezonie jest skuteczność. Według modelu goli oczekiwanych (xG) powinni strzelić 9 goli więcej. Jeśli celowniki graczy The Toffees w końcu się uregulują to powinni szybko opuścić strefę spadkową i już więcej tam nie wracać.

Everton 0:3 Manchester United

REKLAMA

St. James’ Park to twierdza

7 meczów na własnym stadionie i 6 zwycięstw. Tak prezentuje się dorobek Newcastle w tym sezonie Premier League (w LM pokonali PSG, ale przegrali z Borussią). Choć są w lidze zespoły, które punktują u siebie lepiej (Liverpool i Aston Villa mają komplet punktów przy 6 meczach), tak St. James’ Park już od poprzedniego sezonu jest obiektem, na którym każdy faworyt ma problemy. W sobotę Chelsea wyjechała z bagażem czterech bramek, wcześniej przegrał też tam Arsenal i Manchester City (w Pucharze Ligi), a na początku sezonu Aston Villa przyjęła „piątkę”. Tylko Liverpoolowi udało się wygrać strzelając dwa gole po kontrach w końcówce mimo gry w dziesiątkę.

Atmosfera na St. James’ Park jest wyjątkowa i bardzo często niesie piłkarzy, którzy są w stanie narzucić trudną do utrzymania dla rywali intensywność. Bardzo dużym atutem Newcastle jest też elastyczność w grze bez piłki, co pokazali także w meczu z Chelsea. Choć The Blues dotychczas największe problemy mieli przeciwko zespołom, które grały niskim blokiem, tak Newcastle łącząc wysoki i średni pressing, a także świetnie reagując po stracie futbolówki skutecznie ich powstrzymało.

Newcastle 4:1 Chelsea

Ange Postecoglou jest coraz bliżej znalezienia sposobu na zamazanie braków kadrowych

Tottenham w niedzielę poniósł trzecią porażkę z rzędu przegrywając z Aston Villą (1:2), ale z tego starcia kibice mogą wyciągać o wiele bardziej optymistyczne wnioski niż z ostatniego meczu przed przerwą reprezentacyjną z Wolves. Tottenham przez większość czasu grał dobrze, a do wygranej zabrakło centymetrów (przy spalonych, precyzji w strzałach i ustawieniu w polu karnym, aby znaleźć się w czystej sytuacji strzeleckiej). Po meczu z Chelsea narracja wokół Tottenhamu jest zdominowana wokół braków kadrowych – szczególnie kontuzji Maddisona oraz van de Vena.

W niedzielę duet stoperów stworzyło dwóch nominalnych bocznych obrońców – Ben Davies i Emerson Royal. Tottenham wyszedł z założenia, że najlepiej będzie spróbować nie dawać im wiele okazji do interwencji stosując wysoki pressing i odbierając piłkę jak najwyżej to możliwe, co przez długi czas się sprawdzało. W ofensywie nastąpiło natomiast wiele przetasowań. Postecoglou odszedł od defensywnie nastawionej drugiej linii, jaką wystawił z Wolves. Dwójką głębiej cofniętych pomocników byli Bentancur (w pierwszej połowie zmieniony przez Hojbjerga z powodu kontuzji) i Lo Celso. Argentyńczyk zapewniał progresję piłki do tercji ataku. Dobrze funkcjonowała takze prawa strona, gdzie Kulusevski, który został przesuniety do środka wspierał Brenanna Johnsona i tworzył przewagę liczebną. Choć Tottenham przegrał to na tle silnego przeciwnika pokazał, że braki kadrowe mogą nie być aż tak straszne jak się wydaje.

Tottenham 1:2 Aston Villa

Co jeszcze wydarzyło się w 13. kolejce Premier League?

  • Burnley przegrało 1:2 z West Hamem po dwóch golach straconych po 85. minucie gry. Zespół Vincenta Kompany’ego nadal pozostaje bez żadnej zdobyczy punktowej na własnym stadionie. To już siódma domowa porażka beniaminka w tym sezonie Premier League
  • Pierwsze domowe zwycięstwo odniósł natomiast inny beniaminek – Luton. Zespół Roba Edwardsa pokonał Crystal Palace 2:1.
  • Złą passę przerwało Brighton. Po sześciu meczach bez zwycięstwa w Premier League udało im się wygrać z Nottingham Forest na City Ground (3:2). Mewy zostały pierwszym zespołem, który pokonał zespół Steve’a Coopera na ich obiekcie.
  • Choć już wspomnieliśmy o zwycięstwie Manchesteru United z Evertonem (3:0) to warto dodać, że dla Czerwonych Diabłów to dopiero pierwsze zwycięstwo więcej niż jedną bramką w tym sezonie.
  • Wolves potwierdziło głosy o tym, że są Robin Hoodem Premier League. Po zabraniu punktów Tottenhamowi przed przerwą reprezentacyjną w tej kolejce przegrali z Fulham na Craven Cottage 2:3.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ