W pierwszej rundzie sezonu 2022/23 zarówno Widzew, jak i Pogoń pokazały, że poważnie liczą się w walce o miejsca premiowane awansem do eliminacji europejskich pucharów. W poprzednim, lipcowym spotkaniu obu drużyn górą był zespół ze Szczecina. Dzisiaj jednak podopieczni Janusza Niedźwiedzia mogli liczyć wsparcie swoich niezawodnych kibiców, którzy jak zawsze zapełnili stadion przy Al. Piłsudskiego w Łodzi.
Pierwsza połowa na korzyść Pogoni
Od początku meczu obie drużyny utrzymywały wysokie tempo, atakowały agresywnie i gra toczyła się tak naprawdę od bramki do bramki. Najlepszą sytuację w pierwszym kwadransie miał Widzew, kiedy Ernest Terpiłowski uciekł obrońcom i oddał groźny strzał. Piłka po uderzeniu 21-latka odbiła się od poprzeczki. Ostatecznie jednak, w 20. minucie to Pogoń objęła prowadzenie. „Portowcy” popisali się składną akcją, którą wykończył Kamil Grosicki. Polakowi przy zdobyciu gola pomógł jeszcze rykoszet.
Widzew niemalże zdołał szybko odpowiedzieć, ale po strzale Pawłowskiego z rzutu wolnego gości ponownie uchroniła poprzeczka. Defensywa Pogoni prezentowała się jednak solidnie i (poza wspomnianymi uderzeniami w obramowanie bramki) nie dopuszczała rywali do dogodnych sytuacji. W ofensywie zaś podopieczni Jensa Gustafssona również prezentowali się dobrze i wydaje się, że w ostatecznym rozrachunku wyglądali lepiej od gospodarzy.
Cóż za emocje!
Druga połowa mogła się zacząć kapitalnie dla Widzewa. W 51. minucie w polu karnym upadł Fábio Nunes. Sytuacja z Portugalczykiem była sprawdzana przez VAR, ale ostatecznie Daniel Stefański (po obejrzeniu zdarzenia na monitorze) nie podyktował „jedenastki” dla gospodarzy. Dobry początek zmotywował beniaminka do dalszych ataków i druga część była w zasadzie przeciwieństwem pierwszej. Tym razem to Widzew przejął inicjatywę, zepchnął rywali do defensywy i dopiął swego w 67. minucie po golu Bartłomieja Pawłowskiego.
Pogoń zdołała przetrwać trudne momenty dominacji rywali i poczekać na odpowiedni moment na odpowiedź. W 75. minucie kuriozalnie zachował się Mateusz Żyro, który nie przeciął podania, przewrócił się i pozostawił Sebastianowi Kowalczykowi otwartą drogę do bramki. Widzew jednak nie zamierzał tak łatwo stracić całej pracy, którą wykonał w drugiej połowie. Już po czterech minutach podopieczni Janusza Niedźwiedzia odzyskali piłkę na połowie rywala i po dobrej akcji ponownie wyrównali wynik meczu. Podopieczni Jensa Gustafssona zebrali w sobie jeszcze siły i zdołali zadać kolejny cios za sprawą trafienia Luki Zahovicia. Mimo tylu niedogodności Widzewiacy byli dzisiaj nie do złamania. W ostatnich chwilach doliczonego czasu gry wywalczyli rzut karny, który pewnie wykorzystał Martin Kreuzriegler.
Kapitalny mecz… nareszcie
Mimo kolejnego remisu po powrocie rozgrywek Ekstraklasy kibice zdecydowanie nie mogą narzekać. Liczba zwrotów akcji, jaką zobaczyliśmy w tym meczu, jest absolutnie niesamowita. Z pewnością obie drużyny czują teraz niedosyt, ale wydaje się, że biorąc pod uwagę świetną grę obu zespołów, remis jest najlepszym rozwiązaniem. Z pewnością Widzew i Pogoń zasługują na wielkie brawa ze emocje, które dostarczyli kibicom!