Poprzedni sezon skończyli z wicemistrzostwem Anglii i przegranym finałem Ligi Europy. Ponadto w krajowych pucharach odpadali na etapie półfinału (EFL Cup) i ćwierćfinału (FA Cup). Dwa sezony temu we wszystkich pucharowych rozgrywkach przegrywali w półfinale. Odkąd Ole Gunnar Solskjaer objął Manchester United do gabloty nie wstawił żadnego trofeum. A mimo to, śmiało można stwierdzić, że jest on najlepszym trenerem Czerwonych Diabłów od odejścia Sir Alexa Fergusona. Jednak, aby kibice na Old Trafford pamiętali go nie tylko jako dobrego piłkarza musi wreszcie udowodnić, że zespół z nim u sterów jest w stanie święcić triumfy w najważniejszych rozgrywkach.
Manchester United ma najmocniejszą kadrę od lat
W letnim oknie transferowym działacze Czerwonych Diabłów odpowiednio zadbali o to, aby ich kadra nie odstawała od tych najmocniejszych. Transferami Jadona Sancho oraz Raphaela Varane’a Manchester United wzmocnił pozycje, które tego potrzebowały, a gdy nadarzyła się okazja na przechwycenie Cristiano Ronaldo również z niej skorzystali. Co prawda, można się zastanawiać czy Portugalczyk rzeczywiście był niezbędny w tej układance. Solskjaerowi o wiele bardziej niż kolejny ofensywny gracz przydałby się defensywny pomocnik. Jednak mimo wszystko, obok powrotu Ronaldo na Old Trafford nie można przejść obojętnie. Z pewnością wniesie on do szatni sporo doświadczenia i głód zwycięstwa, którego w minionych sezonach brakowało.
W poprzednich latach można było bronić Norwega, że mając taką kadrę nie jest w stanie rywalizować z najsilniejszymi zespołami w Europie. I rzeczywiście United często brakowało głębi składu i odpowiedniej jakości zmienników. Choćby w przegranym finale Ligi Europy z Villarealem na środku obrony z powodu kontuzji Harry’ego Maguire’a zagrać musiał Eric Bailly, a sam Solskjaer ze zmianami czekał aż do dogrywki, bo zwyczajnie nie miał kogo wpuścić na boisko. Jednak w obecne rozgrywki United wchodzi z jedną z najlepszych kadr w całej Europie. Praktycznie każda pozycja jest odpowiednio obsadzona i zabezpieczona. Wyjątek stanowić może środek pomocy. Fred, Scott McTominay i Nemanja Matić nie są zawodnikami światowej klasy, a Paul Pogba lepiej czuje się ustawiony pięterko wyżej.
Jednak mimo to, okres ochronny Solskjaera na Old Trafford właśnie dobiegł końca. Obecny sezon to czas weryfikacji. Dotychczas Norweg pokazał, że pod jego wodzą zespół się rozwija i z roku na rok jest coraz bliżej czołówki. Teraz będzie musiał udowodnić, że jest on trenerem z najwyższej światowej półki. Bo jeżeli z takim składem Czerwone Diabły nie będą w stanie nawiązać równorzędnej walki w Premier League i Lidze Mistrzów, włodarze będą się musieli poważnie zastanowić gdzie leży problem.
Problemy na wyjazdach
Obecny sezon Manchester United pod względem wyników zaczął dość obiecująco. 13 punktów w pięciu pierwszych kolejkach. Trzecie miejsce w tabeli jedynie poprzez gorszy bilans bramkowy od liderujących Liverpoolu i Chelsea. Do tego dziewięć goli strzelonych w dwóch meczach na Old Trafford. Jednak całe to dobre wrażenie zatarła porażka 1:2 w Lidze Mistrzów przeciwko Young Boys Berno, które uwypukliło problemy zespołu Solskjaera. Oczywiście, można tę przegraną tłumaczyć czerwoną kartką dla Wan-Bissaki jeszcze w pierwszej połowie spotkania przy stanie 1:0. Jednak grając w równowadze United wcale nie było lepsze od szwajcarskiego zespołu. W całym meczu Czerwone Diabły oddały zaledwie dwa uderzenia i zasłużenie do Manchesteru wracały bez punktów.
Z resztą, nawet w lidze na wyjazdach United potwornie się męczy. Co prawda, ekipa Solskjaera w trzech starciach uzbierała siedem punktów, jednak obie te wygrane nie były w pełni przekonujące. W starciach z Wolves i West Hamem mieli sporo szczęścia i gdyby rywal był skuteczniejszy, mógłby im urwać punkty. Jednak to, co może martwić kibiców Czerwonych Diabłów to gra ich zespołu w ofensywie. W obu przypadkach Manchester United zmuszony był do gry w ataku pozycyjnym. Miał spore problemy ze stwarzaniem dogodnych sytuacji, a do tego często narażał się na groźne kontry. Co prawda, w Premier League United jest najskuteczniejszym zespołem (13 zdobytych bramek), jednak ich xG (oczekiwane gole) wynosi tylko 7,6. W całej lidze żadna z drużyn nie ma tak dużej dysproporcji jak ekipa Solskjaera (+5,4).
Pomimo tego, że Manchester United w tabeli od początku sezonu plasuje się bardzo wysoko, można mieć wątpliwości, czy drużyna ta jest już gotowa do walki o najwyższe cele. Tak naprawdę w lidze najbardziej wymagającym przeciwnikiem był West Ham. Pododopieczni Ole Gunnara Solskjaera nie mierzyli się jeszcze z żadną z drużyn kandydujących do mistrzostwa. Pierwsze takie spotkanie rozegrają dopiero pod koniec października z Liverpoolem. Do tego czasu czeka ich jednak sporo wymagających potyczek. Aston Villa, Everton i Leicester w lidze oraz Villareal i Atalanta w Champions League. Najbliższy miesiąc zweryfikuje na jakim etapie rozwoju znajduje się zespół z Old Trafford.
Przypadek Lamparda i Chelsea
Przypadek Solskjaera śmiało można porównać do Franka Lamparda w Chelsea. Na Stamford Bridge prowadzenie zespołu również powierzono legendzie, która znała klub od podszewki, ale nie miała większego doświadczenia trenerskiego. O ile, były zawodnik The Blues okazał się odpowiednim wyborem na okres przejściowy, kiedy trzeba było dać szansę młodzieży, tak był już niewystarczająco dobry, gdy za zadanie miał wkomponować do zespołu nowych zawodników i bić się o najwyższe cele. Oczywiście, w przypadku Solskjaera nie musi się to powtórzyć. Jednak pewne przesłanki, że rzeczywiście tak może się zdarzyć Norweg już zdążył nam wysłać.
Na niekorzyść obecnego szkoleniowca United przede wszystkim działa nieumiejętność wygrywania ważnych spotkań. Za kadencji Solskjaera Manchester United czterokrotnie odpadał na etapie półfinału, raz ćwierćfinału i raz przegrał w finale. Ponadto w zeszłym sezonie Czerwone Diabły nie wyszły z grupy w Lidze Mistrzów, przegrywając dwa ostatnie mecze z Lipskiem i PSG, w których potrzebowały tylko jednego punktu. Solskjaer ewidentnie ma problem z doborem taktyki i personaliów na ważne spotkania oraz zarządzaniem w ich trakcie. Z resztą jego kilka dziwnych decyzji mogliśmy już zobaczyć podczas meczu w Bernie. Po czerwonej kartce dla Wan-Bissaki na drugą połowę Norweg zmienił ustawienie na trójkę stoperów, a później zdjął z boiska Bruno Fernandesa i Cristiano Ronaldo. W efekcie Man United przegrał 1:2.
Mimo to, nie można od razu na starcie przekreślać Solskjaera. Owszem, Norweg ma małe doświadczenie. W końcu Manchester United jest jego pierwszym dużym klubem w karierze trenerskiej. Mimo to, pokazał, że potrafi on rozwijać zespół i wyciągać go z kryzysów (chociażby po odpadnięciu z Ligi Mistrzów w ubiegłej kampanii). Jednak to w tegorocznych rozgrywkach Solskjaer będzie miał najwięcej do udowodnienia. Musi pokazać, że z nim u sterów United jest zespołem gotowym do walki o najwyższe cele.