Lepsza gra reprezentacji niż za Brzęczka, pomysł na grę i mnóstwo pecha. Tak skwitowałbym dotychczasową kadencję Paulo Sousy. Dodatkową zaletą naszego selekcjonera jest umiejętność dostosowania się do sytuacji, nawet jeśli będzie to kosztem jego filozofii. Zaprzeczeniem tego wydawał się mecz z Albanią, po którym byłem wyraźnie niezadowolony tym, jak prezentowała się nasza defensywa. Powód? Nasz selekcjoner uparcie stawiał na trójkę Glik, Bednarek, Bereszyński i uważałem, że to musi się zmienić. Pisałem o tym TUTAJ. Jednak zanim przeczytacie resztę tekstu powinniście wiedzieć, że od dłuższego czasu jestem zwolennikiem Paulo Sousy.
Tracimy bramkę nawet z San Marino…
Wbrew pozorom uważam, że utrata bramki z naszym wczorajszym rywalem wyszła wbrew pozorom na dobre. To przede wszystkim sygnał dla selekcjonera, że to nie Glik czy Bednarek są problemem tej kadry. Dał już szansę Helikowi – ten zawiódł. Być może chciał teraz postawić na Piątkowskiego, a on nie udźwignął nawet meczu z San Marino, „popisując się” ogromnym wylewem. Czy postawienie na Kędziorę kosztem Bereszyńskiego rozwiąże nasze problemy z tyłów? Śmiem wątpić…
Z pustego i Salomon nie naleje – jak prezentuje się nasza defensywa? Kamil Glik – spadkowicz z Serie A. Jan Bednarek – sezon temu tworzył linię obrony, która straciła 68 bramek w lidze (drugi najgorszy wynik w Premier League). Obecnie stracił skład. Paweł Dawidowicz – ma już 26 lat i nie bez powodu nie postawił na niego wcześniej żaden selekcjoner. Kamil Piątkowski – walczy o skład w RB Salzburg, do niedawna grał w Ekstraklasie. Michał Helik – obrońca z przeciętnej drużyny Championship.
Rozumiem, że aspiracje Polaków po tym, co potrafił z tej kadry wyciągnąć Adam Nawałka są ogromne. Jednak prawda jest taka, że nasza obrona w skali Europy jest co najwyżej przeciętna. Czy będziemy grać na trójke, czwórkę czy piątkę z tyłu – może nie mieć większego znaczenia. Pazdan był piłkarzem na miarę Europy przez moment, Krychowiak grający na 6 był w życiowej formie. Obecnie Grzesiek to cień samego siebie, a co gorsza nie ma dla niego dobrej alternatywy. Bielik wiecznie kontuzjowany, Góralski odstawiony, Slisz jeszcze nie ten poziom. Z San Marino nieźle pokazał się Szymański – jednak to tylko San Marino. A przestawiania pomocników grających na ósemce niżej, raczej nie ma sensu. Nie dość, że Sousa ma przeciętnych obrońców, to brakuje mu dobrej szóstki. Nie może więc dziwić, że tracimy tyle bramek. Portugalczyk przynajmniej zdaje sobie z tego sprawę i pozwala wierzyć, że to my będziemy strzelać w każdym meczu o jednego gola więcej.
Czego więc możemy oczekiwać od Sousy?
Moim zdaniem przede wszystkim, dostosowania do sytuacji. Dotychczas Portugalczykowi mocno zależało na stylu. Z kontuzjami nagle wypadli mu Milik z Piątkiem oraz Piotr Zieliński i Mateusz Klich – dwóch pomocników, na których selekcjoner budował kreatywność zespołu. Co więc zrobił? Porzucił swój dotychczasowy styl dla pragmatyzmu i skuteczności pod bramką rywala. Efekt? Z Albanią i San Marino strzeliliśmy 11 bramek, tracąc przy tym 2 – tą z San Marino po błędzie indywidualnym. Dotychczas narzekano na Sousę za wyniki. Portugalczyk nie mając dostępu do kilku ważnych piłkarzy postawił na punkty i zdobycie bramek. Mnóstwo kibiców natychmiast rzuciło oskarżenia, że ten porzucił styl. Ale to hipokryzja, lub brak podstawowej wiedzy.
Nasza ofensywa opiera się na Lewandowskim i bez niego wygląda gorzej? Naprawdę? Zespół bez swojego kapitana, który jest jednym z najlepszych piłkarzy globu, może prezentować się słabiej? Nigdy bym nie pomyślał… A z tego wszystkiego warto patrzeć na pozytywy – szansę dostał Linetty i można śmiało powiedzieć, że ją wykorzystał. Dobry występ Szymańskiego, fantastyczne mecze Buksy, nakładając oczywiście kontekst siły rywali. Na sam koniec debiutanci – Slisz i Kamiński nie dali rady, ale nie można ich jeszcze skreślać. To tylko jeden mecz więc presja debiutu mogła ich przygnieść. Natomiast Nikola Zalewski udowodnił wszystkim przeciwnikom jego powołania, że warto było na niego postawić. Lekkość z piłką przy nodze, kreatywność i w końcu asysta – ten chłopak ma potencjał, żeby stać się w przyszłości ważnym elementem naszej reprezentacji.
Co przed nami?
Trzeba przede wszystkim awansować na Mundial, a na start przynajmniej do strefy barażowej. Co zrobić, żeby to osiągnąć? Przede wszystkim wygrać niemal wszystkie nasze pozostałe spotkania poza najbliższym meczem z Anglikami. A możemy sobie pozwolić przy tym tylko na jedną wpadkę – remis z Węgrami lub Albanią. Co poza tym? Szlifować ofensywny styl, gdy tylko wrócą kontuzjowani ważni piłkarze. Dobrać odpowiednio skrzydłowych/wahadłowych, którzy będą mieli grać na MŚ. Ale co najważniejsze – stopniowo ustabilizować defensywę. W końcu jak mawia klasyk – mecze można wygrywać ofensywę, a mistrzostwa wygrywa defensywa. Ale to już zadanie dla Paulo Sousy, który musi być za nie rozliczony, gdyby ten cel mu się nie powiódł.
Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku.
Foto: ChinaImages/Depositphotos