Bez niespodzianki – Portugalia bez większego problemu uporała się z Turcją, wygrywając bez straty bramki. W dużej mierze Ronaldo i spółce pomogli w tym sami Turcy, których indywidualne błędy kosztowały bardzo wiele.
Takiego samobója na Euro 2024 jeszcze nie było
Brak Kenana Yildiza i Ardy Gulera – dwóch przebojowych skrzydłowych w wyjściowym składzie reprezentacji Turcji na mecz z Portugalią, mógł sugerować że zobaczymy nieco bardziej zachowawcze i defensywne oblicze Turków. To było jednak mylne wrażenie. Od pierwszych minut podopieczni Vincenzo Montelli starali się konsekwentnie grać swój futbol oparty na ataku pozycyjnym, nie naśladując chociażby nisko broniących się przeciwko Portugalii Czechów. Przez pierwsze 20 minut wyglądało to ze strony Gwiazd Półksiężyca bardzo solidnie. Nawigatorzy nie byli w stanie kreować sobie zbyt wielu sytuacji, często dochodziło pomiędzy naszpikowaną gwiazdami drużyną do nieporozumień. Widać było pewien brak chemii i odpowiedniego zgrania pomiędzy poszczególnymi piłkarzami mistrzów Europy z 2016 roku.
Kiedy mieliśmy do czynienia z dłuższym momentem przestoju, w którym na boisku nie działo się zbyt wiele, praktycznie znikąd bramkę zdobyli Portugalczycy. Nuno Mendes dobiegający do linii końcowej wgrał piłkę w pole karne, ta po próbie bloku Sameta Akaydina trafiła za plecy Cristiano Ronaldo, ale jednocześnie wprost pod nogi Bernardo Silvy który bez większego problemu zapakował futbolówkę w siatce. Odpowiedź Turków była… kuriozalna. W 28. minucie jeszcze większy niż przy pierwszym golu błąd popełnił Akaydin. Tym razem turecki obrońca zagrał do pustej bramki, co zakończyło się golem samobójczym. Bramkarz Bayindir i jeden z defensorów próbowali jeszcze wybijać piłkę, ale nie zdążyli. Jak na razie była to bez wątpienia najbardziej kuriozalna bramka na Euro 2024.
W końcówce pierwszej połowy Turcy starali się otrząsnąć po tym co stało się przed momentem, ale mimo chociażby groźnego strzału Akturkoglu, nie udało im się zdobyć bramki kontaktowej przed przerwą.
Ronaldo z rekordem asyst, notoryczne wtargnięcia kibiców
W drugiej odsłonie meczu niestety znów bolesne dla Turków okazały się błędy indywidualne. Wszystko co dobrego byli w stanie wypracować w ataku Turcy było przekreślane przez pojedyncze wpadki graczy ich defensywy. Przy pierwszych dwóch golach była to w dużej mierze wina Akaydina. Natomiast w 55. minucie sytuację na trzecią bramkę dla Portugalii sprezentował rywalom Zeki Celik. Boczny obrońca Turcji złamał linię spalonego, co spowodowało że Ronaldo i Fernandes znaleźli się sam na sam z bramkarzem i Portugalia zdobyła jedną z najłatwiejszych bramek w swojej historii. Dla Cristiano była to 7. asysta w ramach starć europejskiego czempionatu, co sprawia że 39-latek stał się pod tym względem rekordzistą na równi z Karelem Poborskym.
Pod kątem sportowym widowisko mocno straciło z racji na jednostronny wynik. Portugalczycy wrzucili niższy bieg, skupiając się już głównie na utrzymywaniu korzystnego rezultatu. Z kolei Turcy nie potrafili realnie zagrozić bramce Diogo Costy. Różnica klas dzieląca te dwa zespoły stała się aż nazbyt widoczna i ciężko było myśleć o jakiejkolwiek niespodziance. Spotkanie w Dortmundzie postanowili urozmaicić natomiast kibice wbiegający co chwila na murawę. Ochrona obecna na stadionie kompletnie nie radziła sobie z zatrzymywaniem kolejnych osób pojawiających się na płycie boiska. Jedną z nich był młody chłopiec, któremu udało się nawet cyknąć fotkę z CR7.
W taki oto bezbolesny sposób Portugalia zapewniła sobie awans do fazy pucharowej z 1-szego miejsca w grupie. Turcja musi o to jeszcze powalczyć z Czechami, choć obie z tych reprezentacji mają szansę wyjść z grupy z drugiego lub trzeciego miejsca.