Po miesiącach oczekiwań wreszcie nadszedł ten dzień: 14 czerwca 2024 roku rozpoczęły się piłkarskie Mistrzostwa Europy! W pierwszym starciu turnieju jego organizatorzy – Niemcy – podjęli swoich rywali w grupie A – Szkotów. To gospodarze byli zdecydowanymi faworytami, ale ich pierwsze spotkanie, jak zawsze na wielkich imprezach, było sporą niewiadomą. Po zakończeniu meczu można jednak powiedzieć, że forma reprezentacji naszym sąsiadów jest bardzo wysoka. Inna sprawa to ogromne problemy Szkocji, która stanowiła tylko tło dla lepiej dysponowanych przeciwników.
10 minut presji i gol!
Niemcy od początku meczu atakowały i wyglądały na skupione na jak najszybszym otwarciu wyniku. Nie można było mówić o żadnym wprowadzaniu się w mecz, gdyż pierwsza okazja bramkowa została wyprowadzona przez gospodarzy Euro już w pierwszej minucie meczu! Skończyła się ona jednak poprawną paradą szkockiego golkipera, Angusa Gunna, który odważnie wyszedł z bramki i obronił w sytuacji 1:1. Po zakończeniu akcji sędzia liniowy zasygnalizował jeszcze wcześniejszego spalonegp, a powtórka potwierdziła słuszność jego decyzji.
Ten sam obraz gry trwał przez kolejne minuty. Reprezentacja Niemiec zdawała się być pozbawioną słabych punktów. Piłkarze Juliana Nagelsmanna dyktowali przeciwnikom swoje warunki i zupełnie zdominowali mecz. Byli szybsi, bardziej zdecydowani, pewni w obronie i agresywni w środku pola. Tak dobra dyspozycja zaskoczyła Szkocję, która za każdym razem po przejęciu piłki momentalnie ją traciła. Brakowało pomysłu, a wyprowadzenie piłki przez graczy z Wysp Brytyjskich sprowadzało się do dalekich wybić na ślepo. Szybko okazało się, że to skrajnie nierozsądna taktyka. Już w 10. minucie Niemcy zdobyli bramkę, którą wypracowali strzelający Florian Wirtz i asystujący mu Joshua Kimmish. Bez jego przytomnego podania przed pole karne z prawej strony boiska Wirtz nie doszedłby do sytuacji bramkowej. Wszystko poszło jednak po myśli Niemców i zawodnik Bayeru Leverkusen strzałem w dolny róg bramki otworzył wynik spotkania.
Niemcy się nie zatrzymują
Po fantastycznym początku reprezentacja Szkocji wyglądała na znokautowaną. To wrażenie trwało dalej i sprawiło, że już 9 minut później zespół Steve’a Clarke’a tracił do swoich rywali aż dwa trafienia. Wszystko za sprawą podwyższenia wyniku przez Jamala Musialę. Tym razem Niemcy wyprowadzili zupełnie inną akcję – atak był prowadzony środkiem pola, a pomocnik Bayernu strzelał z bliższej odległości niż przy pierwszej akcji. Wspólnym pierwiastkiem obu sytuacji była jednak dobra skuteczność naszych zachodnich sąsiadów, a także duża bierność szkockich defensorów. Dziury w ich szeregach obronnych pozwalały na posyłanie piłek prostopadłych, a żaden ze stoperów nie potrafił blokować strzałów, przecinać podań lub wygrywać pojedynki.
Niemcy spokojne, Niemcy swobodne, Niemcy potężne!
Niemcy do przerwy oddali 7 strzałów na bramkę Szkotów. Szkotów, którzy ani razu nie uderzyli w kierunku przeciwnym. Gospodarze turnieju dali koncert, a przeciwnicy byli jedynie jego biernymi obserwatorami. Niestety, tylko do pewnego momentu: później zaczęli stwarzać zagrożenie dla zdrowia graczy Juliana Nagelsmanna, którzy padali ofiarą brutalnych fauli. Tych w pierwszej połowie było 6, ale jeden z nich mógł skończyć się tragicznie. Winowajcą był Ryan Porteous, który po główce odbitej przez swojego bramkarza zachował się wybitnie brutalnie. Prostą nogą trafił w piszczel Ilkaya Gündoğana, co mogło spowodować poważną kontuzję. Po interwencji VAR-u piłkarz Watfordu został ukarany czerwoną kartką i wykluczony z dalszego udziału w spotkaniu.
Równie dotkliwym skutkiem przewinienia był podyktowany przez arbitra rzut karny, którego pewnie zamienił na bramkę kolejny z Niemców – Kai Havertz. Podszedł do piłki ustawionej na 11. metrze i niskim strzałem w środek także zapisał się w protokole meczowym. Jego bramka była ostatnim akcentem ogromnej dysproporcji pomiędzy drużynami meczu otwarcia w pierwszej odsłonie ich rywalizacji.
Szkocja w dziesiątkę lepsza niż w komplecie?
Po przerwie piłkarze z Wielkiej Brytanii wciąż byli zupełnie pozbawieni sytuacji ofensywnych, ale przynajmniej względnie kontrolowali swoją tercję defensywną. Czerwona kartka znacząco nie odmieniła obrazu gry, która nawet przy równowadze liczebnej była niezwykle jednostronna. Po wyjściu na drugą połowę meczu Szkoci nie popełniali już tylu błędów, ale nadal przez długie fragmenty spotkania nie mogli nawet powąchać piłki. Nie pomagało im coraz bardziej widoczne zmęczenie, które było przyczyną zmian personalnych w ich składzie.
Wchodzący na plac gry piłkarze nie byli jednak w stanie wlać w serca swoich fanów chociaż promyka nadziei, co było nie tylko ich winą. Było to kwestią także (a może przede wszystkim?) wybitnej formy Niemców. Przy przewadze liczebnej i wyniku 3:0 nie myśleli oni o odpuszczaniu i wciąż atakowali z niezmienną pazernością. W 68. minucie kolejną bramkę zdobył Niclas Füllkrug. Jego kopnięcie piłki zmierzało do bramki z prędkością 110 km/h, ale atutem jego próby była także celność. W rezultacie fani zgromadzeni na Allianz Arenie w Monachium cieszyli się z bramki wybitnej urody, która nie była jeszcze ostatnim słowem Niemców. Füllkrug kilka minut później miał kolejną akcję, po której futbolówka zatrzepotała w siatce, ale napastnik był na pozycji spalonej.
Upokorzenie, ale ze strzelonym golem
Gdy wydawało się, że Szkocja zakończy mecz z brakiem jakichkolwiek strzałów, nie mówiąc już o zagrożeniu bramce Manuela Neuera, z pomocą przyszedł Antonio Rüdiger. Obrońca Niemiec, a na co dzień defensor Realu Madryt, nieszczęśliwie strzelił bramkę samobójczą w ostatnich minutach meczu. Mimo wszystko, o zdobytym golu zadecydowała nie postawa Szkotów, ale ich szczęście. To jedyny czynnik, na którego wsparcie mogli liczyć podczas meczu z Niemcami. Własne umiejętności srogo ich bowiem zawiodły, a taki występ w pierwszym spotkaniu na Mistrzostwach Europy może być określany mianem upokorzenia.
Szczególnie, że ostateczny wynik spotkania to 5:1. Ostatnim ciosem wyprowadzonym przez Niemców było precyzyjne uderzenie Emre Cana, który zakończył strzelanie w meczu otwarcia Euro. Strzelanie bardzo jednostronne, ale będące dowodem ogromnych ambicji gospodarzy mistrzostw. Na ten moment wydaje się, że są to ambicje uzasadnione, a Niemcy mogą zajść na turnieju niezwykle daleko.