Wielkie emocje na Emirates! Bayern jak chce, to potrafi

Bayern Monachium jest zespołem wagi ciężkiej. Takim, który ma aspiracje bić się o najważniejsze dostępne trofea, ale ostatnio notorycznie zbiera bęcki od (z całym szacunkiem) rywali o niższym potencjale. W starciu z liderem Premier League Bawarczycy stali na straconej pozycji — a przynajmniej w opiniach „ekspertów”. Wielu zapominało bowiem, że ten żałosny i żenujący Bayern ze spotkań przeciwko Bochum, Borussii Dortmund czy Heidenheim, w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Arsenalowi będzie nieporównywalnie bardziej zmotywowany i… Tuchel nie wystawi konia trojańskiego w postaci Dayota Upamecano.

Arsenal prowadził grę, Bayern był do bólu bezwzględny

Obie drużyny od początku dzisiejszego spotkania próbowały pokazać swoją wyższość. Arsenal już w pierwszych minutach zakładał pressing pod bramką Bayernu, niemiecki zespół nie pozostawał dłużny. Co ciekawe, Bawarczycy w początkowych momentach spotkania ustawiali się w systemie 4-4-2, a Serge Gnabry i Harry Kane tworzyli duet napastników. W dalszej części pierwszej połowy Kane częściej cofał się do linii pomocy, a wyżej grał Leroy Sane. Zanim jednak były zawodnik Manchesteru City zrobił swoje show, antybohaterem został Alphonso Davies. Kanadyjczyk najpierw zarobił żółtą kartkę, która eliminuje go z meczu rewanżowego. Następnie bardzo łatwo ograł go Bukayo Saka, który mierzonym uderzeniem pokonał Manuela Neuera.

REKLAMA
źródło: Polsat Sport w serwisie X

Bawarczycy źle weszli w mecz i… szybko wyrównali. Nieporozumienie między Davidem Rayą oraz Gabrielem Magalhãesem skończyło się stratą. Zamieszanie w defensywie Kanonierów wykorzystał Serge Gnabry, któremu dogrywał Leon Goretzka. 28-letni Niemiec, który w przeszłości występował w Arsenalu, wrócił w dobrym stylu, po uporaniu się z problemami zdrowotnymi.

źródło: Polsat Sport w serwisie X

W 30. minucie D̶i̶e̶g̶o̶ ̶M̶a̶r̶a̶d̶o̶n̶a̶ Leroy Sane błysnął rajdem przez pół boiska. Nie powstrzymał go Jakub Kiwior, zatrzymał William Saliba, ale w sposób nieprzepisowy. Arbiter nie miał wątpliwości i odgwizdał jedenastkę. Karnego pewnie wykorzystał Harry Kane. Tak na marginesie, brytyjskie media w trakcie spotkania jasno wskazały, że pojedynki przegrywane przez Kiwiora z Sane były jednym z kluczowych powodów, dlaczego Arsenal schodził na przerwę z wynikiem 1:2. Polak na drugą połowę już nie wyszedł. Oleksandr Zinchenko po zmianie stron wyglądał nieporównywalnie pewniej.

Arsenal udźwignął presję

Zespół z Monachium grał nieporównywalnie lepiej niż w ostatnich spotkaniach ligowych. Obserwowaliśmy rzadko widziany w grze tego zespołu counter-pressing, ruch bez piłki, wymienność pozycji. Tuchel nie potrafił sprawić, by piłkarze realizowali założenia w Bundeslidze. Nie będziemy jednak przesadnie kadzić, bowiem mądrość Bawarczyków polegała przede wszystkim na skuteczności wykorzystania błędów rywala. Jednocześnie, Kanonierzy wiedzieli, że Davies nie ma dzisiaj swojego dnia i gra z żółtą kartką. Mimo to nie zamierzali tego wykorzystać.

Na pierwszy celny strzał po zmianie stron czekać musieliśmy aż do 76. minuty. Leonardo Trossard popisał się wówczas mierzonym uderzeniem, z którym nie poradził sobie Neuer. Zasłużenie? Kanonierzy byli aktywniejszą stroną po przerwie, chociaż Kingsley Coman w końcówce obił jeszcze słupek.

W doliczonym czasie gry wszystko wskazywało na remis, z którego obie strony mogły być zadowolone. Bukayo Sake padł jednak w polu karnym, domagając się rzutu karnego. Arbiter odmówił podyktowania jedenastki, z czym Anglik nie mógł się pogodzić jeszcze po końcowym gwizdku.

Arsenal — Bayern 2:2 (Saka 12′, Trossard 76′ – Gnabry 18′, Kane 32′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ