Marcowe zgrupowanie było pierwszym od długiego czasu, po którym jako kibice reprezentacji Polski możemy czuć się usatysfakcjonowani. Kadra wywalczyła awans na EURO 2024 po dwustopniowych barażach i zwycięstwach z Estonią (5:1) oraz Walią (0:0, wygrana po rzutach karnych), a Michał Probierz pomału odbudował ten zespół. Jakich wniosków dostarczyły nam te dwa spotkania?
Michał Probierz zasłużył na zaufanie w wyborach personalnych
Przed rozpoczęciem zgrupowania nie przypominamy sobie dziennikarza, który forsował grę w podstawowym składzie Jakuba Piotrowskiego czy Bartosza Slisza, a posadzenie na ławce Sebastiana Szymańskiego. Duet wahadłowych u większości kibiców stanowiliby Przemysław Frankowski i Matty Cash. Gdy około godziny przed meczem z Estonią portal Łączy nas piłka ujawnił wyjściowy skład, nie brakowało głosów krytyki. Michał Probierz udowodnił jednak, że to on miał rację, poniewaz jego wybory się obroniły. Piotrowski zebrał bardzo dobre recenzje za starcie z Estonią, Slisz za mecz z Walią, a Nicola Zalewski był według wielu jednym z najlepszych polskich piłkarzy na tym zgrupowaniu.
Minione zgrupowanie uczy nas, że czasem warto wstrzymać się z przedwczesną oceną. Oczywiście, można mieć swoje przekonania kto powinien grać w podstawowym składzie, ale – mówimy tu o sytuacji przed pierwszym spotkaniem na zgrupowaniu – to selekcjoner i jego sztab mają największą wiedzę o zawodnikach, których powołują. Nawet mocno zainteresowany futbolem kibic nie ogląda wielu Polaków, którzy przyjeżdżają na zgrupowanie, więc nie jest w stanie ocenić wszystkich piłkarzy, którzy są do dyspozycji. Sztab kadry natomiast na bieżąco monitoruje ich występy, analizuje statystyki i przygotowuje plan na wykorzystanie ich w reprezentacji. Dlatego warto im zaufać.
Jan Bednarek nie powinien grać jako prawy stoper w 3-osobowym bloku obronnym
Zrobimy coś trochę wbrew temu, co napisaliśmy wcześniej, ale to już jest wniosek na podstawie wystepów na ostatnim zgrupowaniu (choć nie tylko). Wielu kibiców pewnie ograniczyłoby nagłówek do pierwszych 5 słów, ponieważ obrońca Southampton regularnie nie dojeżdża zakładając koszulkę reprezentacji, natomiast chcemy rzucić mu jeszcze koło ratunkowe wskazując, że pozycja, na której został ustawiony wyeksponowała jego wady.
Bednarek od zawsze ma problemy z szybkimi i zwinnymi napastnikami, ponieważ są oni w stanie wykorzystać braki w zwrotności 27-latka. Przy ustawieniu po prawej stronie w 3-osobowym bloku obronnym siłą rzeczy częściej musi bronić w bocznych sektorach, gdzie toczy się najwięcej pojedynków. Bednarek w meczu z Walią często był wyciągany w te strefy i zbyt łatwo dawał się ogrywać. Kiepsko wyczuwał też moment na wyjście z linii obrony i doskok do przeciwnika, a ponadto był bardzo elektryczny. W takiej dyspozycji piłkarz Southampton nie zasługuje na grę w podstawowym składzie reprezentacji Polski, ale jesteśmy ciekawi jak poradziłby sobie grając w samym centru 3-osobowego bloku defensywy.
Hierarchia na wahadłach została wyklarowana
Wskazując największych wygranych marcowego zgrupowania trudno pominąć obu wahadłowych – Nicolę Zalewskiego i Przemysława Frankowskiego. Zarówno z Estonią, jak i z Walią byli oni wyróżniającymi się postaciami i zebrali dobre recenzje. Nicola Zalewski wnosi do kadry umiejętność wygrywania pojedynków oraz odwagę, której tak bardzo potrzebujemy (o czym więcej pisaliśmy w tym tekście), a Przemysław Frankowski jest przykładem zawodnika, który w ostatnim czasie w meczach kadry zawiesił sobie poprzeczkę na przyzwoitym poziomie i nie schodzi niżej. To zawodnik, po którym widać ogranie w czołowej europejskiej lidze oraz w europejskich pucharach.
Dziś trudno wyobrazić sobie, aby Michał Probierz przed Mistrzostwami Europy zaburzył hierarchię wśród wahadłowych. Matty Cash po raz kolejny nie miał okazji zaprezentować swoich umiejętności, ponieważ po 10 minutach gry z Estonią musiał zejść z boiska przez kontuzję, a potem opuścił zgrupowanie. Reszta konkurentów na ten moment jest o wiele słabsza piłkarsko i nawet jeśli ktoś okazałby się „drugim Jakubem Piotrowskim” to Probierz nie ma obecnie powodów, aby dawać na tej pozycji szansę gry komuś innemu niż Nicola Zalewski oraz Przemysław Frankowski.
Michał Probierz wszedł do tej kadry z pomysłem na naprawę
W krótkiej kadencji Michała Probierza było kilka potknięć, jak remis z Mołdawią oraz z Czechami, ale finalnie 51-latek wykonał postawione przed nim zadanie, czyli awans na EURO 2024. Nowemu selekcjonerowi trzeba oddać, że wszedł do kadry z pomysłem na szybką naprawę. Zastał chorego pacjenta, dobrze zdiagnozował jego problem, wypisał receptę i wdrożył plan leczenia. Już po trzech zgrupowaniach możemy ocenić, że atmosfera w kadrze została oczyszczona, a zawodnicy zostali przekonani pomysłem nowego selekcjonera. Probierz trafił do głów piłkarzy i odbudował ich pewność siebie, która szorowała po dnie.
Nowy sternik reprezentacji Polski przyszedł także z zamiarem szybkiego wprowadzenia jakiejkolwiek stabilizacji, której w kadrze nie było od dawna. Na tym zgrupowaniu po raz pierwszy od EURO 2016 i meczów ze Szwajcarią oraz Portugalią w fazie pucharowej kadra wyszła tym samym składem na dwa kolejne spotkania. Probierz bardzo szybko podniósł podłogę tego zespołu. Pytanie: jak wysoko z nim u sterów znajduje się sufit?
Zapomnijmy o przyjemnym dla oka stylu
Mecz z Walią był przyzwoity, solidny, ale na pewno nie był przyjemny do oglądania dla neutralnego widza. Oczywiście, w myśl powiedzenia „finałów się nie gra, tylko się wygrywa” oraz etapu budowy na jakim jest ta reprezentacja wszystko jest zrozumiałe. Nie spodziewamy się jednak, że wkrótce styl gry naszej kadry się zmieni. Przed EURO zostały nam tylko dwa mecze towarzyskie. Na samym turnieju będzie trzeba grać na wynik. Następnie Liga Narodów, w której priorytetem będzie najprawdopodobniej utrzymanie się w najwyższej dywizji, a to łatwe nie będzie. Później eliminacje do Mistrzostw Świata, gdzie zakwalifikować się jest już trudniej niż na EURO.
Podczas Mistrzostw Świata w Katarze opinia publiczna mocno narzekała na styl gry kadry i pragnęła zespołu bardziej odważnego i dyktującego warunki gry. Okres, w którym był czas na wypracowanie czegoś w tym zakresie właśnie już minął. Nie sugerujemy, że za Michała Probierza będziemy grać aż tak prymitywnie jak pod wodzą Czesława Michniewicza, ale dobrze znamy obecnego selekcjonera i wiemy na jakie środki stawiał przez całą swoją karierę. Powinniśmy się spodziewać nastawienia na organizację gry bez piłki, skoncentrowania najpierw na defensywie, a z przodu bazowaniu na akcjach bocznymi sektorami boiska i dośrodkowaniach. Nie będziemy grać pięknej piłki, ale – kończąc optymistycznie – w futbolu reprezentacyjnym prostota często wystarcza.