W Ekstraklasie rozpoczęliśmy już rundę rewanżową. Tym razem obyło się bez przekładania meczów przez śnieg, ale emocji i ciekawych zdarzeń również nie brakowało. W podsumowaniu 18. kolejki Ekstraklasy bierzemy na tapet oczekiwania wobec Śląska, adaptację Puszczy, przyszłość Johna van den Broma, siłę Afimico Pululu i przebojowość Lawrence’a Ennaliego.
Od lidera powinniśmy wymagać więcej niż to, co oferuje Śląsk
Zdajemy sobie sprawę, że Śląsk znalazł się na szczycie tabeli wbrew wszelkim przedsezonowym przewidywaniom. Mamy świadomość, że nawet we Wrocławiu nie napinają się na walkę o mistrzotwo. Wiemy, że Śląsk kadrowo jest o wiele słabszy od najsilniejszych zespołów Ekstraklasy. Mimo wszystko, są liderem, zostali mistrzem jesieni i punktują w bardzo dobrym tempie – 2,11 pkt/mecz, więc siłą rzeczy poprzeczka oczekiwań musi pójść w górę.
Bezbramkowy remis z Koroną był piętnastym meczem z rzędu bez porażki zespołu Jacka Magiery, ale Wojskowi nie zaprezentowali się dobrze. Grali przed wlasną publicznością, z Koroną, która w środę rozegrała 120 minut z Legią w Pucharze Polski i było widać po nich zmęczenie, o czym mówil sam trener Kamil Kuzera po meczu. Śląsk wyjątkowo miał przewagę w posiadaniu piłki, teoretycznie oddał też więcej strzałów, ale zagrożenia stworzył bardzo niewiele. Wskaźnik goli oczekiwanych (xG) wyniósł tylko 0,58. Jeśli Śląsk chce zająć miejsce dające prawo gry w eliminacjach Ligi Konferencji to będą musieli rozszerzyć swój arsenał w ofensywie do czegoś więcej niż kontrataków.
John van den Brom w następnej kolejce zagra o posadę
32 punkty po 18 kolejkach to wynik tylko nieco lepszy (bo o dwa „oczka”) niż w poprzednim sezonie na tym etapie, kiedy Lech zajęty był grą w Lidze Konferencji. Jesień to dla Kolejorza potężne rozczarowanie. Latem mocno zainwestowano w zespół, zatrzymano wszystkie najważniejsze postaci oprócz Michała Skórasia. Efekt? Brak kwalifikacji do Ligi Konferencji, 6-punktowa strata do lidera i mizerna gra. W niedzielę Lech przegrał z Piastem na własnym stadionie, dla którego była to pierwsza wyjazdowa wygrana w tym sezonie. Choć gospodarze mieli przewagę w tym spotkaniu to od Lecha powinniśmy wymagać pewnych zwycięstw i spokojnej kontroli w takich spotkaniach. Tego, co potrafili robić w mistrzowskim sezonie za Macieja Skorży, gdy nie musieli łączyć gry na krajowym podwórku z europejskimi pucharami.
Nie będzie dużym ryzykiem, jeśli napiszemy, że za tydzień w Radomiu John van den Brom zagra o posadę. Lech na początku sezonu wyglądał, jakby ciągle się rozpędzał, a w ostatnich tygodniach sprawia wrażenie drużyny zmęczonej natężeniem spotkań niczym Raków, czy Legia, którzy grają dwa razy w tygodniu od lipca. Jedno jest pewne – Lech ma potencjał i powinien grać o wiele lepiej. Widzą to eksperci, widzą to kibice, więc muszą to widzieć także osoby decyzyjne na Bułgarskiej. Przerwa zimowa będzie dla Lecha dobrą okazją na nowe otwarcie i próbę uratowania sezonu. Bo przy grze głównych konkurentów w Europie celem Kolejorza musi być mistrzostwo.
Afimico Pululu wnosi inną jakość do ataku Jagiellonii
Jagiellonia w tej kolejce odniosła bardzo cenne zwycięstwo nad Rakowem (4:2), dzięki czemu zbliżyła się do Śląska na dystans zaledwie jednego punktu. Choć przy czterech trafieniach ani razu do siatki nie trafił napastnik Afimico Pululu to Angolczyk zdaniem wielu został bohaterem spotkania. 24-latek to „9-tka”, przeciwko której nie lubi grać chyba żaden obrońca – wystarczy spojrzeć, co zrobił ze Svarnasem przy golu na 3:1. W ostatnich tygodniach Pululu grał rzadziej z powodu problemów zdrowotnych, natomiast po powrocie pokazał, jak dużo daje zespołowi. W 10 meczach, które Afimico Pululu zaczynał w tym sezonie w wyjściowym składzie Jagiellonia strzeliła aż 24 gole. Ostatnio, gdy go brakowało – zwłaszcza w dwóch poprzednich meczach, z Piastem i Wartą – przy pressingu rywali często nie było komu utrzymać piłki z przodu.
– Postrzegam siebie jako fizycznego piłkarza. Lubię wchodzić w pojedynki, walczyć i generalnie wszystko, co związane z fizycznością – w ten sposób charakteryzował siebie jako piłkarza w rozmowie z Weszło Afimico Pululu. Jego zdaniem Ekstraklasa jest pod tym względem wymagająca, ale na murawie wygląda to zupełnie inaczej. Mimo 175 cm wzrostu Angolczyk nie ma problemów z zastawieniem się i wygraniem pozycji z obrońcą. Gdyby Pululu był zdrowy przez całą rundę być może to Jagiellonia zostałaby mistrzem jesieni.
Runda wiosenna może należeć do Lawrence’a Ennaliego
Gdybyśmy już teraz mieli stworzyć listę zawodników, którzy w rundzie wiosennej mogą namieszać w Ekstraklasie postawilibyśmy na Lawrence’a Ennaliego. Ostatnie tygodnie dla 21-latka są znakomite i jest on pierwszoplanową postacią Górnika Zabrze. Niemiec przez długi czas nie mógł przekonać do siebie Jana Urbana wchodząc tylko na końcówki meczów lub oglądając całe spotkania z poziomu ławki rezerwowych. Po listopadowej przerwie na kadrę Ennali dostał szansę w meczu z Puszczą. Choć Górnik przegrał to 21-latek wywalczył rzut karny i wygrał mnóstwo pojedynków. Tym samym zapracował sobie na kolejną szansę w meczu z Pogonią, w którym zdobył zwycięską bramkę. W tej kolejce ponownie otworzył wynik (z Radomiakiem), ale Górnik nie utrzymał prowadzenia do końca i podzielił się punktami (1:1).
Lawrence Ennali to zawodnik znakomicie przygotowany fizycznie. W ostatnim spotkaniu wykonał 24 sprinty, a przy obu ostatnich golach uciekł obrońcom dzięki swojej szybkości. Górnik w ostatnich latach potrafił pozyskiwać obiecujących piłkarzy, ale finalnie w dłuższej perspektywie nic z tego nie miał, ponieważ zazwyczaj byly to wypożyczenia z klauzulą wykupu, której przy swoich możliwościach finansowych Górnik nie był w stanie spełnić. Z Ennalim podpisano jednak 2-letni kontrakt, więc być może zostanie on w Zabrzu na dłużej i zasili klubową kasę.
Puszcza nauczyła się Ekstraklasy
Zespołem, który może być najbardziej dumny z ostatnich tygodni w swoim wykonaniu jest Puszcza Niepołomice. Wygrana z Widzewem (1:0) była dla ekipy Tomasza Tułacza trzecim zwycięstwem z rzędu, dzięki czemu opuścili strefę spadkową (a mają jeszcze zaległy mecz). Żubry powoli uczą się Ekstraklasy. Ich najsilniejszą bronią w ofensywie, którą zna każdy, ale mało kto potrafi ich zatrzymać są oczywiście stałe fragmenty gry, natomiast w porównaniu do początku rozgrywek poprawili grę w defensywie.
Aby zwizualizować sobie postęp Puszczy warto porównać wczorajsze spotkanie z Widzewem do meczu z tym rywalem w 1. kolejce tego sezonu. Wcześniej Żubry również wyszły na prowadzenie, ale pozwalały rywalom na kreowanie wielu okazji strzeleckich, natomiast w ostatniej kolejce ustawili tak szczelne zasieki, że rywale nie potrafili się przez nie przebić. W trakcie sezonu często mur ustawiony przez zespół Tomasza Tułacza zaczynał kruszyć się w ostatnim kwadransie, gdy intensywność w grze bez piłki Puszczy dawała o sobie znać. Teraz zespół wydaje się lepiej przygotowany w defensywie na pełne 90 minut.
Co jeszcze wydarzyło się w 18. kolejce Ekstraklasy?
- Pogoń prowadziła z Wartą 3:1, ale ostatecznie zremisowała 3:3. Dla Portowców to czwarty mecz bez zwycięstwa i do wicelidera Ekstraklasy tracą już 10 punktów.
- Nie popisała się także druga ekipa, której stawiamy wysokie wymagania – Legia. Po odpadnięciu z Pucharu Polski zespół Kosty Runjaicia tylko zremisował z ŁKS-em na wyjeździe popisując się nieskutecznością.
- Cracovia do 85. minuty wygrywała 2:0 ze Stalą, ale skończyło się 2:2. Dla zespołu Jacka Zielińskiego był to 8. mecz bez zwycięstwa w Ekstraklasie, a w ostatnich 14 spotkaniach wygrali tylko raz.
- Piast przegrał, więc nowym królem remisów możemy obwołać Ruch Chorzów. A przynajmniej w meczach na Stadionie Śląskim. Niebiescy zagrali na tym obiekcie 4 spotkania i we wszystkich podzielili się punktami (w tej kolejce 2:2 z Zagłębiem).