Zatracona fantazja. Czy Arsenal w tym sezonie gra gorzej niż w poprzednim?

Mniej-więcej rok temu, gdy pierwsza część sezonu przedzielonego Mistrzostwami Świata w Katarze dobiegała końca największe wrażenie w Anglii, a może i nawet w całej Europie na kibicach wywierał Arsenal. Zespół Mikela Artety nie tylko znakomicie punktował w lidze, ale także grał w stylu często zapierającym dech w piersiach. Był jednym z najbardziej efektownych i efektywnych zespołów. W obecnym sezonie ta fantazja i swoboda w ofensywie, która charakteryzowała Kanonierów gdzieś się zatraciła i choć dalej drużyna punktuje nieźle to ich oglądanie już nie sprawia neutralnym fanom takiej przyjemności. Dlaczego tak się stało?

Podejście trenera

Wśród kilku powodów takiego obrotu spraw trzeba zwrócić uwagę na podejście Mikela Artety. Hiszpański szkoleniowiec w trakcie przerwy między rozgrywkami z pewnością spędził wiele godzin na analizie tego, w jaki sposób może jeszcze usprawnić zespół, aby był on w stanie rzucić rękawicę Manchesterowi City w walce o tytuł. Nie trudno było dojść do wniosku, że będzie trzeba poprawić defensywę. Sprowadzenie Declana Rice’a oraz Jurriena Timbera (Holender akurat nieszczęśliwie w drugim meczu w barwach Kanonierów wypadł z kontuzją) miało wzmocnić Arsenal w grze bez piłki. Dziś śmiało możemy powiedzieć, że w tym elemencie The Gunners są jedną z najlepszych drużyn na świecie. Bardzo dobrze funkcjonują w wysokim pressingu i nawet najlepsze zespoły mają kłopot z minięciem ich drugiej linii – najlepszym przykładem jest tutaj starcie z Manchesterem City, który oddał na Emirates Stadium ledwie 4 uderzenia.

REKLAMA

Obserwując grę Arsenalu można odnieść wrażenie, jakby ich celem było utrzymanie piłki jak najdalej od własnej bramki. Statystyka „field tilt” określa procentowe położenie futbolówki w tercji ataku w porównaniu z rywalem. W porównaniu do poprzedniego sezonu współczynnik ten dla Kanonierów wzrósł z 66,3% do 71,9% i obecnie nie ma w Premier League drużyny z wyższym wynikiem. Nastawienie na dominację terytorialną (nawet niekoniecznie z piłką) widać u Mikela Artety szczególnie w meczach z bardziej wymagającymi rywalami. Oto wyniki wspomnianej statystyki „field tilt” przeciwko zespołom z wyższej półki:

  • z Manchesterem United – 81,2%
  • z Tottenhamem – 64,1%
  • z Manchesterem City – 66,7%
  • z Chelsea – 65,4%
  • z Newcastle – 69,4%

W ten sposób Arsenal z reguły skutecznie neutralizuje zagrożenie rywala (choć oczywiście zdarzają im się błędy w defensywie), ale w zamian sami odebrali sobie trochę siły w ofensywie.

Problemy w ostatniej tercji

Skoro Arsenal jest zespołem, w meczach którego piłka najczęściej znajduje się w tercji przez nich atakowanej oraz drugim najczęściej posiadającym futbolówkę w tej strefie (po Manchesterze City) to regularnie musi mierzyć się z głęboko cofniętym rywalem. Zdarzają się sytuacje, w których po odbiorze piłki na połowie przeciwnika mogą szybko sfinalizować atak, ale zawyczaj przenosząc futbolówkę do tercji ataku mają przed sobą prawie całą drużynę rywala. O ile w pierwszej części poprzedniego sezonu nie było to dla nich problemem, tak w tym sezonie Kanonierzy są znacznie mniej kreatywni w takich sytuacjach. W najważniejszych liczbach oceniających siłę ofensywy Arsenal wypada blado jak na zespół z mistrzowskimi aspiracjami:

  • 8. najwyższy współczynnik goli oczekiwanych (xG)
  • 11. najwyższy współczynnik goli oczekiwanych nie licząc rzutów karnych (non-penalty xG)
  • 11. najwyższy współczynnik goli oczekiwanych z gry (czyli nie licząc stałych fragmentów)
  • 11. miejsce w liczbie „dużych okazji” (big chances)
  • 7. miejsce w liczbie strzałów z pola karnego

W meczach z rywalami z dolnej połowy tabeli problemy Arsenalu w ostatniej tercji boiska nie są palącym problemem, ponieważ dzięki dobremu kontrpressingowi są w stanie zabrać przeciwnikom tlen i zmuszać ich do ciągłego biegania, a indywidualne umiejętności graczy ofensywnych zazwyczaj zrobią różnicę. Niemniej jednak, z rywalami, którzy mają więcej jakości Arsenal ma kłopoty z wejściem w pole karne.

Spójrzmy na statystyki ofensywne jakie miał Arsenal w przytaczanych już wyżej starciach z mocniejszymi rywalami:

  • z Manchesterem United – 2,27 xG, 2 duże okazje, 2 strzały z pola karnego
  • z Tottenhamem – 2,03 xG, 3 duże okazje, 8 strzałów z pola karnego
  • z Manchesterem City – 0,39 xG, 0 dużych okazji, 6 strzałów z pola karnego
  • z Chelsea – 0,99 xG, 1 duża okazja, 9 strzałów z pola karnego
  • z Newcastle – 0,57 xG, 0 dużych okazji, 5 strzałów z pola karnego

W dwóch pierwszych meczach liczby wyglądają dobrze, ale Manchester United w tym sezonie ciężko zaliczać do zespołów z czołówki (Chelsea także znajdująca się w powyższym zestawieniu jest jeszcze niżej w tabeli, ale gra lepiej), a z Tottenhamem Arsenal korzystał z ich odwagi w wyprowadzaniu piłki od bramki krótkimi podaniami, co skutkowało wieloma stratami.

Zmiany i braki personalne

Większe skupienie na defensywie Mikela Artety może przekładać się na ograniczanie ryzyka u swoich piłkarzy w ataku pozycyjnym. Uczulanie ich na trzymanie się określonych stref i zachowanie odpoowiedniej struktury, aby być dobrze przygotowanym na szybki odbiór piłki zaraz po jej stracie. Niemniej jednak, to nie jedyny i nie najważniejszy czynnik, przez który Arsenal nie gra obecnie tak widowiskowo.

Przed ostatnią kolejką portal Opta wyliczył procentowy rozkład wykreowanych szans wszystkich zespołów Premier League z podziałem na lewe i prawe skrzydło oraz środkową strefę. Arsenal ma najniższy odstek (22,3%) z centrum. Chcąc to wytłumaczyć musimy wziąć pod uwagę kontuzję Gabriela Jesusa (zagrał w 4 z 10 meczów w tym sezonie w wyjściowej jedenastce), który świetnie czuje się w grze kombinacyjnej na małej przestrzeni. Wpływ na to może mieć też uraz, a potem gorsza forma Zinchenki oraz kontuzja Thomasa Parteya. Obaj gracze potrafią znaleźć podaniem mijającym drugą linię rywala wyżej ustawionych kolegów w środkowej strefie lub półprzestrzeniach

Na skrzydłach Arsenal też ma problem

Lewa strona również cierpi na absencji Gabriela Jesusa, który często schodzi w ten sektor i świetnie rozumie się z Martinellim, ale na ten moment największym błędem wydaje się brak znalezienia odpowiedniego następcy za Granita Xhakę. Martinelliemu, który jest jednym z niewielu zawodników w kadrze Kanonierów, który bardzo dobrze atakuje przestrzeń za linią obrony brakuje pomocnika, który obsłużyłby go takimi podaniami. Arteta próbował tam Havertza (kompletnie niewypalił), Fabio Vieirę (lepiej czuje się po prawej stronie) oraz Rice’a. Anglik często jednak schodzi po piłkę głębiej. W ostatnim meczu z Newcastle najczęściej to on pomagał Jorginho w rozegraniu, a grający na lewej stronie defensywy Tomiyasu, nominalnie uniwersalny obrońca, operował wyżej między liniami, gdzie nie czuje się komfortowo. Być może rozwiązaniem problemów byłoby ustawienie w tej roli Zinchenko (skoro Arteta już stracił cierpliwość do jego błędów w defensywie) lub przeniesienia na tą stronę Martina Odegaarda.

REKLAMA

Lewa strona Arsenalu funkcjonuje znacznie gorzej niż wcześniej, więc zespół najczęściej gra prawym skrzydłem. Stamtąd tworzy sobie procentowo najwięcej okazji w całej lidze (49,5%), ale i tak można odnieść wrażenie, że Kanonierzy nie wykorzystują drzemiącego tam potencjału. Bukayo Saka często otrzymuje piłkę w bardzo trudnych sytuacjach, gdzie przed sobą ma dwóch/trzech przeciwników. Wówczas niezbędny jest ruch kolegów na wolne pole, aby dać opcję do zagrania lub stworzyć przestrzeń Sace do dryblingu. Odegaard jest jednak piłkarzem, który niemal zawsze chce otrzymać podanie do nogi, podobnie zresztą Saka. Dynamikę na prawej stronie wnosi podłączający się do ofensywy White, ale często to nie wystarcza. Bukayo Saka bardzo dobrze gra też między liniami. Potrafi przyjąć kierunkowo i od razu przyspieszyć akcje prowadzeniem piłki. W takich sytuacjach 22-latek znajduje się jednak bardzo rzadko, ponieważ przez zdecydowaną większość czasu jest przyklejony do linii bocznej. Arteta powinien pomyśleć nad rozwiązaniem, które umożliwi mu schodzenie w półprzestrzenie.

Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule tekstu – Arsenal obecnie gra gorzej niż w pierwszej części poprzedniego sezonu.

Mikel Arteta zbudował jednak solidne fundamenty (których zabrakło w drugiej części ubiegłych rozgrywek, kiedy stracili szansę na tytuł) i wystarczy kilka korekt oraz powroty do zdrowia poszczególnych piłkarzy, aby odzyskać błysk w ofensywie. Arsenal w obecnym sezonie nawet w swoim najlepszym okresie może nie nawiązać do tego, co prezentował około rok temu, ale kluczowa może okazać się równa forma na przestrzeni całych rozgrywek.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,701FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ