Dzięki Legii liga będzie ciekawsza. 5 wniosków po 26. kolejce Ekstraklasy

Warto było czekać dłużej niż zwykle, aby otrzymać tak dobrą kolejkę Ekstraklasy. Mecze Legii z Rakowem i Lecha z Pogonią zainteresowałyby nawet osoby lekceważące polską piłkę. Poza tym ten weekend zostanie zapamiętany jako kolejka remisów. Aż 6 z 9 meczów zakończyło się podziałem punktów. Oto nasze podsumowanie 26. kolejki Ekstraklasy w 5 wnioskach.

Legia potwierdziła progress

Legia Warszawa pod wodzą Kosty Runjaicia wykonała ogromny progress. W tabeli Ekstraklasy może aż tak bardzo nie było tego widać, ponieważ Raków ma fantastyczną średnią punktów na mecz i odjechał reszcie ligi. Niemniej jednak, obecny dorobek punktowy Legii na tym etapie rozgrywek w wielu sezonach dawałby fotel lidera. Zwycięstwem z zespołem Marka Papszuna stołeczna ekipa potwierdziła, że zanotowała ogromny skok jakościowy względem poprzedniego sezonu. W rundzie wiosennej zdobyli najwięcej punktów i jako jedyni nie odnieśli porażki, a z Rakowem nie wygrali sposobem. Zrobili to na swoich warunkach będąc po prostu drużyną lepszą.

REKLAMA
źródło: Canal+ Sport/Twitter

Podczas pracy w Pogoni do Kosty Runjaicia przylepiono łatkę trenera, którego zespół pęka w najważniejszych momentach. W spotkaniu z Rakowem utrzymali jednak presję i zagrali znakomite spotkanie, a sam szkoleniowiec miał niebagatelny wpływ na to jak przebiegał mecz. Legia sporo ryzykowała w rozegraniu piłki i wychodzeniu spod pressingu, ale dzięki kilku sztuczkom ryzyko to się opłacało. Josue często cofał się bardzo głęboko po piłkę, wklejając się nawet w linię obrony tworząc tym samym przewagę liczebną w rozegraniu. Drugim wariantem było przesunięcie Augustyniaka wyżej, na pozycję nr „6”, co sprawiało, że budowali akcję na dwóch stoperów. Przy ustawieniu 3-4-3 Rakowa wprowadzało to lekkie zamieszanie w szeregi częstochowian.

Nowe zestawienie środka pola może się nie sprawdzać przeciwko czołówce Ekstraklasy

W ostatnich meczach Marek Papszun zmienił zestawienie środka pola na bardziej ofensywne. Obok Papanikolau lub Ledermana w tej formacji gra Vladyslav Kochergin. To efekt kłopotu bogactwa w ofensywie i prawdopodobnie chęci zmieszczenia w składzie także Iviego Lopeza i Bartosza Nowaka. Analizując poprzednią kolejkę wskazywaliśmy to ustawienie jako jeden z czynników poprawy gry ofensywnej Rakowa, ponieważ Ukrainiec bardzo często podłączał się do ofensywy i robił przewagę w ostatniej tercji boiska. Niemniej jednak, w meczu z Legią Kochergin był niewidoczny, a Raków nie potrafił przejąć kontroli nad meczem. To zaś teoretycznie powinno być łatwiejsze z typowym środkowym pomocnikiem.

Jesteśmy bardzo ciekawi, jak do kolejnych meczów z tak wymagającymi rywalami podejdzie Marek Papszun (czekamy głównie na mecze w Europie, bo w Ekstraklasie rywalizować kadrowo z nimi mogą tylko Lech i Legia). Może w sobotę zabrakło automatyzmów i z czasem Raków nauczy się grać w takim zestawieniu? Niemniej jednak, na ten moment uważamy, że Kochergin jako środkowy pomocnik to bardzo dobre rozwiązanie, kiedy Raków sporo czasu spędza w tercji ataku rywala. Jeśli jest jednak zmuszony grać częściej niż zwykle w pozostałych dwóch tercjach – wówczas rozsądniejszy wydaje się bezpieczniejszy wariant.

Legia 3:1 Raków

Niepopularna decyzja władz Piasta się opłaciła

Kiedy jesienią Piast zdecydował się na zwolnienie Waldemara Fornalika – decyzja ta wywołała lekki szok wśród kibiców polskiej piłki. W końcu wszyscy dobrze wiemy, jakie zasługi dla klubu z Gliwic ma były selekcjoner reprezentacji Polski i znamy też „cykl życia” Piasta pod jego wodzą (słabsza jesień, mocniejsza wiosna). Osoby decyzyjne klubu argumentowały swoją decyzję tym, że „formuła już się wyczerpała”. Gdzie byłby Piast z Fornalikiem – tego już nie dowiemy. Faktem jest jednak, że jego następca radzi sobie bardzo dobrze i na dziś wydaje się, że powierzenie drużyny Aco Vukoviciowi było trafną decyzją.

Jesienią efekty pracy Vukovicia nie były jeszcze widoczne, ale po przepracowaniu okresu przygotowawczego Piast ruszył z kopyta. Wiosną lepiej punktują tylko 2 zespoły – Legia i Raków. Gliwiczanie jesienią byli jedną z najgorszych drużyn Ekstraklasy pod względem statystyk biegowych, a dziś sprawiają wrażenie dobrze przygotowanych fizycznie. W meczu z Górnikiem (1:0) nastawili się na odbiór piłki w środkowej strefie i błyskawiczne przejścia z obrony do ataku. Plan ten realizowali perfekcyjnie. Mimo zaledwie 35% posiadania piłki oddali 17 strzałów, z czego 6 w światło bramki. Piast może nie gra pięknie, ale efektywnie i jeśli utrzyma formę za niedługo może już przestać martwić się o utrzymanie.

Piast 1:0 Górnik

Yeboah i Exposito to piłkarze nie do zastąpienia w Śląsku

Dla Ivana Djurdjevicia akurat tak pechowo się złożyło, że dwaj kluczowi piłkarze jego zespołu zostali zawieszeni za kartki w tym samym momencie. W meczu z Lechią (0:0) Śląsk musiał sobie radzić bez nich i ofensywa wyglądała bardzo mizernie. Wrocławianie oddali piłkę przeciwnikowi, który obecnie jest przedostatnią drużyną ligi. Śląsk oddał 9 strzałów, w tym tylko dwa celne i oczywiście nie zdobyli bramki. Chcąc zapewnić sobie spokojne utrzymanie z kim ekipa Djurdjevicia ma wygrywać i próbować gry ofensywnej, jeśli nie z drużyną znajdującą się w strefie spadkowej?

REKLAMA

Wiosną Śląsk strzelił zaledwie 8 goli w 9 meczach. Przy ilu z nich bezpośredniego udziału nie miał ani John Yeboah ani Erik Exposito? Tylko przy jednym – bramce Łukasza Bejgera z Cracovią. Yeboah zdobył w tej rundzie 4 gole, a Exposito – 3. Na nich opiera się cała ofensywna gra Śląska, co bardzo dobrze było też widać w meczu z Rakowem, kiedy wrocławianie ożywili się dopiero po wejściu z ławki Niemca. Kibice Śląska i Ivan Djurdjevic muszą mocno trzymać kciuki za zdrowie dla obu Panów. W przeciwnym razie – mogą być kłopoty z utrzymaniem.

Lech znowu ma ofensywnych pomocników

Kiedy rozpoczynał się sezon wydawało się, że John van den Brom będzie miał kłopot bogactwa na pozycji ofensywnego pomocnika. Joao Amaral właśnie co zagrał sezon życia i był drugim najlepszym piłkarzem minionego sezonu Ekstraklasy. Afonso Sousa zapowiadał się jako jeden z najciekawszych transferów do naszej ligi (choć przymierzano go też do gry w środku pola), a ponadto ciągle jest młody i utalentowany Filip Marchwiński. Ostatecznie kończyło się jednak często tak, że trener Kolejorza stawiał na Filipa Szymczaka za plecami Mikaela Ishaka lub stosował ustawienie 4-5-1 z trzema typowymi środkowymi pomocnikami.

W ostatnim czasie Lech zaczął jednak odzyskiwać swoje „10-tki”. Afonso Sousa zagrał w podstawowym składzie w trzech ostatnich meczach Ligi Konferencji (choć raz na środku pomocy w miejsce zawieszonego za kartki Murawskiego) i coraz mocniej akcentuje swoją obecność na murawie. Wydaje się, że proces aklimatyzacji się kończy i pomału zaczynamy oglądać „prawdziwego” Sousę. Portugalczykowi brakuje liczb, ale punkty w klasyfikacji kandyjskiej regularnie dopisuje sobie natomiast Marchwiński. W obu meczach z Djurgarden strzelił bramkę po wejściu z ławki, wychodząc w podstawowym składzie trafił też w meczu z Widzewem przed przerwą na kadrę, a w niedzielnym spotkaniu z Pogonią asystował przy golu Ishaka na 2:2. Van den Brom już nie musi się martwić o obsadę tej pozycji.

Lech 2:2 Pogoń

Co jeszcze działo się w 26. kolejce Ekstraklasy?

  • Skoro w Premier League przez lata był „Fergie time” to w rundzie wiosennej w Ektraklasie możemy mówić o „Niedźwiedź time”. Widzew znowu uratował punkt (z Cracovią) po golu w doliczonym czasie gry. W ten sposób wcześniej strzelali także Pogoni (na 3:3), Śląskowi (na 1:0) i Wiśle Płock (1:1)
  • Korona opuściła strefę spadkową po wygranej z Miedzią (1:0). Dla zespołu Kamila Kuzery było to piąte zwycięstwo w piątym meczu na własnym stadionie w rundzie wiosennej.
  • Do strefy spadkowej zsunął się za to Górnik Zabrze. Choć klub zmienił trenera to mogliśmy odnieść wrażenie, że takich meczów zabrzan w tym sezonie oglądaliśmy już sporo. Wysokie, ale nieefektywne posiadanie piłki.
  • Wysokie posiadanie piłki miał także inny debiutant na ławce trenerskiej – David Badia. Hiszpan zapowiada, że jego Lechia ma właśnie grać w ten sposób (nic dziwnego, w końcu uczył się fachu w młodzieżowych drużynach Barcelony), ale ze Śląskiem zespół też nie trafił do siatki.
  • Kolejny debiutant – Kamil Kiereś w Stali Mielec zremisował z Jagiellonią Białystok (1:1) w domowym spotkaniu. Jego zespół stworzył sobie więcej sytuacji od rywala, więc nadzieję na lepszą przyszłość mieć można.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ