Nie ma Mbappe, nie ma kontry. PSG bez swojego lidera jak bez ręki

2 strzały, w tym żadnego z obrębu szesnastki. 6 kontaktów z piłką w polu karnym rywala. 0,08 goli oczekiwanych (xG). 16 strat na własnej połowie. To statystyki PSG do 57. minuty, czyli do momentu, w którym na boisku pojawił się Kylian Mbappe. Z 24-latkiem zespół Christophe’a Galtiera oddał 7 strzałów z pola karnego, zaliczył 22 kontakty z piłką w szesnastce Bayernu, a ich wartość goli oczekiwanych wyniosła 0,90. Na Parc des Princes oglądaliśmy jakby dwa mecze.

PSG bez planu na atak

PSG od początku spotkania wyglądało, jak zespół, który zupełnie nie wie w jaki sposób zagrozić bramce rywala. Który ma ogromne problemy, aby przenieść grę na połowie rywala, nie mówiąc już o stworzeniu zagrożenia pod bramką Bawarczyków. Christophe Galtier odszedł od preferowanego od początku jego kadencji ustawienia 3-4-3 i zdecydował się na system 4-4-2. Paryżanie od pierwszych minut nastawili się na głęboką defensywę i bardzo wąskie, kompaktowe ustawienie. Broniąc ośmioma zawodnikami – bo Messi i Neymar klasycznie byli pasywni w odbiorze – dość długo utrzymywali się przy życiu, choć przewaga Bayernu była ogromna.

REKLAMA

Nie od dziś wiemy jednak, że PSG z najsilniejszymi zespołami jest poniekąd zmuszone tak grać. Nie mogą zakładać wysokiego pressingu z uwagi na brak aktywności w defensywie graczy w przedniej formacji. Kiedy jednak zespół mistrza Francji odbierze futbolówkę jest zabójczy przy kontratakach. Dziś jednak nie był, ponieważ nie miał nikogo szybkiego z przodu. Leo Messi i Neymar to gracze, którzy wolą otrzymywać futbolówkę do nogi, napędzający akcje prowadzeniem piłki i prostopadłymi podaniami. Gracze, których w/w atuty mogą być wykorzystane tylko wtedy, gdy mają przed sobą szybkich zawodników wbiegających za linię obrony. Dziś nie mieli. Nic dziwnego, że dopóki na boisku nie pojawił się Kylian Mbappe obaj byli wyłączeni z gry. Neymar zaliczył 4 straty, a Messi – 3. Nawet kiedy udało im się wygrać pojedynek z rywalem (obaj mieli po 2 udane dryblingi) dalej nic z tego nie wynikało.

Błąd Galtiera?

Podejście taktyczne Christophe’a Galtiera wydawało się być obliczone na próbę utrzymywania bezbramkowego remisu i ukąszenia Bayernu z kontrataku po wejściu Kyliana Mbappe. Brak argumentów w ofensywie był jednak na tyle zatrważający, że próba polemiki z decyzjami trenera PSG jest jak najbardziej uzasadniona. Bayern Juliana Nagelsmanna to przecież zespół, którego piętą Achillesa jest zabezpieczenie przed kontratakami. Który często nie radzi sobie z szybkimi napastnikami rywala. Który podczas ataków za bardzo się odkrywa. Dziś również grali bardzo ofensywnie często zostawiając z tyłu tylko trzech środkowych obrońców i Joshuę Kimmicha w środku. PSG do momentu wejścia Kyliana Mbappe nawet nie próbowało tego wykorzystać.

Postawienie na ustawienie 3-4-3 przez Galtiera w teorii miało by więcej zalet. Już pomijając fakt, że zespół częściej gra w tym wariancie to system ten:

  • Bocznych obrońców Hakimiego i Nuno Mendesa przesunąłby na wahadła, co przy szybkości obu zawodników pozwoliłoby im na więcej ofensywnych wejść i wykorzystanie ich dynamiki przy kontratakach.
  • Pozwoliłby upchnąć w wyjściowej jedenastce dodatkowego napastnika. Choć wielkiego wyboru Galtier tutaj nie miał to sama obecność takiego gracza (zapewne byłby to Hugo Ekitike) dałaby Paryżanom możliwość wyprowadzania kontrataków.
  • Lepiej dopasowałby się w defensywie do sposobu atakowania Bayernu. Goście często ustawiali pięciu zawodników z przodu podczas ataku, co przy czwórce obrońców PSG naturalnie tworzyło przewagę liczebną. Właśnie w taki sposób gospodarze stracili bramkę, kiedy Kingsley Coman zamknął dośrodkowanie Alphonso Daviesa niepilnowany na dalszym słupku.

Pojawił się Kylian Mbappe – zespół się ożywił

Początkowo wejście Kyliana Mbappe niczego nie zmieniło. Ba! Sprawiło, że Bayern miał jeszcze większą przewagę. W ciągu pierwszych 10 minut przebywania Mbappe na boisku Bayern oddał aż 10 strzałów przy żadnej próbie gospodarzy. Wprowadzenie jeszcze jednego zawodnika, który w defensywie nie wykazywał aktywności ułatwiało zespołowi Nagelsmanna utrzymywanie się przy futbolówce i kontrolowanie spotkania. Z czasem jednak Die Roten oddali inicjatywę i PSG zaczęło dochodzić do głosu. Wówczas najlepiej było widać jak ważny dla ataków mistrza Francji jest 24-latek. To lewą stroną zespół Galtiera tworzył najwięcej zagrożenia. Nagelsmann na wejście Mbappe zareagował drobnymi, ale mądrymi korektami w linii obrony. Benjamin Pavard przesunął się na pół-lewego stopera, a w jego miejsce – jako „ten, który ma ograniczyć szaleństwa Mbappe” – powędrował Dayot Upamecano.

Mimo wszystko Francuz z dużą pomocą Nuno Mendesa potrafili przedzierać się w pole karne Bayernu lewą flanką. O tym, że PSG nie wyrównało zadecydowały centymetry, kiedy Portugalczyk minimalnie spalił. Dla gospodarzy jednobramkowa strata to z perspektywy przebiegu całego meczu i tak wynik, na który nie mogą narzekać. Przed spotkaniem na Allianz Arena nie można ich jeszcze skreślać, ponieważ tym razem Kylian Mbappe prawdopodobnie będzie mógł zagrać od początku. A z nim PSG jest zupełnie innym zespołem.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ