Geniusz ze skazami. Nie będzie drugiego takiego jak Pelé

Będąc dzieckiem, wierzyłem w idealny świat — taki, w którym Edson Arantes do Nascimento jest geniuszem bez skazy. Zdobywcą największej liczby bramek w dziejach futbolu, legendą Santosu, która poprowadziła reprezentację Brazylii do trzech tytułów mistrza świata. Z wiekiem zacząłem pojmować, że kariera Pele nie jest tak idealna, jak latami mi wmawiano, a wybielanie jego wizerunku przynosi efekt odwrotny od oczekiwanego. Im częściej kibicom wmawiano, że Pelé to najlepszy piłkarz w historii futbolu, tym więcej pojawiało się wątpliwości w mojej głowie.

Pelé był genialnym piłkarzem

Jednym z najlepszych w dziejach. Bawił się futbolem, a wiele jego spotkań było piłkarskim spektaklem. Jak przystało na artystę futbolu, swoje show potrafił zaprezentować w tych najważniejszych momentach. Przykład — półfinał mistrzostw świata w 1970 roku. Pelé wychodzi sam na sam z bramkarzem Urugwaju — Ladislao Mazurkiewiczem. Wpada na pomysł wyminięcia golkipera… bez dotykania piłki. Finalnie nie trafia do bramki, ale fakt, że spróbował czegoś takiego w tak ważnym meczu — objaw pozytywnego szaleństwa.

REKLAMA

Koledzy Pelé często powtarzali, że jego największym atutem jest spontaniczność. Był szybki, dobry technicznie, ale najważniejsze, że w odpowiednim momencie potrafił ocenić sytuację i podjąć właściwą decyzję. Wiedział, kiedy może pozwolić sobie na drybling, a kiedy potrzeba szybkiego pozbycia się futbolówki. To dawało podwójną korzyść. Zagrania Brazylijczyka były efektowne dla oka i niezwykle efektywne. W 92 występach dla kadry narodowej miał udział w 109 trafieniach. Na szwedzkim Mundialu w 1958 był przebojowym nastolatkiem, podczas mistrzostw w 1970 doświadczonym liderem. Tylko w 2 występach na Mistrzostwach Świata schodził z boiska bez gola lub asysty! Brazylia była wielka i miała wielu wielkich piłkarzy, ale Pelé stał się jej królem. Symbolem ówczesnej potęgi Canarinhos.

Ile z goli padło naprawdę?

Praktycznie w każdej książce opisującej karierę Pelé’go wspomina się o jego fantastycznym rekordzie 1283 trafień. Problem w tym, że ta liczba jest przekłamaniem – 526 z nich padło w spotkaniach towarzyskich i to nie w sensie sparingów, jakie obecnie znamy. Wlicza się nawet bramki zdobyte w amatorskich mistrzostwach służb wojskowych albo gierkach rangi lokalnej. Co więcej, zdaniem historyka Emilio Castano, Brazylijczyk nigdy nie zdobył więcej niż 4 bramki w oficjalnym spotkaniu międzynarodowym. O ile współcześnie bez problemu moglibyśmy złożyć kompilację z wszystkich trafień Cristiano Ronaldo czy Messiego, o tyle w przypadku Pelé 90% goli nie zostało w żaden sposób udokumentowanych. Próby podkręcania dorobku Brazylijczyka sprawiły, że zamiast doceniać jego osiągnięcia, współcześni kibice drwią jedynie, że Pelé nieustannie poprawiał swój bilans, dodając do niego trafienia na trawniku koło swojego domu.

Obecnie łatwo możemy znaleźć statystyki, w których minutach gole strzelał Robert Lewandowski, ile procent trafień Messiego padło po uderzeniach lewą nogę i jaką skuteczność z rzutów wolnych ma Cristiano Ronaldo. W kontekście Pelé brakuje uczciwych danych. Wspomniany Emiliano Castano próbował zweryfikować wszelkie trafienia Brazylijczyka, ale zadanie okazało się trudne. Oto bowiem brazylijskie media odnotowały, że Pelé strzelił 5 goli z Juventusem. Wielki wyczyn? No nie bardzo. Okazuje się bowiem, że była to jakaś lokalna drużyna dzieląca nazwę z włoskim gigantem. Jaka była stawka pojedynku? W jaki sposób padały gole? O tym wiadomo niewiele. Notując rekord Pelé, trzeba więc stawiać gwiazdkę, bo danych nie można sprawiedliwie zweryfikować.

Przekonany o własnej wielkości

Media od dawna zastanawiały się, kto będzie nowym Pelé, a Brazylijczyk sam stwierdził swego czasu: „nowy Pelé nigdy się nie narodzi, bo moi rodzice zamknęli fabrykę. Jeśli Messi strzeli 1.283 bramek jak ja, jeśli wygra trzy Puchary Świata, to pogadamy o jego wielkości”. Najdelikatniej rzecz ujmując — spory brak skromności. Już nie tylko ze względu na „przekręcony” licznik trafień, ale i mistrzostwo w 1962 roku, gdy przez cały turniej leczył kontuzję.

Nikt nie odbierze Brazylijczykowi jego dokonań, ale po zakończeniu kariery stał się zwyczajnym banerem reklamowym — mówił to, za co mu zapłacono. Kojarzycie historię z Freddym Adu? Pelé dostał kasę i obwołał go swoim następcą, chociaż podobno nigdy nie widział go w akcji. Z jednej strony słyszeliśmy więc, że drugiego Pelé nie będzie, z drugiej co chwilę ktoś był namaszczony przez samego Brazylijczyka. Pelé mówił dużo, ale część z jego wypowiedzi nie miała większego sensu i była zaprzeczeniem wcześniejszych wypowiedzi. Jednego dnia chwalił danego piłkarza, drugiego ewidentnie wypowiadał się o nim z wyższością. Obecnie za piłkarzami stoją całe sztaby odpowiedzialne za wizerunek. Mam wrażenie, że Pelé był bardzo chaotyczny, gdy zabierał głos. Czasem powiedział coś bardzo mądrego, czasem kompletnie bezmyślnego.

Jedyny w swoim rodzaju

Pelé był tylko jeden, tak jak Maradona był jeden i jeden jest Messi. Nie da się porównywać piłkarzy z różnych epok futbolu, grających w innych ligach i mających inne atuty. To właśnie próby obrony statusu króla futbolu paradoksalnie najbardziej uderzyły w jego wizerunek. Współczesnym kibicom zawsze będzie bliższy piłkarz, którego mieli okazje widzieć w telewizji na żywo, niż poczciwy „dziadek”, którego wszyscy chwalą, ale w sieci brakuje nagrań z jego występów. Porównywanie bilansu bramek Messiego i Pelé? Inne czasy, inne rozgrywki. Brazylijczyk próbując „poprawiać” swój dorobek narażał się na większą krytykę, niż gdyby po ludzku docenił wielkość Argentyńczyka. Ale taki właśnie był. Niepoprawny.

Nie ma sensu udawać, ze Pelé był ideałem. Mógł grać w jednej z europejskich lig, inaczej poprowadzić swój wizerunek, rozsądnie odcinać kupony od osiągnięć, zamiast toczyć pozaboiskowej walki o tytuł króla futbolu. Nie można mu jednak odmówić zasług dla tego sportu. Za życia był legendą i taką pozostanie po śmierci.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,750FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ