W historii włoskiej reprezentacji grało wielu wspaniałych napastników, którzy w różnych erach byli jednymi z najlepszych na świecie. A mimo to żaden z nich nie wyśrubował specjalnie statystyki liczby bramek zdobytych dla kraju. Najlepszy marcatore Luigi Riva zdobył łącznie 35 bramek. W porównaniu do wyników liderów wśród snajperów innych państw, które zalicza się do piłkarskiej elity, włoski rekordzista wypada dość blado.
Włoski kolektywizm
Ten fakt bardzo pasuje do charakteru calcio. Warto jednak zaznaczyć, że na przestrzeni lat wygrywali nie tylko po zdobyciu jednego zwycięskiego gola. Gdyby tak było, pewnie żaden Włoch nie zostałby królem strzelców jakiejkolwiek imprezy. Analizując kto zdobywał bramki na przestrzeni tych wszystkich lat, można dostrzec pewną zależność. Gole rozkładają się mocno na różnych zawodników.
Jest to istotne przede wszystkim wśród napastników, bowiem wtedy widać dlaczego nikt znacząco nie zdominował zestawienia. Piłkarze ofensywni dzielili zdobycz między sobą. Rozkładała się ona najczęściej na najbardziej wysunięte trójki (chociaż nie zawsze typowi attaccanti je tworzyli). Do tego inni zawodnicy z pola także potrafili wykazać się skutecznością w walce przeciwko bramkarzom rywali. Czasami na tyle istotną, że to oni stawali się bohaterami meczów.
Ma się wrażenie, że włoska wymiana głównej roli zachowuje najelegantszą płynność. Wyśmienitym tego przykładem były mistrzostwa świata z 2006 roku. Innym czynnikiem wpływającym w niektórych okresach był także przesyt w ataku. Wystarczy przypomnieć sobie kiedy w kadrze byli równocześnie Vieri, Del Piero, Totti i Inzaghi. Po prostu wszyscy nie mogli wybiec na boisko (teoretycznie mogli, ale raczej nie znalazłby się trener, który wystawiłby ich jednocześnie).
Mundialowi il capocannoniere
Włochy miały swoich koronowanych zdobywców bramkarskich twierdz. Paollo Rossi jednak przede wszystkim zdobywał bramki na mundialach. Nie śrubował swoich osiągnięć w kwalifikacjach do czempionatów, ponieważ przeważnie nie brał w nich udziału. Wyjątkiem są eliminacje Euro 1984, do których włoska reprezentacja się nie zakwalifikowała, a sam Rossi zdobył tylko jednego gola. Salvatore Schillaci był wyłącznie przebłyskiem jednego turnieju. A po nim całkowicie przygasł i nie było sensu myśleć, czy choćby wspominać o osiąganiu jakichkolwiek kamieni milowych. I w sumie na razie nie zanosi się na to, że znajdzie się ktoś, kto przebije byłą gwiazdę Cagliari. Obecnie Ciro Immobile ma tylko 10 goli na koncie i 30 lat na karku. Musiałby się zatem porządnie spiąć.
Jednak czy na pewno ta klasyfikacja jest aż tak ważna? Na pewno satysfakcjonująca, lecz tak naprawdę nie dająca tego co najważniejsze. Ali Daei wolałby raczej mieć w swoim życiorysie wpisane MISTRZ. Pomimo indywidualnego osiągnięcia, nigdy nie przywiózł pucharu do swojego kraju. A Gigi Riva został mistrzem Europy w 1968 roku. Zdobył wtedy tylko jedną bramkę, ale dającą prowadzenie w finale.
Fot©picuki.com
Tekst pierwotnie opublikowany 08.04.2020 r.