Oliver Bierhoff nie jest już dyrektorem piłkarskiej reprezentacji Niemiec. Człowiek, który przez ostatnie 18 lat sprawował jedną z najważniejszych funkcji w niemieckim futbolu, zdecydował się na przedwczesne rozwiązanie umowy. 54-latek stwierdził, że zdaje sobie sprawę, iż niektóre decyzje, które podjął, okazały się niewłaściwe. Były już dyrektor DFB wziął na siebie odpowiedzialność za niepowodzenie na ostatnich turniejach, składając rezygnację ze skutkiem natychmiastowym.
Paradoksalnie, odejście Bierhoffa może oznaczać drugą szansę dla Hansiego Flicka
W ostatnich dniach sugerowano, że los byłego trenera Bayernu Monachium stoi pod znakiem zapytania. Wydawało się, że odpowiedzialność za niepowodzenie spadnie na selekcjonera, a Bierhoff mający dość specyficzną funkcję — po raz kolejny obroni się przed konsekwencjami. Kibice mieli mu za złe, że w pewnym momencie, zamiast dbać o kwestie sportowe, skupił się na znajdowaniu nowych sponsorów dla kadry.
Niemieckie media otwarcie wspominały o scenariuszu, w którym Bierhoff wyda wotum nieufności względem trenera, a następnie dojdzie do zmiany szkoleniowca. Niemcy potrzebowali winnego niepowodzenia, ale zamiast Flicka będzie nim Bierhoff. Zdaniem m.in. serwisu Kicker, na posadę Olivera czai się już Fredi Bobic. Oceniając przez pryzmat jego pracy z Herthą Berlin, nie wydaje się to szczególnie dobrym pomysłem. Konkurentem Niemca może zostać Hans-Joachim Watzke, który podobno rozważa przyjęcie wyzwania. Nasz zachodni sąsiad zapowiada spore zmiany po Mundialu i najwyraźniej nie skończy się jedynie na pustych słowach.