W 2012 roku piłkarski świat nie dowierzał, gdy na francuskim tronie niespodziewanie zasiadło Montpellier HSC. Niebiesko-pomarańczowi, po świetnym sezonie, wyprzedzili chociażby PSG, wygrywając rozgrywki ligowe z 82 zdobytymi punktami. Mimo że od tamtych wydarzeń minęła już dekada, to niektórzy zawodnicy, którzy stanowili o sile tamtej drużyny, dalej zachwycają na europejskich boiskach. Tak prezentuje się lista piłkarzy, którzy przyczynili się do tamtego sukcesu.
Geoffrey Jourdren
Prawdziwa legenda drużyny Montpellier HSC. Jourdren niemal całą karierę spędził w szeregach La Paillade, występując w klubie od 2003 do 2017 roku. Następnie przeniósł się na rok do AS Nancy, gdzie zakończył piłkarską karierę. Bez względu jednak na to, możemy mówić o jednej z największych osobistości w historii MHSC. W sezonie 2011/12 wystąpił w 34 meczach, będąc jednym z najpewniejszych punktów ówczesnej ekipy. Gdy kibice francuskiej piłki myślą o klubie z południa kraju, to niemal z miejsca kojarzą również Jourdrena. 286 spotkań, 98 zachowanych czystych kont, czy tu trzeba cokolwiek dodawać?
Garry Bocaly
Reprezentant Martyniki to bardzo ciekawa postać w całej tamtejszej układance. W barwach Montpellier występował bowiem od 2008 roku, kiedy to został wypożyczony z Olympique Marsylii. Wykupiony przez MHSC w 2010 roku gracz występował w ich barwach do 2014 roku, kiedy to postanowił odejść do AC Arles. Po krótkim epizodzie w tej drużynie nieoczekiwanie zakończył piłkarską karierę. Od czterech lat występuje natomiast w swojej ojczyźnie, gdzie rzecz jasna nie gra profesjonalnie, ale bawi się futbolem i odpoczywa od wielkiej piłki. Gość, który nigdy nie zrobił ogromnej kariery, ale z czystym sumieniem może tytułować się piłkarskim mistrzem Francji.
Mapou Yanga-Mbiwa
Wychowanek drużyny z południowej Francji był podstawowym obrońcą w mistrzowskim sezonie. Wystąpił w 34 meczach, zdobywając jednego gola. W klubie figurował do 2013 roku, by następnie zamienić Ligue 1 na Premier League. W Newcastle nie odnalazł się jednak tak dobrze jakby tego chciał, więc postanowił poszukać szczęścia we Włoszech. Po wypożyczeniu do Romy został nawet wykupiony, ale już rok później zamienił Serie A na… Olympique Lyon! W tej ostatniej drużynie zagrzał miejsce na dłużej, a swoją karierę zakończył dopiero w 2020 roku. Warto również zaznaczyć, że w swoim CV posiada cztery występy w narodowych barwach. Reprezentacja Francji zawsze była drużyną o dużej konkurencyjności w kwestii walki o skład. Można zatem docenić nawet tak skromny udział Mbiwy w kadrze.
Hilton
Gdy przygotowywałem się do pisania tego tekstu, postać Hiltona niemal momentalnie pojawiła się w mojej głowie. Podobnie jak Jourdren, mówimy tu o symbolu i legendzie Montpellier. Brazylijczyk grał w drużynie z południa Francji od 2011 do 2021 roku. Prawdziwa skała defensywy, pierwszoplanowy bohater tamtego sezonu oraz piłkarz, który z definicji jest częścią niebiesko-pomarańczowej drużyny. W swojej karierze występował jeszcze chociażby w Lens czy OM, zaliczając ponad 500 (!!!) meczów na poziomie Ligue 1. Grał w Lidze Mistrzów, Lidze Europy, czy wcześniej w Pucharze UEFA. Mistrzostwo z Montpellier, mimo że zdobyte na samym początku współpracy z tym klubem, to swoiste ukoronowanie jego piłkarskiej kariery.
Henri Bedimo
Kameruńczyk grał na pozycji lewego obrońcy. W pamiętnym sezonie pojawił się na murawie 36 razy, omijając jedynie dwa spotkania na przestrzeni całej kampanii. Bedimo nigdy nie zrobił wielkiej kariery, ale fani francuskiej Ligue 1 powinni kojarzyć jego nazwisko. Po dwóch latach w Montpellier grał w Olympique Lyon oraz Marsylii, by następnie zakończyć piłkarską przygodę. Zdobyte mistrzostwo Francji to największe osiągnięcie Kameruńczyka, który całą karierę spędził na francuskiej ziemi.
Remy Cabella
Klasyczny joker w talii kart ówczesnego trenera Montpellier, Rene Girarda. Remy na boisku pojawiał się w aż 29 spotkaniach, ale łącznie udało mu się uzbierać zaledwie 1426 minut. Mimo wszystko Francuz zdobył w tamtym sezonie trzy gole, a jego wkład w końcowy triumf nie powinien być bagatelizowany. Po sukcesie z Montpellier postanowił przenieść się do Newcastle. Następnie grał jeszcze w OM, Krasnodarze, by nawet na krótką chwilę powrócić do swojej byłej drużyny w 2022 roku, kiedy to Rosja zaatakowała Ukrainę. Już w lipcu tego sezonu przeniósł się jednak do Lille, gdzie aktualnie występuje. W obecnym sezonie wystąpił w trzech spotkaniach, notując w nich aż 4 asysty.
Younès Belhanda
Marokańczyk jest wychowankiem drużyny z południa Francji. W 2009 roku zaczął reprezentować Montpellier, oficjalnie kończąc juniorski etap swojej kariery. W 2013 roku odszedł do Dynama Kijów, by następnie udać się na wypożyczenie do Schalke. Na chwilę wrócił jeszcze do „swojej ojczyzny” (w połowie jest Francuzem, w połowie Marokańczykiem), a w 2017 roku postanowił wyjechać do Turcji. Tam występował najpierw w barwach Galatasaray, by końcowo trafić do Adana Demirsporu, w którym to występuje do dziś. W swojej gablocie może pochwalić się chociażby mistrzostwami Francji, Ukrainy oraz Turcji czy też pucharami krajowymi z dwóch ostatnich wymienionych krajów. Oprócz tego wystąpił w… 50 meczach reprezentacji Maroka!
Marco Estrada
Reprezentant Chile niemal całą swoją karierę spędził poza granicami Europy. Montpellier to jego jedyny „europejski” przystanek. Estrada grał w niebiesko-pomarańczowych barwach przez 3 lata, by następnie odejść do… Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a dokładniej Al-Wahdy FC. Występował również na własnym krajowym podwórku, reprezentując barwy chociażby CD Evertonu czy San Luis, w którym w 2016 roku powiesił buty na kołku.
Jamel Saihi
Kolejny wychowanek drużyny z południa Francji. W Montpellier występował nieprzerwanie od 2004 do 2016 roku. Co dziwniejsze, w całej swojej karierze uzbierał jedynie 206 występów w dorosłym futbolu. Saihiego regularnie męczyły kontuzje, które mocno hamowały jego rozwój. Sezon 2011/12 był jednym z jego najbardziej „pracowitych”, gdyż w samej Ligue 1 wystąpił w 30 meczach. Mimo ciągłych problemów zdrowotnych, kibice bardzo szanowali swojego zawodnika, który – nie licząc jednego roku w barwach Angers SCO – grał tylko dla nich. Oprócz tytułu mistrza Francji, Jamel nie może pochwalić się żadnymi innymi sukcesami.
John Utaka
Kariera zawodnika z Nigerii jest tak ciekawa, że ciężko będzie umiejscowić tu wszystkie kraje i kluby, w których występował. Egipt, Katar, Nigeria, Francja, Anglia czy Turcja. Utaka grał praktycznie wszędzie, gdzie „chciał”, zwiedzając przy tym kawał świata. Do największych sukcesów zawodnika należą Puchar Anglii w barwach Portsmouth oraz puchar Egiptu z Ismaily SC. W pamiętnym sezonie 2011/12 była to główna broń drużyny z południa Francji, która wraz z Olivierem Giroud rozbijała kolejne defensywne linie rywali.
Olivier Giroud
Tego nazwiska nie musimy państwu przedstawiać. Piłkarz znany na całym świecie, starzejący się jak wino podobnie do Ibry, który nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Prywatnie jestem ogromnym fanem Giroud, który ma na swoim koncie mnóstwo piłkarskich osiągnięć. Francuz w pamiętnym sezonie był najlepszym strzelcem oraz asystentem drużyny z Montpellier. Niedługo później wyjechał do Anglii, gdzie reprezentował barwy Arsenalu, a następnie Chelsea. Na swoim koncie ma 4 puchary Anglii, 3 Superpuchary, triumf w Lidze Europy oraz Lidze Mistrzów. Obok jego liczb również ciężko przejść obojętnie: 240 goli i 86 asyst w blisko 600 spotkaniach. W międzyczasie sięgnął także po mistrzostwo świata z reprezentacją Francji. Rok temu zamienił Wyspy na Włochy, trafiając do włoskiego Milanu. Już w pierwszym sezonie zdobył scudetto, sięgając z Milanem po mistrzostwo. Piękna kariera i znakomity zawodnik, który wciąż – mimo swojego wieku (30. września skończy 36 lat) – utrzymuje niezmiennie wysoki poziom.