Po wczorajszej porażce z Dinamem Zagrzeb w 1. kolejce Ligi Mistrzów działacze Chelsea nie zastanawiali się długo. Już następnego ranka klub wydał oficjalny komunikat o zakończeniu współpracy z Thomasem Tuchelem. Wygranie Champions League w 2021 roku, Superpuchar Europy, Klubowe Mistrzostwo Świata, miejsce w TOP 4 dwa sezony z rzędu i liczne finały krajowych pucharów nie uratowały trenera. Tuchel zapłacił posadą za słabe wejście w sezon.
Słaby start sezonu
Patrząc na samą tabelę sytuacja Chelsea nie wygląda źle. Po 6. kolejkach znajdują się na 6. miejscu z trzypunktową stratą do TOP 4. Manchester City i Tottenham – zespoły chwalone za dobry start sezonu – zgromadziły tylko 4 „oczka” więcej. Jednakże, wbrew znanemu powiedzeniu – tabela często kłamie. I tak jest też w tym przypadku. Wszystkie zwycięstwa Chelsea odniosła w bardzo nieprzekonującym stylu. Powszechnie chwalona była tylko za jeden mecz – z Tottenhamem, który akurat zakończył się pechowym podziałem punktów.
Chelsea nie wyglądała dobrze, ale z drugiej strony – dało się to logicznie wyjaśnić. Uzasadnić, dlaczego ekipa Tuchela nie wyszła jeszcze na najwyższe obroty. Dziś miałem w planach nawet napisać tekst o tym czemu Chelsea tak słabo weszła w sezon, ale władze klubu pokrzyżowały te plany spuszczając prawdziwą bombę. The Blues w letnim okienku transferowym wydali najwięcej ze wszystkich klubów na całym świecie. W klubie pojawiło się pięciu zawodników z myślą o automatycznym wzmocnieniu drużyny. Kalidou Koulibaly, Wesley Fofana, Marc Cucurella, Raheem Sterling i Pierre-Emerick Aubameyang. Dwóch z nich dołączyło do klubu przed kilkoma dniami. Jeśli Tuchel chciałby każdego z nich wystawić to taka sytuacja oznaczałby, że połowa składu (licząc tylko zawodników z pola) jest nowa. Niezależnie od jakości piłkarzy – stworzenie z tego kolektywu każdemu trenerowi zajęłoby trochę czasu.
Chelsea przeprowadziła transfery pod Thomasa Tuchela
Regres Chelsea nie zaczął się w tym sezonie, ale już znacznie wcześniej. Od grudnia zespół Thomasa Tuchela znacznie wyhamował. W tabeli za 2022 rok w Premier League Chelsea zajmowałaby 6. miejsce. Strata do przewodzącego dwójki – Liverpoolu i Manchesteru City wynosi kilkanaście punktów. Samemu szkoleniowcowi w poprzednim sezonie zdarzało się eksperymentować z ustawieniami, co przy dość pewnej pozycji w TOP 4 było logiczne i miało zaprocentować w przyszłości. Problemem od początku kadencji Tuchela była jednak ofensywa. Chelsea miała problemy, kiedy trzeba było rozgrywać ataki pozycyjne na nisko ustawioną obronę rywala, a wielu zawodników nie spełniało pokładanych w nich nadziei. Tuchel był kimś w rodzaju trenera pucharowego. Podczas dwóch sezonów pracy wygrał Ligę Mistrzów i trzykrotnie dochodził do finału krajowych pucharów (dwa razy przegrał je po serii jedenastek). Potrafił świetnie przygotować zespół na konkretne spotkanie przeciwko mocnemu rywalowi. Niemniej jednak, konsekwentne pokonywanie słabszych od siebie (czym wygrywa się ligę) szwankowało.
Mimo to latem nowy właściciel klubu, Todd Boehly postanowił okazać Thomasowi Tuchelowi duży kredyt zaufania. Wraz z końcem sezonu z klubu odeszła Marina Granovskaya, odpowiadająca za transfery w ostatnich latach, więc najważniejszy głos w sprawie transferów miał teraz trener. Tuchel dostał dużą swobodę w budowaniu zespołu. To na jego życzenie 29-letniego Rudigera, który odszedł z powodu wygaśnięcia kontraktu zastąpiono 31-letnim Kalidou Koulibalym. To on był pomysłodawcą ściągnięcia 33-letniego Aubameyanga, z którym pracował w BVB choć ostatnie lata jego kariery pokazują, że Gabończyk jest już raczej po drugiej stronie rzeki. Tuchel jest wielkim entuzjastą talentu Anthony’ego Gordona i bardzo chciał go w klubie, co wyjaśnia dlaczego Chelsea składała za niego tak wysokie oferty Evertonowi. Podobnie było zapewne z Wesleyem Fofaną, który według wielu jest bardzo przepłaconym transferem. Natomiast skoro trenerowi idealnie pasował do koncepcji to Chelsea nie wahała się wydać 75 mln funtów.
Todd Boehly niczym Roman Abramowicz
Całe okienko zostało przeprowadzone pod wymagania Thomasa Tuchela, po czym 6 dni po jego zamknięciu… zwolniono trenera. Na Stamford Bridge ewidentnie zapachniało Ekstraklasą.
Kiedy doszło do wyczekiwanej zmiany właścicielskiej i klub został przejęty przez amerykańskiego biznesmana, Todda Bohly’ego Chelsea miała stać się klubem bardziej stabilnym. Nie wymieniającym już trenerów, jak rękawiczki. Nowy właściciel miał budować długofalowy projekt z Thomasem Tuchelem. Rzeczywistość zweryfikowała te plany przy pierwszym wyraźnie słabszym momencie trenera. Choć Romana Abramowicza w Chelsea już nie ma to nad Stamford Bridge ciągle unosi się jego duch. Todd Boehly nagłą decyzją o zwolnieniu menedżera nawiązał do poprzedniej ery w klubie. Po tym, jak dużym zaufaniem obdarzył Tuchela w trakcie letniego okienka transferowego ciężko zrozumieć taki obrót spraw. Chaos, jaki w ostatnich miesiącach panował w Chelsea tylko nabiera rozmiarów.
Zwolnienie Tuchela pokazało, że w Chelsea nie było długofalowej wizji.
Jest jeden powód, dla którego rozumiem tą decyzję władz klubu. Thomas Tuchel chciał mieć zespół gotowy „na już”. Drużynę, która będzie gotowa wygrywać i walczyć o najwyższe trofea już w tym sezonie. Stąd transfery zawodników doświadczonych. Tuchel nie chciał czekać. Nie zamierzał odważnie wprowadzać młodzieży kosztem gorszych wyników w tym sezonie, ale lepszej przyszłości klubu. Mimo kłopotów w środku pomocy pozwolił odejść 21-letniemu Billy’emu Gilmourowi do Brighton inkasując za niego jedynie 9 mln funtów. Sprowadzony latem z Aston Villi za około 20 mln funtów 18-letni Carney Chukwuemeka (możemy domniemywać, że to transfer z inicjatywy klubu, a nie trenera) jeszcze nie zadebiutował w pierwszym zespole mimo wspomnianych problemów kadrowych w drugiej linii. Co więcej, latem wygasają kontrakty N’golo Kante i Jorginho, więc przygotowywanie i ogrywanie ich ewentualnych następców wydaje się logiczne. Tym bardziej, że Chelsea rok temu popełniała już podobne błędy.
Jeśli nowy właściciel chce długofalowego projektu opartego na najzdolniejszych wychowankach klubu (a tych Chelsea ma pod dostatkiem), który swój sufit osiągnie dopiero za jakiś czas i na tej płaszczyźnie nie dogaduje się z trenerem – to miał prawo go zwolnić. Ale nie kilka dni po zamknięciu okna transferowego, w którym dało mu się wolną rękę. Jeśli interesy klubu były sprzeczne z interesami trenera to trzeba było podać sobie ręce po sezonie, wytłumaczyć pewne sprawy i rozejść się w zgodzie. Zwolnienie Tuchela w tym momencie jeszcze bardziej potęguje chaos, jaki panuje w klubie. Błąd (jakim mogło być zaufanie Tuchelowi przy transferach) naprawiono kolejnym błędem (czyli zwolnieniem). Zatrudnienie nowego trenera z dużym prawdopodobieństwem oznacza kolejne duże wydatki i odstrzelenie kilku piłkarzy. Karuzela kręci się dalej.
***
Jeśli jesteś fanem Premier League to zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej