Coraz więcej źródeł z Hiszpanii informuje o podróży Gennaro Gattuso do Singapuru, na spotkanie z prezesem Valencii. Wygląda na to, że Peter Lim zamierza zmienić szkoleniowca już 3 rok z rzędu. Czy ten wybór pozwoli zmienić coś na lepsze w klubie, w którym nie funkcjonuje tak wiele czynników?
Trenerzy zmieniani niczym bony na loterii
Gdyby wieści na temat bliskiego porozumienia Gattuso z nowym klubem, dotyczyły innej drużyny na podobnym poziomie do „Nietoperzy”, wcale nie dziwił by mnie taki stan rzeczy. Jednakże mając świadomość na temat bałaganu, jaki panuje w ekipie z Mestalla od lat, na miejscu „Rino” Gattuso zastanowiłbym się nad propozycją Lima co najmniej dwa razy. Spójrzmy bowiem na historię trenerów Valencii z ostatnich lat:
- Albert Celades – okres pracy: wrzesień 2019 – czerwiec 2020; średnia pkt/mecz: 1,44 w 41 spotkaniach;
- Javi Gracia – okres pracy: lipiec 2020 – maj 2021; średnia na mecz: 1,18 w 38 spotkaniach;
- Jose Bordalas – okres pracy: lipiec 2021 – do teraz; średnia: 1,46 w 46 spotkaniach;
Krótko mówiąc: nie wygląda to wszystko kolorowo. Od czasu ostatnich sukcesów za kadencji Marcelino w latach 2017-2019, Peter Lim nie potrafił znaleźć godnego zastępcy. A w każdym razie człowieka, który byłby w stanie osiągać ponadprzeciętne rezultaty w tak dziwacznych warunkach pracy. Czy Gattuso byłby w stanie to zmienić?
Twarda ręka Włocha
Doskonale znamy cechy charakterystyczne Gennaro Gattuso – zarówno jako piłkarza, a obecnie szkoleniowca. To gość z bardzo silnym charakterem, dbający o żelazną dyscyplinę i kładący nacisk na przygotowanie fizyczne. Jako trener nie zagrzał miejsca na dłużej ani w Milanie ani w Napoli. W obu klubach spędził ok. 1,5 roku, osiągając rezultaty na poziomie 1,73 oraz 1,89 pkt na mecz. Jeśli chodzi o trofea, to udało mu się w tym czasie zdobyć jedynie Puchar Włoch z Napoli w sezonie 19/20. Wiecie na czym polegają moje wątpliwości, co do potencjalnego wyboru Gattuso na trenera Valencii? Obecny trener jest hiszpańskim odpowiednikiem Włocha.
Jose Bordalas to gość, który z Getafe o bardzo ograniczonym potencjale, potrafił awansować do europejskich pucharów. Wszelkie sukcesy zawdzięczał surowemu podejściu do piłkarzy, ogromnym wymaganiom co do diety i przygotowania fizycznego. Posądzano go o antyfutbol, ale wyniki broniły jego decyzji. Hiszpan oraz Włoch wydają się więc osobami bardzo zbliżonymi do siebie z charakteru. Obok wyników „Rino” nie można przejść jednak obojętnie. Jego bilans za kadencji trenera był jak dotąd naprawdę solidny, a doświadczenie w pracy z bardziej ofensywnie nastawionymi zespołami niż Valencia, może być czymś, czego potrzebują na Mestalla.
Należy w tym wszystkim pamiętać o podejściu Petera Lima, który rzadko kiedy spełnia zachcianki trenerów. A obecna kadra Valencii z pewnością nie dorównuje jakością Napoli, czy Milanowi, które prowadził wcześniej Włoch.