Jak informuje portal SerieBNews.com, Karol Linetty prawdopodobnie opuści w letnim okienku transferowym zespół Torino. Wiele jednak wskazuje na to, że polski pomocnik pozostanie przy włoskiej piłce, bowiem o jego podpis zawalczy m.in. AC Monza.
Ciepła posadka w Sampdorii to już przeszłość
Linetty trafił do Torino we wrześniu 2020 roku. Wówczas Sampdoria sprzedała go za niecałe 8 mln euro, a sam ruch transferowym z perspektywy obu stron wydawał się dość dziwny.
Karol miał bowiem pewną pozycję w Sampdorii, o którą ubiegał się przez 4 lata. Miał nawet okazję nosić opaskę kapitańską w tej drużynie. Co więcej, był jednym z liderów na boisku, jak i w szatni. W poszukiwaniu nowych wyzwań skusił się na inny klub we Włoszech. Sampdoria, jak już wcześniej wspominałem, za jego transfer zainkasowała ok. 7,5 mln euro. Wcześniej kupili go z Lecha za ponad 3 mln, więc nie był to żaden transferowy majstersztyk ze strony klubu.
Dlaczego taki, a nie inny wybór Karola? Najprawdopodobniej w Torino mógł liczyć na nieco wyższe zarobki. W momencie przenosin miał 25 lat, więc mimo wszystko nie był to jeszcze czas na odcinanie kuponów. Aspekt sportowy? Można było uwierzyć w ambicjonalny projekt Torino, jednak w pierwszym sezonie Karola Ci ledwo co uniknęli spadku do Serie B. Skończyli sezon 20/21 z 3. pkt przewagi nad 18. w tabeli Benevento Kamila Glika. W tym samym czasie Sampdoria skończyła na solidnym 9. miejscu. Co by nie było, teraz sytuacja się odmieniła, bowiem to Torino znajduje się na 11. miejscu, a „Sampa” dopiero na 16. Do końca sezonu jeszcze trochę, więc jest nawet duża szansa, że role tych klubów dosłownie się odwrócą.
Spalony w Torino. Kto z kogo rezygnuje?
Dlaczego Linetty znowu chce odejść? No cóż, w pewnym sensie to Torino z niego rezygnuje. W poprzednim sezonie zaczął z wysokiego „C”, jeśli chodzi o liczbę minut spędzonych na murawie. Do 20. kolejki włącznie grał praktycznie wszystko od deski do deski. Od 21. kolejki zaczęły się schody w postaci nieregularnej, a wręcz bardzo rzadkiej gry. Z pewnością wpływ na to miało przejście przez Karola zakażenie koronawirusem, ale również jego słabsza forma oraz przede wszystkim: bardzo nieciekawa sytuacja w lidze Torino. Najzwyczajniej w świecie w klubie zrobiło się nerwowo, a Linetty został odstawiony od składu. Nie było efektów, więc niektórym się dostało. Z kolei w bieżących rozgrywkach Serie A nasz rodak przestawał dostawać swoje szanse od 14. kolejki. Mamy za sobą 34 spotkania, a Linetty w tym przedziale wystąpił tylko dwa razy. Trzeba tu również doliczyć absencję z powodu urazów.
Władze Torino nie są usatysfakcjonowane z transferu, a sam zawodnik z pewnością oczekiwał czego innego. Z drugiej strony, sam nie może się wstrzelić z optymalną formą. Bez wątpienia najlepszym rozwiązaniem dla obu stron będzie znalezienie nowego klubu dla naszego grajka. W ten sposób Polak otrzyma nowy start, a Torino odzyska przynajmniej część zainwestowanych pieniędzy. Wszystko musi się odbyć już w najbliższym okienku transferowym, bowiem z końcem następnego sezonu wygaśnie kontrakt piłkarza.
Do gry wkracza Monza. Jest jeden istotny warunek
Na usługi naszego „orła” zdecydowani są podobno szefowie drugoligowej AC Monzy, gdzie na co dzień występuje były napastnik Lecha — Christian Gytkjaer. W dodatku jeszcze niedawno grał tam słynny Mario Balotelli, czy nawet taki jegomość, jak Kevin-Prince Boateng. W przypadku spełnienia tego transferu warunkiem niezbędnym jest jednak awans Monzy do Serie A. Szanse są, ale ciężko ocenić jak duże. Jeżeli Ci zostaliby w następnym sezonie beniaminkiem pierwszej ligi, będą mogli liczyć na zakontraktowanie 40-krotnego reprezentanta Polski.