Gdy w 2015 roku Tomasz Kędziora grał wspólnie na boisku z Barrym Douglasem, Dawidem Kownackim, a przy ławce trenerskiej był Maciej Skorża, Lech Poznań sięgał po mistrzostwo Polski. Wtedy pewnie mało kto się spodziewał, że w następnych latach ligę w taki sposób zdominuje warszawska Legia. Tak samo jak nikt w tym czasie nie myślał, że taki utytułowany klub będzie jeszcze kiedyś szurał po dnie tabeli przez większość sezonu. Czy w 2017 roku ktokolwiek w Poznaniu mógł sądzić, że prędzej Tomek Kędziora, Barry Douglas i Dawid Kownacki wrócą i ponowie zagrają razem przy ul. Bułgarskiej, niżeli Lech wygra w tym czasie ligę?
Barry Douglas, Dawid Kownacki, Tomasz Kędziora — znowu razem w Kolejorzu
Barry Douglas, po krótkiej przygodzie w Turcji, a nieco dłuższej na Wyspach, dziś znów ubiera trykot Kolejorza. Dwukrotnie awansował do Premier League, ale zarówno w barwach Wolves, jak i Leeds United, nie dostał szansy pokazania się w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii. Najlepsza piłkarska liga względem całego świata okazała się nie dla niego, za to ten ponownie zagościł w najlepszej piłkarskiej lidze względem Polaków. I mimo że nie jest już pierwszym wyborem jak kiedyś, ponieważ na lewej obronie częściej gra Portugalczyk Pedro Rebocho, to w stolicy Wielkopolski dalej doceniają wkład Barry’ego i jego magiczną lewą nogę.
Dawidowi Kownackiemu wróżono świetlaną przyszłość. Niektórzy wysuwali nawet daleko idące wnioski, że ten będzie następcą Roberta Lewandowskiego w reprezentacji. Tymczasem Lewy wygrał w klubowej piłce wszystko, co możliwe, a indywidualnie walczy o Złotą Piłkę z TYM Leo Messim. Dawid w wieku 25 lat ma tyle samo występów w koszulce dorosłej kadry narodowej, co bramek w sezonie 14/15 dla Lecha, kiedy to uruchomił pamiętną akcję pt. #DychaKownasia. Dzisiaj pewnie niektórzy odbierają go jako wieczny talent, który już nigdy nie odpali. Prawda jest taka, że powrót Dawida do korzeni ma dodać mu nowej energii po ostatniej, ciężkiej kontuzji. Nie wiadomo czy dostanie jeszcze szansę po powrocie do niemieckiej Fortuny, czy podziękują z kwitkiem swojemu rekordowi transferowemu. Ten facet ma jeszcze wiele do udowodnienia w piłce. Na dzień dzisiejszy nie uważa się już za typową „9”. Chociaż szczerze mówiąc, w mojej opinii nigdy nie był tym profilem gracza. Sam przyznaje, że nie zdziwi go, jeśli w przyszłości będzie grał nawet na prawej obronie. Ciężko powiedzieć, jak potoczy się jego kariera.
Mamy już 2022 i również Tomasz Kędziora wrócił do Lecha, tylko że nie w takich warunkach, jakbyśmy sobie wszyscy tego życzyli. Zmusiła go do tego rosyjska inwazja na Ukrainę. Do Dynama Kijów trafił w 2017 roku, czyli trzy lata po aneksji Krymu. Wówczas niewielu śmiało myśleć, że nawet drastyczniejsze problemy Ukrainy z Rosją niż wtedy, mogą się jeszcze wydarzyć.
Z serii: gdzieś już to widziałem
Historia lubi się powtarzać, zwłaszcza jeżeli o niej zapominamy. Co prawda czasami działa to także pozytywnie, co pewnie doceniają teraz poznańscy kibice. W poprzednim sezonie Dariusza Żurawia na stanowisku trenera Lecha zastąpił Maciej Skorża. Paradoks, ponieważ we wspomnianym wcześniej sezonie 2014/15 Panowie wspólnie świętowali mistrzostwo Polski. Wówczas głównodowodzącym był Pan Maciej, a jego asystentem Dariusz. Minęło 7 długich lat, na świecie wydarzyło się w wiele dobrego, jak i złego, ale przede wszystkim niespodziewanego. Lech ponownie ma w kadrze Douglasa, Kownackiego i Kędziorę, a na ławce trenerskiej zasiada Maciej Skorża. Dzisiaj to nieco inni ludzie, ale łączy ich ten sam cel — mistrzostwo, które ma przywrócić Kolejorzowi dawny blask.
Setne urodziny to nie byle co
Klub, jaki dobrze w Polsce znamy, czyli Lech Poznań, obchodzi dzisiaj stulecie swojego istnienia. Przy okazji zagra o 20:00 przed swoją publicznością (w dodatku przy wyprzedanym stadionie) z Jagiellonią. Ta lokomotywa nie zawalczy tylko o zwycięstwo, a o kolejne 3 pkt, które mają przybliżyć ich do powrotu na mistrzowski tron.
Odpuśćmy sobie na chwilę nieśmieszne żarty w stylu „jaki Lech? Przecież to Amica!”, czy wypowiedzi pokroju Pana Kucharczyka, który bez szacunku nazywa to pseudostuleciem. Tak naprawdę polska piłka byłaby inna, gdyby nie Kolejorz. Tak samo gdyby nie Legia Warszawa, Wisła Kraków, czy kluby, o których młodzi niedługo nie będą pamiętać, jak Polonia Warszawa, Ruch Chorzów, czy GKS Bełchatów.
Naprawdę, zatrzymajmy się, chociaż na chwilę i cieszmy się, że mimo wszystko robimy postęp. W tym sezonie oglądamy fajnie grającego Lecha, Pogoń oraz Raków. Nie wiem, kto sięgnie po końcowe trofeum, ale mam nadzieję, że kibice tych zespołów będą mogli oglądać swoje kluby jak najczęściej i najdłużej. To jest coś, dzięki czemu możemy wyrwać się od szarej rzeczywistości, przynajmniej na chwilę.