Czarne chmury nad rosyjskimi i białoruskimi żużlowcami. Polski Związek Motorowy ogłosił wykluczenie do odwołania rosyjskich oraz białoruskich zawodników z udziału w sportach motorowych organizowanych na terytorium Polski. Międzynarodowa Federacja Motocyklowa zdecydowała, że przedstawiciele tych dwóch nacji nie będą brać udziału w zawodach Grand Prix. Sytuacja jest o tyle specyficzna, że dwaj „skazani” sportowcy, ostatnio… krytykowali Władimira Putina i jego agresję na Ukrainie.
Pierwszym dotkniętym karą jest Artiom Łaguta
Indywidualny mistrz świata z 2021 roku w ostatnim czasie cierpiał przez… komentarze jego żony, Aveliny. Kobieta miała okazywać w mediach społecznościowych smutek związany z „atakiem na rosyjską ambasadę w Warszawie”. Sam Artiom udzielił wywiadu portalowi sportowefakty.wp.pl, w którym stwierdził m.in. „widzę cierpiących ludzi, widzę ataki na bezbronnych mieszkańców ukraińskich miast. Giną ludzie, bo ktoś szalony w swoim szaleństwie do tego doprowadził.”
Z jego ust padły również słowa o niechęci do startów w barwach „putinowskiej Rosji”. Co więcej, zadeklarował, że chciałby reprezentować… Polskę. Jak zauważył, od dziesięciu lat mieszka w naszym kraju, a jego dzieci się tutaj wychowują. Tego typu zachowanie spotkało się z potężną krytyką ze strony Rosjan, którzy oskarżyli żużlowca o zdradę.
Drugim, w które uderzają zakazy jest Emil Sayfutdinov
Urodzony w Saławacie żużlowiec już 24 lutego okazywał w mediach społecznościowych wsparcie dla Ukrainy. Wówczas pisaliśmy o jego odwadze, bowiem mowa o Rosjaninie, który zdecydował się na taki ruch, gdy większość innych sportowców milczała.
Łaguta od 2020 roku posiada polskie obywatelstwo. Sayfutdinov od roku 2009. Obaj mogliby walczyć o występy z polską licencją, ale wydaje się, że związek na to nie pozwoli. Nie brakuje głosów, że taka decyzja oznacza koniec kariery dwóch bardzo dobrych sportowców. Wśród ekspertów panuje mnóstwo opinii, sugerującym, że względem Rosjan nie powinno się okazywać taryfy ulgowej, a ich wypowiedzi w mediach były wyłącznie grą „pod publikę”.
Tak naprawdę dbali wyłącznie o swój interes, a potępienie agresji na Ukrainie było spowodowane strachem przed zawieszeniem? Moim zdaniem to mocno przesadzona ocena sytuacji. O ile jestem za twardymi decyzjami względem rosyjskiego sportu, o tyle mam nieodparte wrażenie, że żużlowcy są dziś mieszani z błotem tylko dlatego, że urodzili się w Rosji. Przypomnę, Sayfutdinov większość swojego życia spędził w Polsce, ma polskie obywatelstwo, jako jeden z pierwszych wspierał Ukraińców, zrobił to nawet przed polskimi sportowcami.
Czy narzucanie na niego brutalnych kar jest sprawiedliwym pomysłem? Osobiście mam olbrzymie wątpliwości. Nie chcę uchodzić za najmądrzejszego, bowiem temat jest niezwykle trudny i nie ma tutaj mądrych decyzji. Dziś tak naprawdę obaj są „skończeni” w Polsce bo są Rosjanami, ale i skończeni w Rosji, bo jasno skrytykowali Putina.