Siedem punktów w trzech kolejkach. Z pozoru dotychczasowy dorobek Ralpha Rangnicka w zespole Czerwonych Diabłów jest całkiem niezły. Patrząc jednak szerzej, od czasu zatrudnienia niemieckiego szkoleniowca, wcale tak kolorowo nie jest. Manchester United wygrywa mecze raczej nie dzięki zgranemu i poukładanemu systemowi gry, a w wyniku indywidualnych umiejętności poszczególnych zawodników. Co gorsza, z meczu na mecz United gra coraz gorzej. Biorąc pod uwagę to, że pozostali kandydaci do miejsc gwarantujących udział w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie się rozkręcają, Rangnick musi jak najszybciej znaleźć sposób, aby jego drużyna wreszcie była kolektywem, a nie zbiorem indywidualności.
Manchester United miał walczyć o mistrzostwo
Przed startem obecnych rozgrywek Premier League, większość ekspertów nie miała wątpliwości co do kształtu TOP4 na koniec sezonu. Manchester City, Liverpool, Chelsea i Manchester United już w poprzedniej kampanii zajęły cztery czołowe miejsca. Działania na rynku transferowym tylko utwierdzały nas w przekonaniu, że w tym roku TOP4 będzie zabetonowana. Ani Arsenal, ani Tottenham, ani żadna inna drużyna spoza Big Six nie wydawały się być gotowe, aby na przestrzeni całego sezonu nawiązać walkę z wcześniej wymienioną czwórką. Na papierze kadry tych zespołów w zestawieniu z resztą ligi były po prostu za silne. Jedyną nadzieją pozostawała słabsza forma któregoś z hegemonów.
O ile Manchester City, Liverpool oraz Chelsea, już na początku sezonu odjechały reszcie stawki, tak Manchester United nie potrafił złapać odpowiedniego rytmu. Zadanie to przerosło Ole Gunnara Solskjaera, którego zwolnienie i tak było przeciągane w czasie. Czerwone Diabły w zasadzie od startu rozgrywek opierały się na indywidualnych zrywach poszczególnych piłkarzy (np. Cristiano Ronaldo ratujący wynik w większości spotkań Ligi Mistrzów). W momencie zwolnienia Norwega United było na ósmym miejscu i do czwartego West Hamu traciło sześć punktów. Jako, że nie była to jeszcze strata nie do odrobienia, misję ratowania sezonu powierzono Ralphowi Rangnickowi.
Rangnick usprawnił niektóre aspekty gry
Niemiec został zatrudniony jako tymczasowy menadżer tylko i wyłącznie do końca trwającej kampanii. Mimo to, niewykluczone, że w wyniku doprowadzenia zespołu do miejsca w TOP4, włodarze United zdecydują się przedłużyć kontrakt z Rangnickiem. Niemniej jednak, już na początku swojej pracy były trener m.in. Schalke i Lipska przekonuje się, że zadanie to wcale nie będzie łatwe. Pomimo posiadania jednej z najmocniejszych kadr nie tylko w Anglii, ale też w Europie, wprowadzanie swojej filozofii idzie Rangnickowi jak po grudzie. Zespoły prowadzone przez 63-latka znane są ze specyficznego ustawienia 4-2-2-2, wysokiego i intensywnego pressingu oraz szybkich i bezpośrednich ataków.
Po trzech ligowych meczach rozegranych przez Czerwone Diabły pod wodzą Rangnicka widać poprawę w wielu elementach gry oraz to, w jakim kierunku chce podążać trener. Już w pierwszym meczu przeciwko Crystal Palace (1:0) piłkarze United zanotowali najwięcej odbiorów na połowie przeciwnika od czasu odejścia Sir Alexa Fergusona oraz wykonali najwięcej pressingów w obecnym sezonie. Ponadto od przyjścia nowego trenera na Old Trafford znacznie poprawiła się organizacja gry w defensywie. W trzech meczach Premier League za kadencji Niemca, United stracili tylko jedną bramkę. Oczywiście, duża w tym zasługa Davida De Gei, gdyż defensywa Czerwonych Diabłów nadal popełnia błędy. Jednak pod wodzą Rangnicka United nie traci już tak łatwo bramek.
Opieranie się na indywidualnościach
Mimo wszystko, w grze Czerwonych Diabłów jest jeszcze sporo do poprawy. Głównym problemem jak dotąd okazuje się atak pozycyjny. Manchester United jak nie miał wypracowanych schematów rozegrania akcji, tak dalej ich nie ma. Wyniki zespołu nadal w dużej mierze opierają się na indywidualnych zrywach poszczególnych piłkarzy. W trzech spotkaniach United strzelili tylko trzy bramki, w żadnym z nich nie potrafili strzelić więcej niż jednego gola. Ponadto, podopieczni Rangnicka wcale nie są nieskuteczni pod bramką rywala. Współczynnik xG (oczekiwanych goli) w tych trzech starciach wskazuje, że Manchester United zasłużył na niecałe pięć bramek. Co prawda, dwie więcej niż zdobyli, ale i tak nie jest to najlepszy wynik.
Biorąc pod uwagę siłę przeciwników, z jakimi dotychczas mierzył się zespół Rangnicka, kibice Czerwonych Diabłów mogą mieć powody do niepokoju. Norwich i Newcastle to dwie najgorsze drużyny w obecnym sezonie, a Crystal Palace w ostatnich tygodniach również nie zachwyca. Mimo to, Manchester United w żadnym meczu nie potrafił przejąć inicjatywy i zepchnąć rywala do głębokiej defensywy. Jedynego gola za każdym razem strzelali w ostatnich 20 minutach.
Dla porównania Newcastle dwa wcześniejsze spotkania rozegrało z Liverpoolem i Manchesterem City. W obu tych meczach Sroki nie miały za wiele do powiedzenia, przegrały gładko i zasłużenie. Tymczasem przeciwko United wyglądali na zespół lepiej zorganizowany i remis był jak najbardziej sprawiedliwy. Co więcej, w Boxing Day Tottenham ograł 3:0 Crystal Palace, a Arsenal rozbił 5:0 Norwich. Dwaj główni rywale w wyścigu o czwartą lokatę przejechali się po drużynach, z którymi United długo się męczyło.
Na co stać Manchester United?
Jako, że prowadząca obecnie w tabeli Premier League trójka wydaje się być poza zasięgiem reszty, w czołowej czwórce zostaje tylko jedno miejsce. Na ten moment w najlepszej formie są Arsenal oraz Tottenham. Kanonierzy wygrali ostatnie cztery mecze w lidze i grają najlepszą piłkę za kadencji Mikela Artety. Z kolei Antonio Conte w zespole Kogutów pokazuje, ile może zmienić przyjście prawdziwego fachowca. Obecnie Manchester United wygląda po prostu o wiele gorzej, jednak nie znaczy to, że kibice mogą zapomnieć o miejscu w pierwszej czwórce. Czerwone Diabły – nie licząc pierwszych trzech zespołów – mają niewątpliwie najsilniejszą kadrę ze wszystkich ekip Premier League. A z każdym kolejnym meczem piłkarze powinni coraz lepiej rozumieć sposób gry wprowadzany przez Rangnicka.
Głównym celem nowego szkoleniowca Czerwonych Diabłów na dzisiaj jest wywalczenie miejsca w TOP4. Pomimo, że Niemiec objął zespół będący w fatalnej formie, w trakcie sezonu to i tak dostał odpowiednie narzędzia, aby zapewnić klubowi grę w Lidze Mistrzów w nadchodzących rozgrywkach. Miejsce poza czołową czwórką z pewnością będzie dla Rangnicka porażką. Niemniej jednak, dla właścicieli okaże się to po prostu katastrofą. Nie po to latem na Old Trafford sprowadzano Ronaldo, aby teraz walczyć tylko o miejsce dające prawo gry w Champions League. United w obecnym sezonie miało bić się o mistrzostwo, a nie miejsce w pierwszej czwórce. Oczekiwania jednak po raz kolejny przerosły rzeczywistość.