Bayern Monachium nadal jest najsilniejszą niemiecką drużyną. Ma najlepszych piłkarzy — przyznają to nawet sympatycy Borussii Dortmund czy RB Lipsk. W futbolu nie zawsze jednak ci, którzy mają najlepszy skład, notują najlepsze wyniki. Bawarczycy przekonali się o tym w końcówce ubiegłego sezonu, gdy z ogromnym trudem zdobywali kolejne punkty, a rywale potrafili stawiać im niezwykle trudne warunki. W rozgrywkach 2023/24 ci teoretycznie słabsi przeciwnicy dotychczas katastrofalnie podchodzili jednak do spotkań z piłkarzami Tuchela. Praktycznie oddawali 3 punkty, pozwalając Bayernowi na zdecydowanie zbyt wiele. Darmstadt miał ambicje, by podjąć rękawicę i spróbować zaskoczyć Bawarczyków.
Pierwsza połowa była absolutnym szokiem
Beniaminek Bundesligi nie wystraszył się faworyzowanego rywala i spróbował od początku zaatakować. Joshua Kimmich popełnił prosty błąd i ratował się, faulując rywala. Skutkowało to czerwoną kartką już w 4. minucie gry! To był jednak dopiero początek emocji. W pierwszych 45 minutach arbiter Martin Petersen wyrzucił z murawy dwóch zawodników gości — Klausa Gjasulę oraz Mateja Maglicę. Wynik na tablicy wskazywał bezbramkowy remis, większe posiadanie piłki miał Darmstadt, jednak to Bayern wychodził na drugą połowę z przewagą jednego piłkarza. Oddajmy — bohaterem tej części spotkania był Manuel Neuer, który wrócił między słupki i kilka razy uratował Bayern przed stratą gola. Darmstadt zaskoczyło rywala, ale potem samo siebie wpakowało na minę, tracąc dwóch graczy. 3 czerwone kartki w pierwszej połowie? No cóż, dawno nie widzieliśmy takiej sytuacji. Goście grając w przewadze jednego zawodnika stanęli przed niepodważalną szansą, ale wkrótce sami stracili dwóch graczy. Scenariusz iście kuriozalny.
Trening strzelecki po zmianie stron
Szybko okazało się, że szalony mecz toczył się tak naprawdę do pierwszej bramki. Gdy w 51. minucie drogę do siatki znalazł Harry Kane, beniaminek Bundesligi zwyczajnie „pękł”. Wyglądało to tak, jakby nadzieja na uniknięcie porażki zginęła śmiercią tragiczną. Od tej pory mecz zmienił się w trening strzelecki. Przez 37 minut Bayern Monachium strzelił 8 (!) goli. Na listę strzelców trzy razy wpisał się Harry Kane, po dwa razy Leroy Sane i Jamal Musiala, a także raz Thomas Muller. Pozwolimy sobie darować opis wszystkich trafień, ale warto zwrócić uwagę na trafienie Anglika z… własnej połowy! Ułańska fantazja byłego napastnika Tottenhamu.
Druga połowa była dokładnie tym, czego Darmstadt chciał uniknąć. Jednostronną zabawą zawodników o ogromnym potencjale piłkarskim. W drugich 45 minutach Bawarczycy oddali aż 20 uderzeń! Grając 11 na 11, byli zdecydowanym faworytem, a mecz 10 na 9, jednocześnie w sytuacji, gdy Bayern był podrażniony nieudaną pierwszą połową, musiał skończyć się tragicznie dla rywali. Darmstadt nie był w stanie zadawać ciosów, a wszelkie próby Bawarczyków nie napotykały na żadną przeszkodę. Przepis na brutalną deklasację gotowy.
Neuer z udanym powrotem, Bayern mocno podkręcił bilans bramkowy (34 gole w 9 kolejkach). Darmstadt podjął rękawicę, ale szybko został sprowadzony na ziemię.To było niecodzienne szaleństwo, które podniosło ciśnienie fanom Bawarczyków chaotyczną pierwszą połową, ale skończyło się efektownym pogromem. Harry Kane skorzystał z „poddania się” rywala i po 9 kolejkach ma już 12 trafień w Bundeslidze. W świetle kontuzji Guirassy’ego wyrasta nowy faworyt do korony króla strzelców. Dobrymi chęciami Darmstadt napisało historię jednej z największych porażek w historii klubu.