5 goli w meczu Rakowa. Marek Papszun może odetchnąć z ulgą

Raków Częstochowa wciąż nie potrafi złapać właściwego rytmu na początku sezonu. Seria rozczarowujących występów, jak bolesne porażki z Wisłą Płock czy Radomiakiem Radom, mocno nadwyrężyła morale drużyny. Odrobienie strat w dwumeczu z Maccabi Hajfa i wywalczenie awansu do decydującej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji sprawiły jednak, że kibice choć na chwilę mogli odetchnąć z ulgą. Starcie z Bruk-Betem Termalicą zapowiadało się jednak na kolejną potencjalną pułapkę. Zespół Marcina Brosza potrafi bowiem sprawiać problemy faworytom, czego najlepszym dowodem był pojedynek z Jagiellonią Białystok. Raków musiał więc liczyć się z tym, że w Niecieczy o łatwe punkty nie będzie wcale tak prosto.

Zaczęło się od trzęsienia ziemii…

Piłkarze Marka Papszuna od początku mogli spodziewać się ciężkiej przeprawy i… wystarczyły trzy minuty, by stracili czyste konto. Kapitalnym wykończeniem popisał się wtedy Jesus Jimenez, który wcale nie w łatwej sytuacji pewnie wykorzystał podanie Miniego. Kibice Górnika Zabrze mogli tylko westchnąć – taki napastnik jak Hiszpan byłby dziś w ich klubie na wagę złota.

REKLAMA

Nieciecza zaczęła z przytupem, ale Raków nie dał się stłamsić. Już w 14. minucie doprowadził do wyrównania: akcję rozprowadził aktywny Leonardo Rocha, piłkę przejął Tomasz Pieńko, a Michael Ameyaw z zimną krwią posłał ją do siatki. Co ciekawe, sam Rocha mógł być bohaterem tego meczu – okazji miał aż nadto, by skompletować hat-tricka, a trafił dopiero przy… szóstej próbie, ale o tym za chwilę.

W pierwszej połowie wyróżniał się Marko Bulat, który do Rakowa dołączył zaledwie dwa tygodnie temu. To on nadawał tempo, był najaktywniejszy na murawie i robił różnicę w środku pola. Jego dobra gra została nagrodzona – w 68. minucie trafił na 2:1, chwilę po tym, jak na boisku, po blisko trzech miesiącach przerwy, zameldował się Ivi Lopez.

…ale Raków nie odpuścił

Gospodarze, poza szybkim trafieniem Jimeneza, nie mieli już wiele argumentów. Walczyli ambitnie, lecz w drugiej połowie wyraźnie brakowało im sił, by utrzymać intensywność narzuconą przez Raków. To goście byli stroną dominującą, potrafili udokumentować przewagę bramkami i kontrolować przebieg meczu. Na wyróżnienie zasłużyli również Adriano i rezerwowy Lamine Diaby-Fadiga, który wniósł sporo energii. Zaryzykuję tezą, to było jedno z najlepszych spotkań Rakowa pod wodzą Papszuna w tym sezonie. Wynik podwyższył wreszcie Leonardo Rocha (dopiero przy szóstym uderzeniu!), zamieniając na gola doskonałe podanie Iviego Lopeza. 3:1 i wydawało się, że mecz jest już zamknięty.

Ale nic z tych rzeczy. Raków – podobnie jak w starciu z Maccabi – oddał końcówkę, niepotrzebnie prosząc się o emocje. W 81. minucie Igor Strzałek wpakował piłkę do siatki i gospodarze złapali kontakt. Ostatecznie częstochowianie dowieźli zwycięstwo, lecz końcówka pokazała, że nad koncentracją w ostatnich minutach wciąż trzeba popracować. Marek Papszun może odetchnąć z ulgą. Jego zespół wywozi trzy punkty z trudnego terenu. Raków pokazał potencjał i jeśli ustabilizuje formę, będzie mógł mierzyć wysoko.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza — Raków Częstochowa 2:3 (Jimenez 3′, Strzałek 81′ – Ameyaw 14′, Bulat 68′, Rocha 74′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,897FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ