Górniku, Ty też nie chcesz mistrza? Cracovia ucieka spod stryczka!

Gdyby trzeba było określić któryś zespół z Ekstraklasy mianem Robina Hooda, to w ostatnim czasie z pewnością byłaby to Cracovia. W poprzednich kolejkach była w stanie pokonać na wyjeździe Jagiellonię czy urwać punkty Lechowi tylko po to, żeby potem je stracić w pojedynkach z ŁKS-em czy Puszczą. Brak tej stabilności daje krakowianom powody do niepokoju. Pasy aktualnie znajdują się na krawędzi spadku do 1 Ligi, mając jedynie 2 punkty przewagi nad Koroną. Zupełnie inne nastroje panują natomiast w Zabrzu – tamtejszy Górnik dość nieoczekiwanie włączył się do walki o mistrzostwo Polski. Dzięki fantastycznej dyspozycji na wiosnę (9/11 wygranych w lidze w 2024 roku) i nienajlepszej grze faworytów zabrzanie mają niemałe szanse na pierwsze od 30 lat podium Ekstraklasy i walkę o europejskie puchary. Wygrana z Cracovią przynajmniej tymczasowo zapewniłaby awans Górnikowi na miejsce wicelidera.

REKLAMA

Pełna dominacja Pasów

Początek tego starcia był bardzo intensywny. Już w 2. minucie zabrzanie wyprowadzili pierwszy, groźny atak, zwieńczony celnym uderzeniem. Cracovia nie chciała pozostać dłużna i swoją szansę miała ledwie 2 minuty później. Z rzutu rożnego w pole karne piłkę wrzucił Michał Rakoczy. W powietrzu odnalazł ją Patryk Makuch i po wywalczeniu sobie dobrej pozycji skierował piłkę głową do siatki. To nie zaspokoiło głodu bramek Cracovii i w 11. minucie Pasy mogły podwoić swoje prowadzenie. Makuch oddał strzał po podaniu Benjamina Källmana i był blisko ponownego wpisania się na listę strzelców – trafił jednak w słupek. Chwilę później próbował Davíð Kristján Ólafsson po akcji napędzonej przez Makucha, lecz Islandczyk także chybił.

źródło: Canal+ Sport/X

Zespół z Małopolski miał ten mecz pod pełną kontrolą. Choć posiadanie piłki przemawiało zdecydowanie na korzyść Górnika, to przyjezdni mieli spore problemy z przebiciem się przez obronę rywala. Skutecznie przyćmiony został największy atut podopiecznych Jana Urbana, czyli gra z kontrataków. Cracovia zaś walczyła o wzmocnienie swojego prowadzenia i to ona była bliżej gola. Na domiar złego dla Górnika, z gry w wyniku kontuzji wypadł Szymon Czyż i nie wiadomo, jak długo potrwa przerwa na leczenie dla 22-latka. Trudno im było podnieść się po straconym golu i przełamać boiskową dominację gospodarzy. Choć po jakimś czasie Cracovia nieco się cofnęła, to jednak to spotkanie toczyło się na ich warunkach. Podopieczni Dawida Kroczka potwierdzili to w 42. minucie. Zdobyli drugiego gola w niemal identyczny sposób, jak tego pierwszego w tym spotkaniu. Tym razem jego autorem był Rafał Janicki, który próbował wybić piłkę i skończyło się to dla niego dość niefortunnie.

źródło: Canal+ Sport/X

DEKLASACJA!

Cracovia nie planowała spuścić z tonu i oddawać inicjatywę rywalowi. Na potwierdzenie tego nie trzeba było długo czekać. W 53. Michał Rakoczy posłał długie podanie w pole karne, w kierunku Otara Kakabadze. Piłkę zdołał powstrzymać wślizgiem Soichiro Kozuki, lecz w rzeczywistości tylko ułatwił Gruzinowi uderzenie na bramkę, którego Daniel Bielica nie zdołał powstrzymać.

źródło: Canal+ Sport/X

Gol 59-krotnego reprezentanta Gruzji w zasadzie ustalił wynik tego pojedynku. Zawodnikom z Górnego Śląska w tym spotkaniu nie wychodziło w zasadzie nic. Po 60 minutach jeden celny strzał oddany przez Górnika można rozpatrywać w kategorii srogiego rozczarowania. Od będących na fali wznoszącej zabrzan można było oczekiwać zdecydowanie więcej, zwłaszcza, że mierzyli się z zespołem zagrożonym spadkiem. Lukáš Hroššo był bezrobotny, czego o sobie nie mógł powiedzieć Bielica. W 68. minucie zrobił czwarty skłon w przód w tym meczu, schylając się po piłkę będącą w siatce. Karol Knap daleko wrzucił piłkę w pole karne z autu, doskoczył do niej Kamil Glik i 103-krotny reprezentant Polski głową strzelił gola. Wrzut z autu rozegrany bardzo dobrze, aż by się Tomasz Tułacz uśmiechnął pod nosem. Powodów do uśmiechu z pewnością nie miał golkiper Górnika, który odsłonił rywalowi całą bramkę.

źródło: Canal+ Sport/X

W ostatnich minutach meczu czerwoną kartkę ujrzał Lawrence Ennali, lecz to nie miało już większego wpływu na przebieg spotkania. Chwilę później kolejnego gola strzelił jeszcze Jani Atanasow, lecz to już było tylko kopanie leżącego – zwycięstwo mieli pewne już od kilkunastu minut. Górnik to spotkanie przegrał z kretesem – w stylu niegodnym kandydata do zdobycia mistrzostwa Polski. Jedyna statystyka, w której zabrzanie wypadli lepiej od przeciwnika, to posiadanie piłki. Reszta była kompletnie na minus. Cracovia natomiast miała to starcie pod kontrolą, a także umiejętnie wykorzystywała stałe fragmenty gry – temu właśnie zawdzięczają to okazałe zwycięstwo. Ta wygrana dała krakowianom dużo komfortu w walce o utrzymanie – przynajmniej na chwilę. Awansowali oni na 12. pozycję i powiększyli przewagę nad strefą spadkową do 5 punktów. Górnik z kolei pozwolił Śląskowi, Legii i Rakowowi na zepchnięcie jej z podium. A czy z tego skorzystają? Dowiemy się w najbliższych dniach.

Cracovia – Górnik Zabrze 5:0 (Makuch 4′, Janicki 42′ (sam.), Kakabadze 53′, Glik 68′, Atanasow 85′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,653FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ