Meczem z Holandią polska reprezentacja rozpoczęła tegoroczne zmagania w Lidze Narodów. Polacy wystąpili w składzie pozbawionym największych gwiazd. Siatkarze trenera Banksa również grali bez swojego lidera – Nimira. Obie drużyny chciały dobrze rozpocząć turniej, ale zwycięzca mógł być tylko jeden.
Częściowe zadowolenie
Spotkanie rozpoczęło się bardzo wyrównanie. Obie drużyny prezentowały wysoki poziom, ale na szczęście to biało-czerwoni jako pierwsi uzyskali przewagę – 7:5. Holendrzy mieli problemy ze skutecznym wykańczaniem ataków, co nasi siatkarze potrafili świetnie wykorzystać. Wyraźnie było widać, że rywalom brakowało Nimira, który z pewnością wniósłby do ich gry sporo jakości. Niestety, również w naszej reprezentacji coś się zacięło, a Holendrzy doprowadzili do remisu 19:19. Przez moment można było się zastanawiać, jak potoczy się końcówka, bo podopieczni trenera Joela Banksa podnieśli się z kolan i byli gotowi do walki. Na szczęście Polacy zachowali cierpliwość, zagrali skuteczną kontrę, a po ataku Bartłomieja Sasaka wygrali pierwszego seta 25:22.
Druga partia również rozpoczęła się bardzo dobrze dla obu drużyn. Przez długi czas wynik oscylował wokół remisu, aż w końcu to Polacy objęli prowadzenie 11:9. Przewaga biało-czerwonych utrzymywała się przez sporą część seta. Holendrzy jednak nie zamierzali się poddawać, a ich gra z każdą akcją nabierała rozpędu. Niestety, powtórzył się scenariusz z pierwszego seta – w końcówce rywale odrobili straty, doprowadzając do remisu 18:18. Mimo niezłego początku, Polacy sprawiali wrażenie, jakby złapali lekką zadyszkę. Niestety, Tuinstra popisał się serią potężnych zagrywek, która całkowicie odmieniła losy seta. Holendrzy zdobyli przy jego serwisie pięć punktów z rzędu i wygrali tę partię 25:22.
Ta obrona Janka Firleja 😱
— Polsat Sport (@polsatsport) June 11, 2025
📺 Polsat, Polsat Sport 1
📲 Polsat Box Go#VNL pic.twitter.com/Lct0RbHaIy
Emocjonująca końcówka
W trzecim secie polscy siatkarze wyraźnie się podnieśli. To oni jako pierwsi objęli prowadzenie 7:5. W kluczowych momentach nie zawodził Kewin Sasak, który pewnie realizował swoje zadania. Cały zespół grał konsekwentnie i utrzymywał solidny poziom. Niestety, tylko do czasu – w końcówce Holendrzy znów doprowadzili do remisu, tym razem 17:17, i wyraźnie chcieli jeszcze powalczyć o zwycięstwo w tej partii. Na szczęście w polu zagrywki pojawił się ponownie Kewin Sasak, który swoją zagrywką pośrednio wypracował kilka punktów przewagi – biało-czerwoni odskoczyli na 22:17. Niestety, ta przewaga została niemal całkowicie roztrwoniona. Jedynym pozytywnym aspektem tej nerwowej końcówki był fakt, że Holendrzy nie potrafili w pełni wykorzystać naszych błędów. Dzięki temu to Polacy wygrali seta 25:22 i objęli prowadzenie w meczu 2:1.
Czwarty set nie różnił się od poprzednich – również rozpoczął się bardzo wyrównaną grą. Na szczęście po raz kolejny to Polacy jako pierwsi objęli prowadzenie – 8:6. Niestety dobra passa została przerwana, gdy Holendrzy doprowadzili do remisu. Walka była niezwykle zacięta, a wymiany długie i pełne emocji. Mimo to, w większości z nich górą byli biało-czerwoni, co przełożyło się na wynik 21:17. Pomimo kilku błędów i drobnych problemów, Polacy nie pozwolili rywalom odebrać sobie tej przewagi. Po znakomitym ataku Kewina Sasaka nasza reprezentacja wygrała seta 25:22, a cały mecz 3:1.