Projekt Warszawa wszedł w sezon PlusLigi jak nieostrożny farmer na wsi. Od razu zapoznał się z polem pełnym brązowych min. Zespół po czterech kolejkach wygląda źle i na razie niewiele czynników zwiastuje poprawę. Miał być powrót do walki o wyższe cele, a niewiadomo czy nie skończy się na drżeniu o ligowy byt.
Słodka przeszłość
Jeszcze nie tak dawno Projekt był ważnym członkiem wyścigu o mistrzostwo Polski. Jednak od sezonu 2021/2022 ciągle postępuje regres drużyny ze stolicy. Przede wszystkim po rundzie zasadniczej nie awansowała do fazy play-off. Można powiedzieć, że miała lekkiego pecha przy końcowym zestawieniu. Zrównała się bowiem punktami ze GKSem Katowice oraz Treflem Gdańsk. Miała także taką samą liczbę zwycięstw jak dwa wcześniej wymienione zespoły. Niestety z powodu gorszego stosunku setów wylądowała na dziewiątym miejscu.
Aczkolwiek głównym powodem bardziej wpływającym na ten niezadowalający rezultat była zepsuta końcówka kampanii. Projekt zanotował serię czterech porażek z rzędu na finiszu sezonu. Gdyby jednak odjąć zwycięstwo w 22 kolejce przeciwko Ślepskowi Malow Suwałki, to ta niemoc prezentowałaby się jeszcze w znacznie druzgocących barwach. Co ciekawe do ostatniej kolejki warszawski klub mógł uchronić się przed kompromitacją. Lecz w niej przegrał po tie-breaku ze Stalą Nysa przy jednoczesnych triumfach ekip Trefla i GKS Katowice.
Nie chce wychodzić
Po czteru spotkaniach Projekt Warszawa ma w dorobku dwa punkty. Te zdobył po wymęczonym zwycięstwie nad ukraińskim przedstawicielem Barkom Każany Lwów. Pozostałe trzy przegrała nie pozostawiając po sobie dobrego wrażenia. Statystycznie też nie ma się czym chwalić. Projekt jest obecnie na drugim miejscu jeśli chodzi o liczbę zepsutych zagrywek. Gorszą ma tylko Ślepsk Malow Suwałki, czyli ostatni pogromca zespołu Roberto Santilliego. Posiada także najmniej skuteczną ofensywę podpartą największą liczbą pomyłek.
Po rywalizacji z podlaskim klubem część swojej goryczy w trakcie wypowiedzi po meczu przelał Jakub Firej. Przekazał, że być może czas odpuścić sobie myśli o medalach. A to z dość prostego powodu. Nie grają na takim poziomie, aby wyznaczać sobie tak wysokie cele. Sam dodał, że jest zły i sfrustrowany tym jak nie idzie jego drużynie. Natomiast po samej mowie ciała zawodnika dało się również zauważyć pewną bezsilność.
Poprawa potrzebna od zaraz
Na papierze Projekt ma taki skład, który uprawnia do myślenia o fazie play-off. Jednak wszystko wskazuje na to, że sam team zagubił się i nie jest zgrany. Trener Santilli musi szybko znaleźć jakieś rozwiązanie jeśli nie chce szybko zakończyć swojej przygody w Warszawie. Włoski szkoleniowiec ma duże doświadczenie, dlatego nie należy też błyskawicznie spisywać go na straty. Aczkolwiek istnieje szansa, że jego pomysły są już zaśniedziałe. Niemniej niedługo jest kolejny mecz, a kwestia rehabilitacji również w zasięgu ręki.