Pierwszym spotkaniem w grupie C piłkarskich Mistrzostw Europy było starcie Dani ze Słowenią. Faworytem meczu byli Czerwono-Biali, którzy na poprzednich mistrzostwach starego kontynentu doszli aż do półfinału. Obie drużyny grały ze sobą w grupie eliminacyjnej. Wówczas u siebie górą byli Duńczycy, a w Lublanie padł remis 1:1.
Christian Eriksen wciąż ma to coś
Mecz rozpoczął się się od zmasowanego ataku podopiecznych trenera Hjulmanda. Reprezentacja Danii mocno napierała na bramkę Oblaka, a pierwszy gol wisiał w powietrzu. W 17. minucie meczu na prowadzenie wyprowadził Duńczyków nie kto inny jak Christian Eriksen, który na poprzednich mistrzostwach doznał ataku serca na boisku. Dziś powrócił na Euro i w skutecznie wykorzystał piękną asystę Winda. Skandynawowie nie przestawali napierać, choć Słoweńcy potrafili się odgryzać. Najgroźniej zrobił to Sesko, którego strzał z dystansu chybił o centymetry bramkę Schmeichela. Pod koniec pierwszej połowy Eriksen miał drugą świetną okazję do zdobycia bramki, ale piłka po jego strzale lewą nogą poszybowała nad bramką. Słowenia broniła się zaciekle, a w jej szeregach przyzwoicie radził sobie znany z Górnika Zabrze Erik Janza. Do przerwy podopieczni trenera Keka skutecznie zamurowali dostęp do własnej bramki i udało im się nie stracić więcej goli.
Piłkarz Górnika bohaterem
Po zmianie stron słoweńska drużyna rzuciła się do odrabiania strat i mogła na to liczyć patrząc na niepewne interwencje Schmeichela. Skończyło się jednak na kilku chwilach strachu duńskich kibiców i powrotu do nacisku ich reprezentantów, choć nie przychodziło im to tak łatwo jak w pierwszej połowie. Bardzo blisko zdobycia bramki był Hojlund, ale jego strzał z bardzo bliskiej odległości znakomicie obronił Oblak. Słoweńcy odpowiedzieli groźnym strzałem Sporara po dośrodkowaniu Janzy, który minimalnie minął bramkę Czerwono-Białych. Chwilę później Sesko ponownie groźnie strzelił z dystansu trafiając w słupek duńskiej bramki. Następnie sprawdziło się powiedzenie do trzech razy sztuka. Trzeci strzał w przeciągu kilku minut trafił w końcu do bramki.
W 77. minucie autorem pięknej bramki został nasz ekstraklasowicz – Erik Janza, który atomowym strzałem z lewej nogi pokonał Schmeichela. Duńczycy wydawali się zdezorientowani takim obrotem sprawy, a agresywni Słoweńcy nie ułatwiali im gry. Pomimo przeprowadzonych zmian w ofensywie Skandynawom nie udało się strzelić kolejnej bramki i musieli podzielić się punktami z zawodnikami trenera Keka.
Pierwszy mecz w grupie i od razu niespodziewany wynik. Duńczykom komplikuje to sprawę i może sprawić, że to euro nie będzie przypominać poprzedniego pięknego snu, a raczej koszmar z katarskiego mundialu. Słowenia po słabej pierwszej połowie pokazała charakter i zdołała wyszarpać punkt wyżej notowanym rywalom. Jeżeli poradzą sobie z Serbami, to mogą myśleć o wyjściu z grupy.