Zaplecza Europy – które kluby awansują do swoich krajowych ekstraklas?

Styczeń, to okres w którym rozgrywki są mniej więcej na półmetku. W wielu ligach można już wytypować głównego faworyta do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Podobnie jest na zapleczu najlepszych lig europejskich. Poniżej postaram się przyjrzeć głównym faworytom do statusu beniaminków top 5 lig UEFA.

REKLAMA

Anglia

Najsilniejszy, a zarazem najtrudniejszy ze wszystkich drugich szczebli rozgrywkowych znajduje się na wyspach. Championship liczy sobie aż 24 drużyny, których suma składów jest wyceniana na ponad miliard euro. Czyni to drugą angielską klasę rozgrywkową, siódmą pod tym względem siłą na starym kontynencie. W Polsce, rozgrywki na zapleczu Premier League są dosyć popularne m.in. z uwagi na to, że gra tam kilku naszych piłkarzy. Liderem tabeli jest obecny spadkowicz – Fulham. Zespół z Londynu pewnie zmierza w kierunku powrotu do angielskiej elity. Stosunek bramek 70:23 i pięciopunktowa przewaga nad Bournemouth pozwala fanom Wieśniaków patrzeć z optymizmem na resztę sezonu. Na drugim miejscu plasuje się, jak wyżej wspomniałem, były klub Artura Boruca.

Wisienki po raz pierwszy awansowały do Premier League w 2015, lecz od poprzedniego sezonu ponownie grają na jej zapleczu. W poprzednim sezonie ekipa AFC zajęła szóste miejsce, lecz odpadła z barażów po meczu z Brentford. Trzecie miejsce zajmuje Blackburn Rovers. Klub, który chciał kiedyś zakontraktować Roberta Lewandowskiego, ma tyle samo punktów co ekipa Bournemouth, lecz rozegrany jeden mecz więcej. Pod względem wartości drużyny jest to nadal średniak i nie wiadomo jak Wędrowcy wytrzymają trudy długiego sezonu. Następne miejsca, to kolejno QPR, West Bromwich Albion i Middlesbrough. Wszystkie te kluby, potrafiły zdobyć w przeszłości krajowe trofea i wszystkie marzą o powrocie na szczyt. Największe szanse ma na to były klub Kamila Grosickiego. Skład WBA jest wyceniany jako czwarty w lidze, lecz w ostatnim czasie ich forma opadła. Dodatkowym problemem jest mała ilość strzelanych goli.

Włochy

W Serie B sytuacja w tabeli jest bardzo dynamiczna. Wszystko przez fakt, że szanse na awans, w ostatecznym rozrachunku ma aż osiem drużyn. Dwie pierwsze bezpośrednio, a pozostałe sześć po barażach. Walka o awans, może przerodzić się w bój o utrzymanie, bowiem miejsc z których można spaść jest aż pięć. Liderem na ten moment jest Pisa SC. Wieże pomimo porażki z Frosinone mają punkt przewagi nad drugą Brescią (w tym miejscu warto wspomnieć o Filipie Jagiełło, który strzelił dziś swojego 3 gola dla Brescii w trwającym sezonie Serie B).

Jaskółki nigdy nie zagrzały na długo miejsca w Serie A. Najdłużej spędziły w niej pięć sezonów, lecz z reguły ograniczają się do jednosezonowych występów. Miejsca 3 i 4 to mające tyle samo punktów Benevento i Cremonese. Drużyna Kamila Glika, stara się ponownie wspiąć po spadku w poprzednim sezonie. Zaznaczmy, że była to druga jednosezonowa przygoda w najwyższej klasie rozgrywkowej w historii klubu.

Tygrysy z kolei to drużyna, która stara się nawiązać do dawnych lat, kiedy mierzyli się z najlepszymi na półwyspie Apenińskim. Ciekawostką jest, że w ich kadrze miejsce ma dwudziestoletni polski bramkarz – Dorian Ciężkowski. Na miejscach gwarantujących ćwierćfinały baraży plasują się Lecce, Monza, Frosinone i Cittadella. Każda z tych drużyn może zamienić się szybko miejscami, bowiem piątą pozycję w tabeli od ósmej, dzieli jedynie pięć punktów. Decydować będzie na pewno każde potknięcie rywala i zdrowie zawodników. Jeżeli chodzi o polskie akcenty, to w Lecce gra Marcin Listowski, Kanarki reprezentuje Przemysław Szymiński, a dla klubu Berlusconiego strzela niedawny król strzelców Ekstraklasy – Christian Gytkjaer.

Hiszpania

W Segunda Division dwa pierwsze miejsca gwarantujące awans zajmują oba najdrożej wyceniane kluby – Almeria i Valladolid. Drużyna z Andaluzji ostatnio obniżyła loty, lecz świetnie punktuje na wyjazdach. Z kolei klub należący do Ronaldo Nazario, stara się wrócić do Primera Division i radzi sobie najlepiej na własnym stadionie. O miejsca w barażach walczą kolejno spadkowicz z Eibar, drużyna z Wysp Kanaryjskich – Tenerife, Ponferradina i Girona, która nie tak dawano gościła w hiszpańskiej ekstraklasie. Wydaje się, że spośród tych klubów, to Rusznikarze mają największą szansę na awans. Pomimo, że zajmują trzecie miejsce, to mają tyle samo punktów co drugi Real Valladolid, a ich gra nie zależy od atutu własnego boiska.

Niemcy

Liderem drugiej Bundesligi jest FC St. Pauli. Klub z Hamburga nie był wymieniany w gronie faworytów przed sezonem, lecz dobra w ich wykonaniu jesień sprawiła, że nazbierali sporo punktów. Piraci Ligi punktują głównie u siebie, co czyni wyjazdy na Millerntor-Stadion ciężkimi dla rywali. Najlepszym przykładem jest tutaj wtorkowe zwycięstwo St. Pauli nad Borussią Dortmund w 1/8 finału Pucharu Niemiec. Drugie Darmstadt to najlepsza ofensywa ligi. Grają dwoma napastnikami (Tietz i Pfeiffer), którzy regularnie strzelają bramki. Obaj mają na koncie po 12 bramek i 3 asysty. Rzadko zdarza się tak zgodna para napastników w jednym klubie. Lilie czeka w najbliższym czasie mecz z HSV, które czai się tuż za nimi, a w ostatnich latach w słabym stylu odpadało z walki o powrót na niemiecki szczyt. Kibice tak zasłużonego dla niemieckiej i europejskiej piłki klubu, nie zniosą więcej upokorzeń w walce o upragniony awans.

Drużyna trenera Waltera, podobnie jak ich miejscowy rywal, jest szczególnie niebezpieczna na własnym boisku. Świadczą o tym nawet ostatnio wygrane derby z St. Pauli. Napawać optymizmem może to, że jak na razie w Hamburgu dysponują najlepszą defensywą ligi. Miejsce gwarantujące grę w barażach jest jedno (trzecia drużyna walczy o awans, z trzecią od końca drużyną Bundesligi), a chrapkę na nie ma jeszcze kilka klubów. Na pewno są to Werder, Schalke i 1.FC Nurnberg. Składy tych ekip są jednymi z najwyżej wycenianych w lidze. W dodatku to niedawni spadkowicze, mający sporą rzeszę kibiców, zaplecze i pieniądze, które są niezbędne żeby liczyć się w walce o awans.

Francja

W Ligue 2 drużyny zajmujące pierwsze dwa miejsca mają tyle samo punktów (41). Są to Touluse i AC Ajaccio. Les Violets, mają co prawda rozegrany jeden mecz więcej, lecz to oni strzelają najwięcej bramek w tym sezonie i gra u nich lider klasyfikacji strzeleckiej. Zespół z Korsyki to z kolei fenomen jeżeli chodzi o defensywę. Do tej pory rozegrali 20 spotkań, tracąc w nich tylko 8 bramek, z czego tylko dwie przed własną publicznością. Kolejne trzy miejsca gwarantują udział w barażach. Odbywają się one na zasadach podpatrzonych z kilku lig. Najpierw piąta drużyna gra z czwartą, później wygrany z trzecią, a na końcu wygrany całych baraży, gra o „być albo nie być” z trzecią drużną od końca Ligue 1.

REKLAMA

Owe trzy miejsca obecnie zajmują Sochaux, Paris FC i Auxerre. Les Lionceaux grają bardzo wyrównany sezon, punktując niemal wszędzie. Paryżanie w poprzednim sezonie brali udział w barażach, lecz odpadli już przy pierwszej próbie z Grenoble. Klub ze Stolicy Francji lepiej czuje się na meczach wyjazdowych, a w świadomości kibiców jest rozpatrywany jako klub prawdziwych mieszkańców Paryża, w przeciwieństwie do nastawionego na turystów i show PSG. Piąte miejsce zajmuje obecnie były klub Ireneusza Jelenia. AJA to klub punktujący słabszych rywali, lecz gorzej radzi sobie w starciach z mocniejszymi.

Awans do którejś z top 5 lig europejskich to dla każdego klubu nie lada zastrzyk gotówki, prestiżu i splendoru. Dlatego bój o to kto awansuje jest tak emocjonujący. Przeżywają to nie tylko kibice, ale też piłkarze i prezesi klubów. Wśród wyżej wymienionych można znaleźć zarówno kluby zasłużone nawet na arenie międzynarodowej, jak i malutkie drużyny pragnące złapać Pana Boga za nogi. Jedno jest pewne, żeby to zrobić, nikt nie odstawi swojej nogi.

aut. Emil Świątek

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ