Zalety stały się wadami. To nie jest już Liverpool jaki znamy

Kiedy w 14. minucie Mohamed Salah podwyższył na 2:0 wydawało się, że wraca TEN Liverpool. Dwa ligowe zwycięstwa z rzędu, a teraz szybkie objęcie dwubramkowego prowadzenia z Realem. Choć druga bramka była efektem koszmarnego błędu rywala, tak w pierwszej akcji bramkowej oglądaliśmy stary, dobry zespół Jurgena Kloppa. The Reds znów nas nabrali. Stary, dobry Liverpool już nie wróci. Przynajmniej nie w tym sezonie.

REKLAMA

Światełka w tunelu

To nie był pierwszy raz w tym sezonie, kiedy fani The Reds mogli ujrzeć światełko w tunelu. Pierwszą taką złudną nadzieją była wygrana z Manchesterem City, którą poprzedziło rozbicie Rangersów 7:1 w Lidze Mistrzów. W tamtym okresie Jurgen Klopp odszedł od swojego zwyczajowego ustawienia 4-3-3 zmieniając system na 4-4-2, w którym jednym ze środkowych napastników stał się Mohamed Salah. Liverpool trochę zmienił swój charakter na bardziej defensywny i bezpośredni. Takie nastawienie pomogło The Reds wygrać z Manchesterem City, a Salah chwilowo odzyskał strzelecki rezon. Porażki w lidze z Nottingham Forest (0:1) i Leeds na Anfield (1:2) sugerowały, że nie jest jednak tak kolorowo, ale kolejne spotkania (Liverpool wygrał 4 ostatnie mecze przed przerwą na Mistrzostwa Świata) znowu rozbudziły nadzieję.

Za jedną z przyczyn zapaści Liverpoolu uważano liczbę meczów rozegraną w poprzednim sezonie (zespół zagrał w finale trzech pucharów), więc mundial miał przywrócić formę fizyczną kluczowych piłkarzy. Nic jednak takiego nie miało miejsca. Zespół Jurgena Kloppa po wznowieniu rozgrywek wyglądał jeszcze gorzej. O ile wcześniej ofensywa dawała jeszcze radę, tak po MŚ siła ognia The Reds znacząco spadła. Światełko w tunelu znowu pojawiło się kilka dni temu, ale dziś Real je definitywnie zgasił.

Liverpool nie grał tak źle jak sugeruje wynik

Porażka 2:5 u siebie wygląda bardzo źle. Liverpool po raz pierwszy w historii Ligi Mistrzów stracił 5 goli na Anfield. W XXI wieku licząc wszystkie rozgrywki przydarzyło im się to dopiero trzeci raz. Defensywa się nie popisała, ale nie możemy też powiedzieć, że zagrała katastrofalnie. Real był po prostu zabójczo skuteczny. W całym meczu oddał tylko 9 strzałów, z czego 6 było celnych, a współczynnik goli oczekiwanych (xG) sugeruje, że goście zasłużyli na maksymalnie 2 gole (dokładnie 1,78 xG). W przypadku każdego innego klubu mówilibyśmy o czymś nadzwyczajnym, ale Real w Lidze Mistrzów rządzi się swoimi prawami. Kiedy ten zespół wychodzi na boisko przy akompaniamencie hymnu Champions League zmienia się w zupełnie inną bestię.

Jurgen Klopp przyjął dziś taktykę, która zaprowadziła jego Liverpool na szczyt. Poszedł na wymianę ciosów. Jego zespół zawsze świetnie czuł się w takiej szybkiej grze, na dużej intensywności, gdzie jest sporo faz przejściowych, a piłka pędzi od jednego pola karnego do drugiego. Na początku oglądaliśmy naprawdę dobry Liverpool, ale im dłużej trwał mecz, tym bardziej na takiej grze zyskiwał Real Madryt. The Reds zagrali w sposób do jakiego są przyzwyczajeni, ale na tą chwilę zazwyczaj jest to gwoździem do trumny dla zespołu Jurgena Kloppa. Liverpool przespał moment na przeprowadzenie ewolucji kadrowej, w której odmłodziłby zespół, a obecni piłkarze nie są w stanie grać na poziomie intensywności, który przynosiłby pozytywne efekty w systemie Jurgena Kloppa.

Brak elastyczności Jurgena Kloppa

Wiemy, że Jurgen Klopp nie należy do grupy trenerów, którzy – przynajmniej publicznie – narzekają na brak transferów. Słabsze wyniki zespołu często tłumaczy kontuzjami i oczywiście po części ma rację. Brak Ibrahimy Konate, który w finale poprzedniej edycji Ligi Mistrzów skutecznie radził sobie z Viniciusem był dziś odczuwalny. Na grę od 1. minuty nie był gotowy także Joel Matip, więc obok Virgila van Dijka zagrał Joe Gomez. Anglik już kilkukrotnie w tym sezonie miewał bardzo słabe występy na środku obrony, więc nie trudno było się domyślić, że jak się zostawi przestrzeń Realowi po tej stronie to – zwłaszcza przy Trencie Alexandrze-Arnoldzie na prawej obronie – Vinicius to wykorzysta.

Jurgen Klopp jest trenerem, który dobiera piłkarzy do systemu. Nierzadko też rozwija i szlifuje ich tak, aby się do niego wpasowali. W obecnym sezonie w tej maszynie jednak ewidentnie coś nie funkcjonuje. Zespół nie jest po prostu w stanie grać tego samego, co wcześniej. Jak już wspominaliśmy – Klopp próbował szukać innych rozwiązań, ale w końcu wrócił do systemu i sposobu gry, który działał wcześniej, a teraz już niekoniecznie. Obserwując Jurgena Kloppa na przestrzeni całej kariery chyba wszyscy podpiszą się, że jest on bardzo dobrym trenerem. Najlepszych szkoleniowców cechuje jednak również elastyczność i umiejętność dopasowania sposobu gry do charakterystyki zawodników. W obecnym sezonie Jurgen Klopp na tym polu rozczarowuje.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,610FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ