Nigdy nie był wybitnym piłkarzem. Podobnie nie planował nawet kariery trenerskiej i był pogodzony z rolą nauczyciela w-fu oraz historii w szkole w Ząbkach. Jeszcze dekadę temu prowadził KS Łomianki w warszawskiej okręgowce, a dziś – wydaje się najgorętszym nazwiskiem na giełdzie trenerskiej w Polsce oraz obiektem westchnień włodarzy Legii Warszawa. Czy Marek Papszun skusi się na ofertę Mistrzów Polski, czy też dokończy misję z Rakowem Częstochowa?
Niewielu w naszym kraju jest tak szanowanych trenerów, jak Pan Marek
W dużej mierze dlatego, że nikomu nigdy nie „nadepnął na odcisk”. To nie jest były reprezentant, który szukał atencji krytykując każdego kogo się da. To nie jest kumpel dziennikarzy, z którym palą cygara czy popijają whisky. Papszun wydaje się człowiek z zewnątrz. Kimś normalnym, kogo interesuje przede wszystkim boisko piłkarskie i praca z zawodnikami. Mówimy o prawdziwym profesjonaliście oddanym futbolowi. Facecie, który zwraca uwagę na detale, zarówno taktyczne, jak i dotyczące zachowania w szatni. Gdy agent Vladana Kovacevicia próbował ostatnio iść na wojnę z klubem, szkoleniowiec nie bał się zabrać głosu i jasno sprowadzić go na ziemię. Jednocześnie – ten sam Vladan wybiegł w ostatnim meczu ligowym w pierwszym składzie. Papszun pokazał, że jest typem lidera.
Raków pod jego wodzą ma dwie kluczowe cechy – efektywność i efektowność
Ekipa z Częstochowy z sezonu na sezon notuje coraz lepsze rezultaty, a zarazem ich gra przyciąga coraz większe grono fanów. Listę pochwał dla warsztatu Marka Papszuna można wymieniać w nieskończoność, ale czy to co udaje się w Rakowie, udałoby się powtórzyć w Legii Warszawa? Osobiście mam spore wątpliwości. Pamiętajmy, że z Rakowem pracuje od ponad 5 lat. Poprowadził ten klub w 214 spotkaniach, spokojnie buduje drużynę, która dziś jest jednym z pretendentów do Mistrzostwa Polski. W XXI wieku najdłuższy staż z Legią miał Henning Berg, który poprowadził zespół w 97 pojedynkach. Czy ktokolwiek z nas poważnie wierzy, że włodarze z Warszawy zrobią wyjątek i będą cierpliwie czekać na wyniki?
Papszun jako trener Legii miałby ograniczone pole manewru
W Rakowie nie ma takiej presji oczekiwań, może dobierać zawodników wedle uznania, to do niego należy pierwsze i ostatnie słowo. Jeśli w tym sezonie przegra walkę o tytuł z Lechem, nikt nie będzie miał do niego pretensji i oczekiwać zwolnienia. W Legii wystarczy jeden gorszy mecz – czy nawet gorszy wynik, a trener już może mieć problem. Czy ze sportowego punktu widzenia zamiana pewnej posady w Rakowie na gorący stołek w Legii ma sens? Moim zdaniem nie, tym bardziej, że misja w Częstochowie nie jest jeszcze wypełniona, a klub stwarza coraz lepsze warunki pracy. Nie zdziwię się nawet, jeśli finansowo jest w stanie zapłacić lepiej niż Mistrzowie Polski.
Panie Marku, nie idź tą drogą
Szkoda Twojego talentu i ciężkiej pracy, by trafić w miejsce, w którym możesz stać się kozłem ofiarnym. Władze Legii muszą nauczyć się cierpliwości i jeśli złożą ofertę zatrudnienia, to nie po to, by po roku stracić wiarę i szukać zmian.