Wspaniałe pokolenie piłkarzy z Ameryki cz.1 – ikoniczni bramkarze

Piłka nożna to prosta gra – 20 graczy z pola biega za piłką i próbuje strzelić gola. A dwóch śmiałków ustawionych na przeciwległych końcach boiska stara się ich przed tym powstrzymać. Kilku z takich właśnie herosów stojących między słupkami chcielibyśmy wam dziś przedstawić. Zapraszamy do lektury tekstu o bramkarskich ikonach z krajów Ameryki Łacińskiej, którzy zapracowali na status piłkarskich legend XXI wieku.

Julio Cesar (44 lata)

Tym, którzy futbolem interesują się od co najmniej dekady, przedstawiać legendarnego „Cesarza” chyba nie muszę. 87-krotny reprezentant Brazylii, zdobywca Copa America, filar bramki Canarinhos przez niemalże równą dekadę. Brał udział w trzech mundialach, z czego główną rolę pełnił na MŚ w 2010 oraz 2014 roku. Na status legendy zapracował również jako golkiper Interu. Mimo, że Julio zazwyczaj nie wymienia się w jednym szeregu obok Zanettiego, Eto’o, Maicona, czy Diego Milito, to jego wpływ na historyczny triumf Nerazzurrich w Lidze Mistrzów był równie istotny. W latach 2005-2012 jako bramkarz ekipy z Mediolanu sięgał po: 5x mistrzostwo Włoch, 3x Puchar Włoch, 1x Liga Mistrzów, 1x Klubowe Mistrzostwo Świata.

REKLAMA

Co mnie osobiście zaskakuje najbardziej, to fakt że po tym złotym okresie Julio Cesar nie trafił już do żadnego topowego klubu. Od sierpnia 2012 roku grał już tylko w Queens Park Rangers, Toronto FC (wypożyczenie), Benfice i zakończył karierę we Flamengo. A przecież kiedy odchodził z Interu miał dopiero 33 lata. Gdyby dziś bramkarz takiej klasy, w takim wieku, był dostępny na rynku, to z pewnością po jego usługi zgłosiłyby się kluby z europejskiej czołówki (bądź finansowi hegemoni z Arabii).

Claudio Bravo (40 lat)

Tego pana kojarzyć powinni już i młodsi fani piłki – chociażby dlatego, że to bramkarz wciąż aktywny zawodowo, reprezentujący obecnie klubowe barwy Realu Betis. Swoją przygodę z futbolem zaczął przeszło 20 lat temu – w styczniu 2003 roku, jako golkiper chilijskiego Colo Colo. W roli bramkarza reprezentacji Chile zadebiutował już jako 21-latek w meczu z Paragwajem, który odbył się 11 lipca 2004 roku (zaledwie 3 dni później niż debiut w reprezentacji Brazylii wspomnianego wcześniej Julio Cesara).

Jeśli chodzi o piłkę reprezentacyjną, Bravo to prawdziwa ikona. W drużynie La Roja Chilijczyk ma na koncie aż 144 występy. Więcej mają tylko Gary Medel (152) oraz Alexis Sanchez (153). Claudio czyste konto między słupkami Chile zachowywał 55-krotnie, rozgrywając w barwach narodowych blisko 13 000 minut. Jego największe sukcesy z Chile to 2-krotne zdobycie Copa America w latach 2015 i 2016. Niestety, poczciwy bramkarz zasiadał ostatnio na ławce w hiszpańskim Betisie i nie został powołany na aktualne zgrupowanie reprezentacji. Ominie go więc okazja na śrubowanie kolejnych rekordów w bramce Chile.

Jeśli chodzi o piłkę klubową, Claudio Bravo kojarzony jest przede wszystkim z krótkiego, acz niezwykle udanego okresu w FC Barcelonie. W barwach Dumy Katalonii „Condor Chico” rozegrał 75 spotkań, w których uzbierał aż 43 czyste konta. Do historii przeszedł za sprawą sezonu 2014/15, kiedy ustanowił klubowy rekord czystych kont w sezonie LaLiga – 23, który pobił ostatnio Marc-Andre Ter Stegen. Bardzo dobrze sprawował się również w trakcie kampanii 15/16, natomiast później jego kariera zdecydowanie obniżyła loty. Nie sprawdził się w Manchesterze City, a wraz z przyjściem Edersona musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Dopiero od roku 2020 odnalazł nieco z zagubionej formy w Sewilli, jako bramkarz Realu Betis. Obecnie przegrywa jednak rywalizację ze świetnie dysponowanym, 11 lat młodszym Ruim Silvą.

Kolejna legenda piłki reprezentacyjnej, której gwiazda w piłce klubowej rozbłysła w pełni jedynie na krótką chwilę.

Guillermo Ochoa (38 lat)

Guillermo Ochoa jest trochę jak Maryla Rodowicz na Sylwestra. Kiedy przychodzi Mundial, wszyscy przypominają sobie o jego istnieniu, a skoczny Meksykanin zachwyca piłkarski świat swoimi widowiskowymi paradami. I tak od blisko 18 lat, bo tyle wynosi staż „Memo” Ochoi w piłce reprezentacyjnej. W barwach seniorskiej kadry Meksyku ma już na koncie 144 występy, a więc dokładnie tyle samo co wspomniany wcześniej Bravo (z tym, że Ochoa najprawdopodobniej poprawi swój dorobek w meczu towarzyskim z Australią, który odbędzie się w niedzielę). W hierarchii piłkarzy z największą liczbą występów w barwach Meksyku Guillermo zajmuje obecnie miejsce nr 6. Natomiast wystarczy mu zaledwie 5 meczów więcej, aby wyprzedzić w tej klasyfikacji Gerardo Torrado, Rafę Marqueza oraz Pavela Pardo i wskoczyć na 3. miejsce rankingu meksykańskich legend.

Klubowe CV Ochoi wygląda za to chyba najbardziej skromnie spośród wszystkich bramkarzy tego zestawienia. Widnieją na nim bowiem Club America, Ajaccio, Malaga, Granada, Standard Liege oraz Salernitana. Co ciekawe, na transferach 38-latka wszystkie te kluby razem wzięte zarobiły łącznie… 1 mln euro. A był to dokładnie Standard Liege, któremu tę „zawrotną” kwotę zapłacił w 2019 roku klub macierzysty Guillermo, czyli Club America. W styczniu zaufać Memo postanowił w końcu zespół grający w top 5 lig europejskich – włoska Salernitana. Meksykanin rozegrał od tamtego momentu 23 spotkania w zespole prowadzonym przez Paulo Sousę. Mimo że zaliczył na ich przestrzeni zaledwie 4 czyste konta, to niewątpliwie pomógł ekipie Koników Morskich na utrzymanie w Serie A i stanowi pewny punkt zespołu z Salerno.

Fernando Muslera (37 lat)

W reprezentacji zadebiutował późno względem wymienionych wyżej bramkarzy, bo dopiero 11 października 2009 roku. Nie przeszkodziło mu to jednak, aby zgromadzić jak dotąd 133 występy w koszulce Urugwaju. Taki dorobek plasuje Muslerę na 4. miejscu w rankingu graczy z największą liczbą występów w barwach La Celeste. Wyżej znajdują się tylko Edinson Cavani (136), Luis Suarez (137) oraz Diego Godin (161). Niestety, Muslera podobnie jak żaden z wymienionych tu zawodników, nie został powołany na trwające zgrupowanie reprezentacji Urugwaju, dla której rozegrał równo 12 000 minut i zaliczył na ich przestrzeni 54 czyste konta.

REKLAMA

Fernando Muslera nigdy nie był postrzegany jako bramkarz wybitny, ale z pewnością jest to golkiper bardzo solidny. Seniorską karierę w piłce rozpoczął w 2004 roku w Montevideo Wanderers. Trzy lata później trafił do Europy – 3 mln euro wyłożyło za niego wówczas Lazio. W barwach rzymskiego klubu rozegrał 113 spotkań, w których zaliczył 29 czystych kont. Wraz z ekipą Biancocelestich sięgał po Puchar oraz Superpuchar Włoch.

Najważniejszy epizod w karierze Urugwajczyka wiąże się jednak z kierunkiem co najmniej nieoczywistym, jakim jest Turcja, a dokładnie Galatasaray. Barw Galaty Muslera broni już bowiem przeszło 12 lat – trafił tam 11 sierpnia 2011 roku za kwotę 6.8 mln euro. Aktualnie 37-latek jest żywą legendą tureckiego zespołu jak i całej Super Lig. Na koncie w barwach Lwów ma już 465 występów (5. miejsce w klasyfikacji klubowych legend) i posiada realne szanse, aby w sezonie 23/24 pobić liczbę 485 spotkań, należącą do trzeciego w zestawieniu Arifa Erdema. Podkreślę tu słowo „realne”, gdyż Fernando Muslera znajduje się aktualnie w bardzo dobrej dyspozycji – od początku sezonu zaliczył już 6 czystych kont w 8 meczach.

Sergio Romero (36 lat)

Najmłodszy i najmniej doświadczony spośród wybranej przeze mnie paczki. Natomiast zupełnie nieustępujący reszcie pod kątem talentu, umiejętności i boiskowych dokonań. Sergio Romero zadebiutował w reprezentacji Argentyny 10 września 2009 roku przeciwko Paragwajowi, za kadencji Diego Maradony w roli selekcjonera. Od tamtego momentu, urodzony w malutkim Bernardo de Irigoyen „Chiquito” zaliczył w barwach narodowych 96 występów, w których zanotował 47 czystych kont. Plasuje go to dokładnie na 10. miejscu w klasyfikacji argentyńskich zawodników z największą liczbą występów w kadrze, tuż przed wspomnianym Maradoną (90 występów).

Mimo tak zaawansowanego stażu w roli podstawowego bramkarza reprezentacji Argentyny, nie dane mu było świętować żadnych triumfów z kadrą. Brał udział w trzech edycjach Copa America (2011, 2015, 2016) oraz dwóch Mundialach (2010 oraz 2014). W mistrzostwach kontynentu wraz z Argentyną dwukrotnie ulegał w finale drużynie Chile. Natomiast Mistrzostwa Świata to 1/4 finału i sromotna porażka z Niemcami 0:4 w 2010. A także pamiętny finał w 2014 roku, również przegrany z formacją Die Adler, tym razem 0:1.

W piłce klubowej zaczynał jako bramkarz ojczystego Racing Club, gdzie zadebiutował w styczniu 2006 roku. Do Europy trafił już rok później – 1,5 mln euro zapłacił za niego holenderski AZ Alkmaar. Tam rozegrał najwięcej występów jeśli chodzi o pojedynczy klub – 111. Co ciekawe, stracił na ich przestrzeni dokładnie tyle samo goli i zanotował 47 czystych kont. Konsekwentna budowa swojej marki na Starym Kontynencie zaowocowała w 2011 roku transferem do US Sampdorii. „Sampa” poczyniła dobrą inwestycję płacąc za Romero 2,1 mln euro. Z Sergio między słupkami Sampdoria najpierw zajęła 6. miejsce w Serie B i awansowała do włoskiej elity. A po wejściu do Serie A, Blucerchiati zajęli dobrą, 10 lokatę w tabeli.

Swego czasu, prawdopodobnie najlepszy „drugi” bramkarz świata

Peak formy argentyńskiego golkipera przypadł na lata 2015-2019, kiedy reprezentował barwy Manchesteru United. Mimo, że pełnił tam rolę rezerwowego z racji na niepodważalną pozycję Davida De Gei w bramce Czerwonych Diabłów, to kibice zespołu z Old Trafford wspominają go bardzo ciepło. I trudno się temu dziwić. W 61 występach dla United, Sergio Romero zaliczył aż 39 czystych kont, wpuszczając przy tym zaledwie 27 bramek. Kiedy więc dostawał swoją szansę, praktycznie zawsze wyciskał z niej maksimum. Nie bez powodu wielu uważa, że swego czasu był to najlepszy rezerwowy bramkarz na świecie.

Później w wykonaniu Argentyńczyka był jeszcze krótki epizod w Venezii (16 występów), a od sierpnia zeszłego roku „Chiquito” gra w ojczyźnie, w barwach Boca Juniors. Pewnie gdyby tylko chciał, mógłby się pokusić o transfer do któregoś z arabskich klubów, bo to wciąż dobry bramkarz. Ale najwyraźniej wzbraniają go przed tym spokój i zamiłowanie do ojczyzny.

I tak oto kończy się nasze zestawienie bramkarzy-ikon, reprezentujących gatunek piłkarzy znajdujących się już na wymarciu. Cytując klasyka – nie smućmy się, że powoli odchodzą na emeryturę. Cieszmy się, że mogliśmy oglądać ich w akcji.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,781FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ