W ostatnich miesiącach wiele mówiło się o zwolnieniu Brendana Rodgersa z funkcji szkoleniowca zespołu Leicester. Powodów stojących za taką narracją można znaleźć dziesiątki, jednak według The Telegraph pozycja Irlandczyka w klubie jest niezagrożona. Rodgers ma stać za sterami zespołu z King Power Stadium również w przyszłym sezonie.
Najgorsze wyniki od lat
Leicester to jedyna drużyna angielskiej ekstraklasy, która nie zachowała w obecnym sezonie ani jednego czystego konta w spotkaniu wyjazdowym. Łącznie w 23 potyczkach w Premier League tracili średnio prawie 2 gole na mecz. Gorsze w tej statystyce są jedynie defensywy Leeds, Newcastle oraz Norwich, czyli reprezentantów dolnej części tabeli. Kontuzje kluczowych zawodników formacji defensywnej to poniekąd okoliczność łagodząca dla Rodgersa, jednak Irlandczyk nie może zostać w pełni rozgrzeszony. Brak wyciągania wniosków po porażkach, konsekwentne stawianie na zawodników bez formy, czy absurdalne zmiany koncepcji gry w trakcie meczów to tylko niektóre powody, przez które spora grupa fanów Lisów chce zmiany trenera.
Leicester stracili w bieżącym sezonie 14 goli ze stałych fragmentów, najwięcej spośród wszystkich ligowych rywali. Brak reakcji ze strony szkoleniowca, a w konsekwencji brak progresu w tym aspekcie gry, podaje w wątpliwość jego kompetencje. Podobnie jak liczne zmiany koncepcji w trakcie gry i chowanie się za podwójną gardą, kiedy zespół ma korzystny rezultat. W taki właśnie sposób piłkarze Lisów stracili bezcenne punkty w ostatnich kolejkach. Najpierw porażka na własnym boisku z Tottenhamem, kiedy do 95. minuty spotkania gospodarze wygrywali 2:1, następnie strata punktów z Brighton w 82. minucie, a jeszcze później roztrwonione zwycięstwo z West Hamem w doliczonym czasie gry. We wszystkich tych przypadkach Brendan Rodgers decydował się puścić nogę z gazu mając satysfakcjonujący rezultat, a ofensywnych zawodników zastąpić defensywnie usposobionymi graczami.
Światełko w tunelu
Jednak nie bez powodu włodarze klubu chcą za wszelką cenę zatrzymać Brendana Rodgersa. O przyszłości menedżera zazwyczaj decyduje odległość klubu od strefy spadkowej. W przypadku Leicester City jest to 9 punktów, więc dosyć bezpieczna zaliczka. Ponadto bieżąca europejska kampania stawia Irlandczyka na piedestale w rankingu wszystkich trenerów klubu. Lisy co prawda odpadły w fazie grupowej Ligi Europy, jednak są już jedną nogą w kolejnym etapie Ligi Konferencji, a Rodgers to pierwszy menedżer w historii, który przez dwa lata z rzędu wprowadzał klub z King Power Stadium do europejskich pucharów. Włodarze wciąż wierzą w projekt budowany przez irlandzkiego szkoleniowca, czego przykładem są niedawne wypowiedzi właściciela Leicester.
Paradoksalnie ostatnie, przegrane ligowe starcie Lisów z zespołem Wolverhampton wlewa w serca kibiców nową nadzieję. Pomimo straty dwóch bramek, defensywna gra zespołu była bardzo spójna, a progres i wyeliminowanie indywidualnych błędów u sztandarowych obrońców zwiastuje poprawę wyników.
Im dłużej o tym myślę, tym bardziej cieszę się, że włodarze nadal pokładają nadzieje w Brendanie Rodgersie. Na zwolnienie jest już za późno. Bieżący sezon trzeba po prostu dograć, licząc na możliwie jak najwyższą lokatę. Latem w Leicester szykuję się przebudowa i odświeżenie składu. Wtedy okaże się, czy Rodgers to szlifierz diamentów, którego potrzebujemy.