Włochy mają wszystko, aby zdobyć złoty medal

W pierwszych dwóch meczach zachwycili i skradli serca neutralnych kibiców, a dziś tylko dopełnili formalności. Roberto Mancini z Walią dał odpocząć pierwszej jedenastce, zrobił przegląd wojsk, ale trzy punkty i tak sobie dopisali. Kolejne zwycięstwo, kolejne czyste konto i ciągłe budowanie pewności siebie. Włochy mają wszystko, aby zdobyć złoty medal. Biorąc pod uwagę siłę, jaką pokazali w fazie grupowej każdy inny wynik reprezentacja przyjmie z niedosytem.

REKLAMA

Mancini bogatszy o nowe wnioski

Już poprzedni mecz ze Szwajcarią, kiedy Giorgio Chiellini w pierwszej połowie prewencyjnie opuścił boisko dał odpowiedź selekcjonerowi kadry Włoch, że Francesco Acerbi także poradzi sobie w tej roli. Dziś Roberto Mancini posłał do boju drugi garnitur, dał Marco Verattiemu jeden mecz na „rozegranie się” po kontuzji i zadbał o świeżość nóg swoich kluczowych piłkarzy. Wnioski? Veratti pokazał, że przy ustalaniu składu na 1/8 selekcjoner będzie miał ogromny ból głowy. Pomocnik PSG zagrał fenomenalne spotkanie, a jego umiejętności gry w tłoku, utrzymania się przy piłce pod presją rywala, czy progresywnych podań mogą być nieocenione w dalszych fazach turnieju. Tylko za kogo ma on wskoczyć do składu? Jorginho jako regista jest kluczowy w układance Manciniego. Barella często wspomagając akcje na skrzydłach również. Ławka dla Locatelliego po takich dwóch meczach, jakie on zagrał też byłaby dość kontrowersyjną decyzją.

Z dość dobrej strony pokazał się także Federico Chiesa. Skrzydłowy Juventusu ma pecha, że w tak dobrej dyspozycji są Insigne oraz Berardi. Niemniej jednak, w razie potrzeby gonienia wyniku Chiesa prawdopodobnie będzie pierwszym do wejścia z ławki. Rzecz, która robi wrażenie to fakt, że Roberto Mancini już w fazie grupowej dał zagrać każdemu z wyjątkiem trzeciego bramkarza Alexa Mereta. Nawet takie krótkie epizody sprawiają, że zawodnicy czują się docenieni. To buduje atmosferę i poczucie jedności w kadrze. Zresztą, obserwując wspólną radość Włochów po strzeleniu gola widać, że oni świetnie się ze sobą czują.

Włochy biją kolejne rekordy

To, co także buduje ten zespół to kolejne rekordy, jakie śrubują. Dziś zaliczyli 30 mecz bez porażki i tym samym wyrównali rekord reprezentacji Vittorio Pozzo z lat 30-tych ubiegłego wieku. W trakcie spotkania z Walią przekroczyli także 1000 minut bez straty gola. Ostatnią bramkę stracili 14 października 2020 roku w meczu Ligi Narodów z Holandią. Jasne, podczas tej serii nie mieli szczególnie wymagających rywali, jednak czterocyfrowa liczba minut bez straty gola robi wrażenie. Ostatnie 11 meczów to bilans 32:0 w w bramkach. Co więcej, Włosi praktycznie w ogóle nie dopuszczają rywali do strzałów. Turcja i Walia podjęły po 3 próby, a Szwajcaria 6 (z czego tylko 2 z pola karnego). Celne strzały? Łącznie rywale Włochów tylko dwukrotnie zatrudniali Donnarummę. A przecież na EURO nie ma już słabych drużyn, o czym regularnie przekonują się faworyci.

Włochy w 1/8 finału zmierzą się z drugim zespołem grupy C, czyli Ukrainą lub Austrią. Żadna z tych reprezentacji na razie nie przekonała. Podopieczni Andriya Shevchenki słabo spisuje się w defensywie i wątpię, aby mogli zatrzymać ofensywę Włochów. Austria? Mecz z Holandią potwierdził tezę, że nie potrafią grać z mocniejszymi rywalami. Squadra Azzura nie powinna mieć żadnych kłopotów z awansem do ćwierćfinału. Potem mogą się już zacząć schody, jednak w mojej ocenie reprezentacja Roberto Manciniego to główny kandydat do złota. 20 z 24 zespołów jeszcze nie skończyło fazy grupowej, ale już zaryzykuje tezę, że w pierwszych trzech meczach nikt nie zachwycił tak, jak Włochy.

fot.: Marcin Kadziolka/Deposit Photos

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,599FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ