Wisła Kraków ostatnio złapała wiatr w żagle. Krakowianie regularnie wygrywają i do meczu z opolską Odrą przystępowali mając za sobą trzy wygrane spotkania z rzędu. Gospodarze niedawno przeprowadzili się na nowy, piękny obiekt, co pozytywnie wpłynęło również na frekwencję. Drużyna z byłej stolicy Polski musiała wygrać ten mecz, by zachować chociaż iluzoryczne szanse na bezpośredni awans do Ekstraklasy.
Trudne warunki i… dobra końcówka
Od pierwszego gwizdka sędziego widać było, że ekipa z Opola zamierza dziś utrudniać życie Wisły. Czas grał na ich korzyść, a lepsza piłkarsko drużyna przyjezdnych nie mogła pozwolić sobie na granie tego, co lubią najbardziej. Gospodarze grali twardo i często pacyfikowali akcję rywali zmuszając ich do niekonwencjonalnej gry. Przez bardzo długi czas wydawało się, że będzie to kolejny mecz, który Wisła będzie musiała po prostu przepchnąć.
Ostatnie pięć minut pierwszej połowy wstrząsnęło jednak niebiesko-czerwonymi. Najpierw w 42. minucie Rafał Mikulec świetnie odnalazł się podczas rzutu rożnego w polu karnym i mocnym strzałem z okolicy dziesiątego metra wyprowadził swój klub na prowadzenie. Gdy wydawało się, że to będzie „bramka do szatni”, świetną kontrę sfinalizował Angel Rodado, trafiając na 2:0. Odra nie była chyba gotowa na taki obrót spraw i wydawało się, że Wisła spokojnie dociągnie to zwycięstwo do końcowego gwizdka.
(wiel)Błąd Letkiewicza
Gdy drużyny zamieniły się stronami, nic nie wskazywało na szybki powrót Odry. Niespodziewanie, golkiper gości postanowił sprezentować im gola kontaktowego. Czyżycki nieudanie wrzucił piłkę w pole karne, a Letkiewicz chcąc ją złapać… wrzucił futbolówkę do własnej siatki. Absurdalne trafienie, które podpięło gospodarzy do tlenu. Następne parę minut to liczne próby wyjścia z groźną akcją i nerwowe interwencje wiślackiej defensywy.
Czas mijał, a Odra nie potrafiła zagrozić rywalowi w żaden poważny sposób. Wisła odzyskała kontrolę nad meczem, chociaż mimo paru dobrych okazji nie potrafiła zamknąć meczu. To stworzyło niepotrzebną nerwówkę w końcówce, ale finalnie udało się utrzymać korzystny wynik do końca.
Kibice z Krakowa mają powody do świętowania. Czwarte kolejne zwycięstwo z rzędu bardzo pomaga im w oddalaniu się od drużyn goniących barażowy peleton. Na drugim biegunie jest za to Odra, która niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej. Mecz, który goście powinni, chcieli i końcowo wygrali.