Wisła Kraków nie ma za sobą zbyt dobrego okresu. Masa niepotrzebnych potknięć, zmiana trenera, spora strata do pierwszej dwójki i organizacyjny chaos w klubie. Mecz z Górnikiem Łęczna miał być idealną okazję na spokojne zwycięstwo, które nieco ugasi ogień w siedzibach klubu. Biała Gwiazda od samego początku pokazywała, że chce odwdzięczyć się kibicom za okazywane wsparcie.
Wisła wreszcie zagrała w piłkę
Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy była co najmniej bardzo dobra. Co prawda w 24. minucie przyjezdni postraszyli Wisłę (gol cofnięty po analizie VAR), ale 45 minut w wykonaniu zawodników trenera Jopa było naprawdę dobre. Krakowianie znakomicie odpowiedzieli na nieuznane trafienie gości, dwie minuty później ciesząc się z prowadzenia. Goku otworzył worek bramkowy i wszystko wskazywało na to, że to trafienie nie będzie dziś ostatnim.
Wisła napierała i kolejne gole musiały być kwestią czasu. Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni a na tablicy dalej widniało „ledwie” 1:0, kibice gospodarzy mogli czuć swoisty niedosyt. Wisła wiedziała, że musi podwyższyć wynik, żeby nie ryzykować niepotrzebnej nerwówki w końcówce meczu.
Koncert Wiślaków
Drugą połowę spotkania Wiślacy rozegrali po profesorsku. Kontrowali przebieg meczu spokojnie dążąc do kolejnych trafień. Gdy Sobczak fenomenalnym strzałem z głowy (bardzo trudna pozycja i dobrze nastawiony celownik) podwyższył na 2:0, kibice na stadionie wiedzieli już, że dziś nie spotka ich nic złego. Biała Gwiazda musiała po prostu dowieźć do zwycięstwo do końca meczu.
2:0 nie było jednak wystarczające. W 73. minucie faul, który nawiasem mówiąc był bardzo „miękkim” w polu karnym popełnił Klemenz. Sędzia wskazał na wapno a rzut karny na bramkę zamienił ponownie Sobczak. Gospodarze wygrywali 3:0 i nic nie było już w stanie wyrwać im tego cennego zwycięstwa. Wynik golem na 4:0 w doliczonym czasie gry ustalił jeszcze Goku.
Trzeba gonić czołówkę
Jeśli Wisła Kraków chce powrócić do Ekstraklasy, musi regularnie punktować. Gracze z Krakowa potknęli się już zbyt wiele razy i aktualnie nie ma już miejsca na żadne błędy. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu Wisła na chwilę powróciła do strefy barażowej, z której najprawdopodobniej wypadnie jeszcze do końca kolejki. Ostatni mecz z Polonią Warszawa przed przerwą zimową będzie bardzo ważnym w kontekście nastrojów podczas „zimowania” w Fortuna 1. Lidze.