Wisła Kraków zrobiła nadzieję na piłkarski cud. 4 gole w Belgii nie wystarczyły

Co Kazimierz Moskal mógł powiedzieć swoim podopiecznym przed rewanżem z Cercle Brugge? Porażka 1:6 na własnym terenie zabiła emocje w dwumeczu. Paradoksalnie, tak źle jak w Krakowie, Wisła nie mogła już zagrać. Po cichy liczyliśmy na szansę wyszarpania punktu do rankingu UEFA i chęć pożegnania się z europejskimi pucharami w dobrym stylu.

Wisła strzeliła dwa gole i… Nie mogła być zadowolona

Trener Miron Muslić zamieszał w składzie belgijskiej drużyny, wystawiając ledwie 4 graczy, którzy wybiegli w pierwszej jedenastce przed tygodniem. Mimo Cercle początkowo próbowało grać wysokim pressingiem. Co jednak ciekawe, to Biała Gwiazda miała zdecydowanie więcej sytuacji bramkowych. Już w 14. minucie swoją okazję zmarnował Frederico Duarte. Chwilę później po dośrodkowaniu Angela Rudado drogę do siatki znalazł Alan Uryga. Jakby tego było mało, Rodado kilkadziesiąt sekund później wyszedł z groźną akcją, która została zatrzymana przez Borisa Popovicia. Wiślacy dalej atakowali, a w 18. minucie wynik podwyższył Tamas Kiss, którego dogrywał aktywny Angel Baena. 2:0? Duże zaskoczenie, ale jeszcze dziwniejsze było to, że taki wynik był najniższą karą dla Belgów.

REKLAMA

W 31. minucie po zagraniu Karola Dziedzica kapitalną szansę miał Angel Rodado, a po chwili w bramkarza uderzył Bartosz Jaroch. Piłkarze Cercle Brugge byli zszokowani takim przebiegiem gry i nierzadko uciekali w agresywne faule. Przed zmianą stron Frederico Duarte uderzał jeszcze nad poprzeczką, a strzał Angela Baeny został zablokowany przez jednego z rywali. Scenariusz, w którym Wisła odrabia 5 bramek straty w pierwszej połowie, nie był niemożliwy. Niestety, zabrakło skuteczności.

źródło: Polsat Sport on X

Zabrakło tak niewiele

W drugiej połowie Belgowie próbowali odzyskać kontrolę nad meczem. Wydawało się, że dwa stracone gole to wystarczające, na co mogą pozwolić polskiemu rywalowi. W 73. minucie gola na 3:0 dla Wisły Kraków strzelił jednak Patryk Gogół. Piłkarski cud zaczynał nabierać realnych kształtów. Absolutnie szokujący scenariusz! Niestety, w 77. minucie Felipe Augusto zmniejszył przewagę gości z Krakowa.

źródło: Polsat Sport on X

Niedługo później Łukasz Zwoliński trafił w poprzeczkę, a w doliczonym czasie gry w efektowny sposób ustalił rezultat pojedynku na 4:1. Wisła Kraków może i powinna czuć ogromny niedosyt. Cercle Brugge było do ogrania w zdecydowanie wyższych rozmiarach. Jasne, Belgowie odpuścili i nie zagrali na 100%. Zlekceważyli polską drużynę, nie wierząc, że to po pogromie z pierwszego meczu może w ogóle uwierzyć w swoje szanse. Co z tego? Dwa gole więcej i mielibyśmy sensację gigantycznych rozmiarów. To pokazało także, że Biała Gwiazda potrafi grać dobry futbol i to na trudnym terenie przeciwko faworyzowanemu rywalowi. Pierwszoligowiec pokazał się w europejskich pucharach lepiej, niż niejeden ekstraklasowy gigant w minionych latach. Wstydu zdecydowanie nie ma.

Cercle Brugge — Wisła Kraków 1:4 (Felipe Augusto 77′ – Uryga 15′, Kiss 18′, Gogół 73′, Zwoliński 90+’)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,703FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ