Zeszłotygodniowa porażka z Ruchem Chorzów skomplikowała walkę Wisły Kraków o awans do Ekstraklasy. Oczywiście, zgodnie z obowiązującymi zasadami, sezon Fortuna 1 Ligi można zakończyć nawet na 6. miejsce, a i tak przebić się do elity wygrywając baraże. „Biała Gwiazda” wolałaby jednak uniknąć rozgrywania dodatkowych spotkań, gwarantując sobie bezpośredni awans. Prezent Wiślakom sprawili wczoraj piłkarze Zagłębia Sosnowiec, którzy pokonali ŁKS Łódź. Podopieczni Radosława Sobolewskiego mogli więc zmniejszyć straty do lidera rozgrywek na 5 punktów. Wystarczyło jedynie, by Wisła pokonała Chojniczankę Chojnice.
Cierpliwe szukanie goli
Wiślacy od początku spotkania wyglądali jak drużyna, która nie zakłada innego scenariusza niż odniesienie zwycięstwa. Na gola czekać musieli jednak niemalże do końca pierwszej połowy, gdy dośrodkowanie (próbę strzału?) Batosza Jarocha pod nogi Tachiego odbił Mateusz Kuchta. Hiszpan skorzystał z prezentu i bez większego problemów dał Wiśle prowadzenie. Gospodarze chcieli uniknąć niepotrzebnych nerwów i na początku drugiej połowy ruszyli po kolejnego gola. Udało się to Mikiemu Villarowi, który po ładnej akcji podwyższył prowadzenie Wisły. 26-letni Hiszpan ruszył z atakiem na skrzydle, następnie zszedł do środka i mierzonym strzałem wpakował futbolówkę do siatki.
Chojniczanka próbowała się odgryzać. Po godzinie gry padł gol kontaktowy, jednak arbiter po konsultacji z VARem odgwizdał spalonego. Gospodarze, by nie zostawić żadnych wątpliwości atakowali dalej, a rezultat spotkania ustalił na kwadrans przed końcem James Igbekeme.
Nigeryjczyk ładnym uderzeniem z powietrza zamknął spotkanie, które zmniejsza straty Wisły do ŁKSu. Obie drużyny spotkają się w następnej kolejce i jeśli Biała Gwiazda zdoła wywieźć 3 punkty z Łodzi, perspektywy bezpośredniego awansu do Ekstraklasy mogą być optymistyczne. Dziś zadanie pokonania Chojniczanki zostało w dobrym stylu wykonane. Wisła po niepowodzeniu z Ruchem, szybko wróciła na właściwe tory i do końca zamierza bić się o Ekstraklasę.