West Ham przeżył kolejny koszmarny wieczór, a presja na Grahama Pottera rośnie z każdym spotkaniem.
Na trybunach zgromadziły się tysiące kibiców, którzy protestowali przeciwko właścicielowi Davidowi Sullivanowi i wiceprzewodniczącej Karren Brady. Okrzyki niezadowolenia wypełniały stadion jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.
Crystal Palace wykorzystało chaos panujący w drużynie gospodarzy
Jean-Philippe Mateta zdobył bramkę po rzucie rożnym, a West Ham stracił już siódme trafienie w ten sposób w tym sezonie. Drużyna Pottera po raz kolejny pokazała brak koncentracji przy stałych fragmentach gry.
Jarrod Bowen dał nadzieję miejscowym fanom wyrównując wynik po przerwie. Anglik, który stał się liderem zespołu, znów udowodnił, że bez niego ofensywa Młotów praktycznie nie istnieje. Radość trwała jednak krótko, ponieważ Tyrick Mitchell strzałem z woleja zapewnił zwycięstwo gościom.
Publiczność nie wytrzymała i zaczęła śpiewać „rano cię wyrzucą”, kierując słowa w stronę Pottera. Decyzje szkoleniowca wzbudziły irytację także w kontekście Jamesa Ward-Prowse’a, który rozegrał słaby mecz, a mimo to nie został zmieniony.
West Ham przegrał trzeci derbowy mecz z rzędu na własnym stadionie
Atmosfera wokół klubu staje się coraz bardziej napięta, a przyszłość Pottera wygląda coraz mniej pewnie. Kibice oczekują radykalnych zmian, ale na razie widzą tylko powtarzające się błędy.
West Ham znalazł się w punkcie zwrotnym, a porażka z Crystal Palace tylko dobitnie to potwierdziła
Trzeci kolejny przegrany derbowy mecz na London Stadium wyraźnie pokazuje, że problem drużyny nie leży wyłącznie w formie zawodników, ale także w szerszym kontekście zarządzania klubem. Kibice jasno dają do zrozumienia, że cierpliwość wobec właścicieli i zarządu wyczerpała się, a stadion staje się miejscem coraz większej frustracji, zamiast piłkarskiej dumy.
Graham Potter podjął się trudnego zadania, ale dziś widać, że jego filozofia jeszcze nie zadziałała i chyba…już nie zadziała. Próby poprawy defensywy, w tym zmiana bramkarza, nie przyniosły efektu.
Zespół wciąż traci gole po stałych fragmentach, co jest bolączką powtarzającą się niemal w każdym meczu. Potężne uzależnienie od Jarroda Bowena sprawia, że gdy kapitan nie błyszczy, drużyna traci jakiekolwiek atuty ofensywne.
Pytanie brzmi, jak długo zarząd będzie w stanie bronić Pottera, skoro trybuny domagają się jego dymisji?
Być może najpoważniejszym problemem West Hamu nie jest sam trener, lecz brak spójnej wizji na przyszłość. Bez niej nawet zmiana menedżera nie zagwarantuje wyjścia z kryzysu, który rozlewa się daleko poza boisko.