West Ham – najtrudniejszy zespół w Premier League dla trenerów

Nie poradził sobie tutaj Julen Lopetegui. Zastąpił go Graham Potter, który również nie spełnił oczekiwań. Teraz swoje porządki próbuje zaprowadzić Nuno Espirito Santo, ale w pierwszych czterech ligowych meczach zdobył tylko punkt. West Ham nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości, po odejściu Davida Moyesa. Od tego czasu zatrudnili już trzeciego trenera, każdego o innej filozofii i Młoty ciągle wyglądają jak drużyna, która będzie walczyć o utrzymanie. Problem leży jednak głębiej – w budowie kadry, która nie przystaje obecnym wymaganiom Premier League.

Różne sposoby gry, podobne efekty

Latem 2024 roku West Ham zatrudnił Julena Lopeteguiego. Pożegnanie z Davidem Moyesem oznaczało chęć zmiany profilu zespołu. Wyrachowany futbol i reaktywne nastawienie miało zostać zastąpione przez podejście bardziej proaktywne oraz chęć utrzymywania się przy piłce. Na London Stadium miała zawitać piłka bardziej ofensywna. Działacze klubu zamierzali odpowiednio przygotować się na taką zmianę i w letnim okienku transferowym dokonali wielu wzmocnień. Sprowadzili dobrze wyszkolonych technicznie i operujących piłką pomocników (Carlos Soler i Guido Rodriguez), czy napastnika świetnie czującego się w polu karnym, a więc bardziej przystosowanego do gry w ataku pozycyjnym (Niclas Fullkrug). West Ham pod wodzą Julena Lopeteguiego chciał prowadzić grę, natomiast nie potrafił bronić się przed kontratakami i regularnie dostawał od przeciwników lekcję, jak grać efektywnie w piłkę nożną.

REKLAMA

Graham Potter był postrzegany jako trener o podobnym spojrzeniu na futbol, natomiast Anglik dał się poznać jako bardziej pragmatyczny szkoleniowiec. Potter próbował dostosować się do kadry, jaką zastał w West Hamie, a jego priorytetem wydawało się zaprowadzenie porządku w defensywie. Wiedząc, że jego zespołowi brakuje szybkości Potter starał się, aby mecze zespołu toczyły się w wolnym tempie. Jeśli rywale oddawali im inicjatywę – grali bardzo cierpliwie w ataku pozycyjnym. Gdy z kolei przeciwnicy byli w posiadaniu piłki, West Ham bronił nisko ograniczając przestrzeń na przyspieszenie akcji. Na papierze pomysł nie wydawał się zły, ale wyniki nie broniły Grahama Pottera i po pięciu kolejkach obecnego sezonu został zwolniony. Zastąpił go Nuno Espirito Santo, trener o podejściu bardzo defensywnym, ale nawet on z marszu nie zdołał znaleźć recepty na problemy Młotów z bronienem.

Pomysł Nuno na West Ham

Najlepszy mecz pod wodzą nowego trenera West Ham zagrał w jego debiucie, remisując z Evertonem na wyjeździe (1:1). Być może był to efekt miotły, natomiast są przesłanki, aby uznać, że zestawienie personalne Młotów w tym spotkaniu miało największy balans ze wszystkich spotkań. Na Hill Dickinson Stadium żaden zespół nie miał wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki. West Ham potrafił wyprowadzać szybkie ataki za sprawą Jarroda Bowena i Crysencio Summervile’a, a także wspierającego atak lewego obrońcę, Malicka Dioufa. W środku pola Nuno postawił natomiast na duet Matheus Fernandes & Soungoutou Magassa, którzy zagwarantowali drużynie motorykę w środkowej strefie boiska na co najmniej minimalnym wymaganym poziomie w Premier League.

W takim układzie wyszli także na mecz z Arsenalem na Emirates Stadium. West Ham zagrał słabo, ale mierzył się z aktualnie głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa Anglii. Później Nuno Espirito Santo zaczął eksperymenty, które okazały się fatalne w skutkach. Na domowe starcie z Brentford duet pomocników stworzyli wracający z zawieszenia za czerwoną kartkę Tomas Soucek oraz Andrew Irving. Matheus Fernandes został ustawiony wyżej, na „10-tce”, a Lucas Paqueta grał w roli fałszywego napastnika pod nieobecność kontuzjowanego Fullkruga. West Ham zagrał fatalnie w defensywie. W samej pierwszej połowie – według serwisu Fotmob – rywale oddali 15 strzałów z pola karnego, co zdenerwowało trenera do tego stopnia, że w przerwie dokonał potrójnej zmiany, wprowadzając trzech obrońców i przechodząc na ustawienie z piątką z tyłu.

W takim ustawieniu West Ham rozpoczął kolejny mecz ligowy – z Leeds

Portugalczyk kontynuował pomysł z Lucasem Paquetą na „9-tce” oraz Souckiem i Irvingiem w środku pola, natomiast w wyjściowej jedenastce zabrakło miejsca dla Matheusa Fernandesa (który później wszedł na boisko i dał bardzo dobrą zmianę). Formacja z pięcioma obrońcami przetrwała… całe 25 minut. Gdy już przy dwubramkowej stracie boisko z powodu urazu musiał opuścić prawy wahadłowy Oliver Scarles, Nuno wpuścił na plac gry nominalnego napastnika, Calluma Wilsona i przeszedł na ustawienie 4-2-3-1. Dwa ostatnie mecze i momenty zmiany formacji to dowód jak trudno znaleźć sposób na poukładanie West Hamu. Jeśli rozwiążesz jeden problem, pojawiają się dwa kolejne.

Cel – utrzymanie

Na ten moment West Ham wydaje się najtrudniejszym zespołem w Premier League do prowadzenia dla trenera. Nie ma jasnego i oczywistego sposobu grania, który pasowałby do kadry Młotów:

  • Prowadzenie gry i utrzymywanie się z piłką na połowie przeciwnika? Przy braku szybkości w środku pola oraz w centrum defensywy bardzo łatwo narazić się na kontratak.
  • Niska obrona i liczenie na kontrataki? Po odejściu Mohammeda Kudusa Młoty nie mają wielu atutów w szybkich atakach, a obrońcy popełniają sporo błędów we własnym polu karnym.
  • Wysoki pressing? Wówczas pomocnicy muszą pokrywać duże przestrzenie, a wtedy bardzo łatwo wykorzystać ich mankamenty.

Budując kadrę na London Stadium zapomnieli o pewnym bardzo ważnym czynniku, który we współczesnym futbolu jest niezbędny – intensywności. Kolejni rywale bez problemu potrafią zabiegać West Ham w środku pola, zwłaszcza że w Premier League od kilku lat szybkość i intensywność mają coraz większe znaczenie. Futbol w Anglii zrobił się dyscypliną dla atletów z nielicznymi miejscami dla tych, którzy potrafią radzić sobie dzięki boiskowej inteligencji oraz wyszkoleniu technicznym. Zespół jako całość musi jednak spełniać pewne minimalne standardy intensywności, szybkości czy motoryki, a West Ham znacząco od nich odbiega.

Na London Stadium muszą jak najszybciej zdać sobie sprawę, że głównym celem na ten sezon jest utrzymanie. Po pierwszych dziewięciu kolejkach bez trudu można uargumentować tezę, że Młoty są obecnie najgorzej grającym zespołem w lidze. Co gorsza, trudno znaleźć powody, dzięki którym można mieć nadzieję, iż będzie lepiej. Największym z nich jest chyba zimowe okienko transferowe, chociaż… Jeśli West Ham od lat wydaje sporo pieniędzy i nie potrafi się odpowiednio wzmocnić to dlaczego akurat w zimie miałoby być inaczej?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    140,179FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ