Okres sparingów przygotowujących do EURO już za nami. Wczoraj grali Polacy i Holendrzy, zaś Austriacy i Francuzi rozgrywali swoje mecze towarzyskie dzień wcześniej. Nasza reprezentacja pewnie poradziła sobie z Ukrainą (3:1), a także z Turcją. Jak grali Polacy z całą pewnością większość zainteresowanych kibiców widziała. Takowej pewności nie mamy, jeśli chodzi o obserwowanie poczynań naszych rywali z grupy D. Oczywiście, mecze towarzyskie nie pokazały nam wszystkiego, ale jakieś wnioski da się wyciągnąć. I na tym się właśnie skupimy.
Dla przypomnienia – Polska zaczyna EURO od meczu z Holandią w Hamburgu. Następnie zmierzy się z Austrią w Berlinie, a na koniec uda się do Dortmundu na spotkanie z Francją. Kibice i eksperci najwięcej szans na punkty upatrują w dwóch pierwszych starciach. Będąc szczerym, w każdym z tych trzech meczów zdobycie punktów może być ciężkie. Z drugiej strony patrząc, Polska jest postrzegana trochę w ramach tej najsłabszej drużyny w grupie, więc potencjalna niespodzianka będzie smakować wyśmienicie.
Nastroje Polaków są bojowe. „Jeżeli jedzie się na Euro, jedzie się po puchar. Nie ma w tym grama ironii” – deklaruje Adam Buksa na konferencji prasowej. Michał Probierz mówi tak – „Chcielibyśmy wyjść z grupy. To będzie oznaczało, że jesteśmy mocną drużyną. Grupa jest bardzo silna. Mam nadzieję, że na Euro pokażemy klasę i zagramy tak, jak dotychczas, odkąd jestem selekcjonerem”. A jak to wygląda u naszych rywali?
Holandia w gazie?
Piłkarze Oranje w sparingach nie brali jeńców. Dwa pewne zwycięstwa, dwa razy po 4:0. Takie wyniki nie pozostawiają wątpliwości – Holendrzy są w gazie. Można co prawda poddawać wątpliwości poziom przeciwników, gdyż Kanada i Islandia to nie są międzynarodowi potentaci. Mimo wszystko, taka Francja z Kanadą tylko zremisowała 0:0. A Islandii udało się nawet ograć Anglików 1:0. To są najświeższe wyniki, więc Holandii nie powinno się umniejszać. Sparingi pokazały, że zawodnicy potrafią przenieść formę klubową na występy w reprezentacji.
Zaczynając od meczu z Kanadą, to nie da się nie zauważyć dyspozycji Jeremiego Frimponga. Prawy wahadłowy Bayeru Leverkusen zagrał w kadrze znacznie wyżej, co przełożyło się na liczby. Frimpong w 50. minucie asystował przy golu Memphisa Depaya, a 7. minut później sam strzelił gola. Bramka po rajdzie prawą flanką przypomina nam o wyczynach Holendra w całym sezonie Bundesligi i jest ostrzeżeniem dla naszych defensorów.
Prócz tego zwrócić trzeba uwagę na ofensywny rozmach Holendrów. Z Kanadą 10-2 w strzałach celnych, z Islandią 8-1. Podopieczni Ronalda Koemana zagrażają zarówno z gry, jak i ze stałych fragmentów. Można powiedzieć, że reprezentacja z kraju tulipanów nie jest jednowymiarowa. Ciężkie zadanie czeka naszych piłkarzy. Pierwszy mecz grupowy będzie wymagał od nich ogromnego skupienia w defensywie, aby nie dać sobie wbić gola.
„Obecna grupa [piłkarzy] jest bardzo dobra. Myślę, że wiele krajów zazdrości nam liczby środkowych obrońców w naszym składzie. Wszyscy grają w dużych klubach. Uważamy, że wciąż mamy w tym składzie dużą jakość. Jeśli nam się to uda i stworzymy atmosferę przy dużym wsparciu fanów, Holandia może zagrać niesamowity turniej” – tak ocenia potencjał swojej kadry Koeman w wywiadzie dla UEFA.com.
Austriacy czarnym koniem rozgrywek?
Kibice reprezentacji Polski najczęściej typują zdobycie punktów w grupie właśnie w meczu z Austrią. Wyniki piłkarzy Ralfa Rangnicka nie napawają nas jednak optymizmem. W ostatnich 16 spotkaniach Austria przegrała tylko raz – rok temu w październiku z Belgią (2:3). W czerwcowych sparingach raz wygrali i raz zremisowali. Co rzuca się w oczy – Austriacy są zabójczo skuteczni. W obu spotkaniach zanotowali po trzy strzały celne. Serbii wpakowali dwa gole w ciągu trzech minut. Ze Szwajcarią prowadzili już w 5. minucie.
Prócz skuteczności warto zauważyć czas zdobywania bramek. Piłkarze Burschen zaczynają spotkania z wysokiego C, na co nasi reprezentanci muszą zwrócić uwagę. Austria gra piłkę prostą, ale robią to na odpowiedniej intensywności i z ogromnym zaangażowaniem. Siłą Austriaków jest drużyna, a nie indywidualności. Zawodnicy są zgrani i starają się tworzyć na boisku jedność. Z pewnością będzie to bardzo niewygodny rywal, który może nas zaskoczyć.
„Wielu naszych graczy gra w najlepszych [niemieckich] klubach, w których się rozwinęli. Oczywiście jest to zaleta pod względem doświadczenia, ale także jakości graczy. A jeśli nie doznamy zbyt wielu kontuzji, mamy drużynę, która może odegrać istotną rolę w EURO” – mówi Ralf Rangnick w wywiadzie dla UEFA.com, a następnie zapowiada – „Nie jedziemy na EURO tylko po to, żeby wziąć w nim udział. Chcemy pokazać, na co nas stać. Zdajemy sobie sprawę, że nasza grupa wcale nie jest łatwa. Z drugiej strony wierzymy w siebie i wierzymy, że możemy zakwalifikować się do następnej rundy”.
Francja wypada najsłabiej
Francuzi to Francuzi. Zdecydowany faworyt zarówno naszej grupy, jak i całego turnieju. Personalnie mają prawdopodobnie najmocniejszy skład na papierze. Ale jeśli spojrzymy na ich ostatnie spotkania, to możemy się zaskoczyć. Z Luksemburgiem wygrali 3:0, lecz umówmy się – to był ich psi obowiązek. Wspomniany już wcześniej mecz z Kanadą nie poszedł im tak dobrze. O przebiegu możecie przeczytać szerzej w pomeczówce na naszej stronie. W porównaniu z Holandią, która gładko przeprawiła się z ekipą Les Rouges, Francuzi wypadają słabo. Nie można jednak wyciągać pochopnych wniosków. To tylko mecze towarzyskie, a piłkarze Didiera Deschampsa podeszli do nich trochę lekceważąco. Znając charakterystykę Les Tricolores można przypuszczać, że ich poziom zaangażowania osiągnie swój szczyt właśnie na czas trwania turnieju. Tak ocenił ten mecz profil Trójkolorowa Piłka na portalu X:
Polacy grali z Francuzami na ostatniej wielkiej imprezie. W meczu 1/8 finału na Mundialu w Katarze przegraliśmy z podopiecznymi Deschampsa 1:3. Sam szkoleniowiec reprezentacji Francji wypowiedział się niedawno dla redakcji WP Sportowych Faktów tak – „Pamiętam spotkanie na mistrzostwach świata w Katarze, nie był to dla nas łatwy mecz. Nie będę udawał, że już myślę o meczu z Polską. Najpierw mamy starcia z Austrią i Holandią. Doskonale wiem jednak, jakie doświadczenie ma reprezentacja Polski i jakich zawodników. Bardzo szanuję umiejętności naszych rywali. Dotyczy to także Polski”.
Poprzez małe zaangażowanie i podejście do sparingów na zasadzie „trzeba je rozegrać” ciężko wyciągać jakieś daleko idące wnioski na temat gry Francuzów. Mimo wszystko Filip Bujakowski z naszej redakcji przeanalizował grę naszych rywali i spisał swoje obserwacje.
A więc jeśli chodzi o formę naszych rywali, to by było na tyle. Wyniki i grę w sparingach trzeba brać z dużym dystansem, bo służą one przetestowaniu nowych rozwiązań oraz przeglądowi kadry. Mimo wszystko da się jakieś tam wnioski wyciągnąć, bo przecież nikt w takich meczach nie zmienia swojej gry o 180 stopni. Zobaczymy, ile z meczów naszych rywali przeanalizuje sztab Michała Probierza i czy uda im się dojść do jakichś ciekawych wniosków.