Virgil Van Dijk ze złotym golem. The Reds uratowali zwycięstwo

The Reds w samej końcówce, po tym jak sami skomplikowali sobie sytuację, ostatecznie pokonali Atlético 3:2. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Virgil van Dijk. Liverpool co prawda wygrał wszystkie pięć pierwszych spotkań w tym sezonie, ale ich gra jest daleka od perfekcji. Szczególnie w tym meczu irytować mogła nieskuteczność, słabe zarządzanie wynikiem oraz niepotrzebne „podłączenie do prądu” rozbitych rywali.

Piorunujący początek The Reds

Liverpool zanotował bardzo mocny początek. Zawodnicy Atlético nie wymienili nawet kilku podań, a już musieli wyciągać piłkę z siatki. W 4. minucie, po rykoszecie, wynik spotkania otworzył Andy Robertson. „Los Colchoneros” byli od początku bardzo zagubieni i stracona bramka tego nie zmieniła. Już dwie minuty później, na 2:0, podwyższył Mohamed Salah.

REKLAMA

Do przewidzenia było, że z tak osłabionym składem i absencją m.in. Álvareza oraz Almady remis dla gości byłby cudem. Jednak nikt nie spodziewał się aż tak fatalnego początku dla Los Colchoneros. W grze The Reds niemal wszystko funkcjonowało, poza Alexandrem Isakiem. U Szweda widoczny był brak rytmu meczowego oraz zgrania z nowymi kolegami. Świetnie za to po raz kolejny wyglądał Dominik Szoboszlai. Popularny „Szobo” w pierwszym kwadransie grał bardzo odpowiedzialnie i pełnił nieocenioną rolę w destrukcji. Goście momentami wręcz mieli problem, by w ogóle przenieść grę na połowę Liverpoolu. Zawodnicy Cholo kompletnie sobie nie radzili z wysokim i nieustannym pressingiem mistrza Anglii.

Mimo przeciętnego początku Isak rozkręcał się z minuty na minutę i w 41. minucie oddał pierwszy celny strzał. Gdy wydawało się, że Liverpoolowi nic się nie stanie, w doliczonym czasie gry obrońcy gospodarzy stracili czujność. Atletico wyprowadziło wtedy zabójczą kontrę, którą wykończył Marcos Llorente.

Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Liverpoolu, ale ich niewykorzystane sytuacje zemściły się w końcówce. Bardzo dobre 45 minut rozegrał Mohamed Salah. Egipcjanin zdobył bramkę oraz wywalczył rzut wolny, po którym padł pierwszy gol. Nieskuteczność The Reds została ukarana przez Marcosa Llorente, który ma patent na mistrza Anglii — był to już jego trzeci gol w starciach z Liverpoolem.

Demony przeszłości znów nawiedziły Anfield

W przeciwieństwie do pierwszej połowy to Atlético oddało pierwszy celny strzał – konkretnie Giacomo Raspadori. W drugiej części meczu Liverpool nie dochodził już tak łatwo do sytuacji i częściej tracił piłkę. Z pewnością wpływ na to miała lepsza gra gości oraz większy spokój przy wyprowadzaniu piłki. W grze Liverpoolu pojawiło się więcej niedokładności i niechlujności. Ponownie w oczy rzucała się także nieskuteczność. Tym razem to Salah mógł niemal zamknąć mecz, ale po świetnej kontrze przeprowadzonej przez Wirtza i Szoboszlaia Egipcjanin w sytuacji sam na sam trafił jedynie w słupek. Goście dostrzegli, że Liverpool nie jest już tak groźny jak w pierwszej połowie i od czasu do czasu wyprowadzali bardzo ciekawe ataki. W 73. minucie ponownie groźnym strzałem postraszył Alissona Marcos Llorente, tym razem jednak minimalnie chybił. Hiszpan był w znakomitej formie i dzięki swojej determinacji zdobył drugiego gola w 81. minucie. Absolutny szok i cisza na Anfield.

Gdy wydawało się, że na Anfield Liverpool znów zostanie bez 3 punktów, złoty strzał w doliczonym czasie gry oddał Virgil van Dijk. Holender w 90+2. minucie uderzył bardzo precyzyjnie i rzutem na taśmę dał zwycięstwo The Reds.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,278FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ